herbatyzm

Alternatywy 44

męskie spotkania są święte 😀

Pewnego czwartku, jak co tydzień, małż wybył na wieczór typowo męski, pilnowany wyjątkowo coby odbywał się w regularnych terminach czasowych i takiego nie zburzy nawet wybuch bomby atomowej. Starzy didżeje spotkać się MUSZĄ i koniec i basta.

Nota bene facet zawsze wie jak zadbać o swoje przyjemności i higienę psychiczną 😉

herbatka, książka, pilot, kota grzewcza i czegóż chcieć więcej 😀

Wolny wieczór był więc wyjątkowo wolny gdyż dziecię nad wyraz zmęczone padło o godz. 21.20 (a nie jak tata wychodzi ogląda ze mną Geslerową do 22.30). Byłam sobie więc w piżamce, tv, książka obok, telefon, pilot do wyboru, lapek wyłączony, nocne światełka i nastrój, ciepła herbata, kocica na brzuchu – zdawać by się mogło wszystko na swoim miejscu i nic nastroju zakłócić po prostu NIE MOŻE.

I gdy już zachęcona tą książką, netem i pilotem jednocześnie zaczęłam mieć ciężkie powieki (co oznaczało jedno) dobiegać mych uszu poczęło delikatne pukanie do drzwi. Najpierw myślę sobie, młody śpi, nie otwieram. Ale wstrętny dźwięk nieco głośniejszy i bardziej natarczywy się zrobił więc ktoś ewidentnie dobija się do mnie i to nie koniecznie przez pomyłkę. Wiedziona wcześniejszymi, blokowymi doświadczeniami widząc w judaszu (co to w ogóle jest za nazwa?) sąsiadkę z dołu od razu mnie się włączyła…

P A N I K A.

woda, woda się leje 🙂

No ale otwieram.

Leje się u nich woda, w naszym pionie, za szafką w kuchni, w ścianie i na szczęście nie zalewa niczyjej chaty (jeszcze). To była pierwsza dobra wiadomość. Idziemy więc, patrzymy, dotykamy, sprawdzamy, NIC. U nas susza. Myślę sobie – druga dobra wiadomość bo w łazience też spokój. Po 15 minutach plotek życiowych wyjątkowo ciekawych, o lekarzach pediatrach, homeopatii, szczepieniach i edukacji, wraca sąsiadka do siebie. Myk, ja już siedzę pod kołdrą, trochę poruszona ale nie na tyle żeby oka nie chcieć mrużyć dalej. I gdy już jestem bliska ponownemu relaksowi słyszę… ponowne stukanie. Około 22.30.

Strumień daje o sobie znać jeszcze bardziej więc sąsiadka nie dowierza, że u nas NIC. Znowu badamy teren dokładnie, maca w zasadzie ona, z latarką w telefonie i robi to wręcz profesjonalnie (chociaż zmęczona po całym dniu pracy ale doświadczona przez los).

Zapada decyzja.

Dzwoni do naszego majstra (metalowej rączki) blokowego co to chyba na Alternatywy 44 się szkolił w czasach ciężkiej komuny i nawyki mu (najgorsze) zostały. Wszyscy się go boimy bo cuda robi i np. w naszym mieszkaniu kiedyś do spłuczki podłączył ciepłą wodę, która leciała jak zimna była zakręcona (jak np. wyjechać na dłużej chcieliśmy). HA HA HA można rzec. Niestety mieszka tu od początku i zna te peerelowskie, a poza tym jest dostępny. Chodzi i się udziela z administracją za pan brat, swoje chody ma. Partaczus pospolitus.

na Alternatywy 44 dzieją się różne dziwne rzeczy…

No więc przychodzą po raz trzeci, ten najebany lekko i wionący alkoholem, patrzy patrzy patrzy, ogląda, sprawdza, nadal NIC. Coś tam mamrocze, teoretyzuje, stuka. W końcu mówi: nie dowierzam, nigdy takiego rozszczelnienia nie widziałem, na co sąsiadka: jest, ma pan źródło? na co on – nie, sucho, ale rury takiej NIGDY na oczy nie widziałem. Mada faka,

cudowna rura mu się objawiła.

I zaczął się na nią rozklejać. Do łazienki też zajrzał ale nic nie wypatrzył. Na szczęście zdążył mój mąż wrócić, bo sąsiedni na nocce w pracy i my same baby to trochę przerąbane, choć sąsiadka bardzo zaprawiona w bojach i w kaszę sobie dmuchać nie da.

Wstając rozjebał nam zlew, oparł się niefortunnie i zachwiał, wypieprzył syfon i prawie potłukł naczynia, które na nim stały. Dobrze, że mój facet go nie lutnął bo minę miał bezcenną.

Ze śmiechu to prawie nie skonałam jak rano zobaczyłam, że pod zlewem naszym  kapie ale szybko sama usterkę naprawiałam. Jea, dzielna dziewczynka 🙂

Ze śmiechu też płakaliśmy wszyscy, na dwie rodziny, z tego naszego pożal się boszhe fachowca naprawiacza, szkodnika – hydraulika, który się okazał być tak naprawdę elektrykiem i zdradził mi kiedyś ten swój nikczemny sekret (nikt tu o tym nie wiedział). Głupawka sytuacyjna włączyła się więc zbiorowo i teksty odpowiednie też na usta się pchały.

Więc to

nie koniec

chociaż tamten po uszkodzeniu naszego zlewu poszedł jak zmyty na dół i… tam słyszymy, coś się dzieje, jakieś piłowanie, a przy suficie wyrżnął im prostokątną dziurę i zbadał, że jakaś boczna rura kapie, na bank od naszego odpływu z wanny. Działał gdzieś do 2-iej w nocy tylko usnęliśmy.

No i tak się okazało po pokrętnych dochodzeniach, że to nasz syn bawił się podczas kąpieli w pożary i ich gaszenie, razem z prysznicem na ściany łazienki lanym, woda dostała się pod wannę i po prostu jakoś wypłynąć musiała. Zresztą u nas w nocy też się pojawiła. No nic, bierzemy na klatę, przepraszamy, szkody naprawimy itp.

kolejny miły wieczór zostaje brutalnie przerwany … 😉

Drugi dzień, wieczór, piżamki, szlafroczki, mąż wcina jakąś trzecią kolacyjkę i słyszy..

kapanie w pionie w kuchni. Tak jak wcześniej opowiadała sąsiadka. Leci woda, tym razem u nas… Za telefon, schodzą się z sąsiadem, oglądają, debatują, ja z kolei idę do góry do mieszkania nad nami, a tam Ukrainiec wystraszony, odpowiedział coś w rodzaju aha i zniknął. Wracam do sąsiadów spodnich, a synek w akcji ZACHWYCONY, pilnuje otoczenia źródła cieku i starym pradziakowym paskiem jako wężem ssącym strażackim pompuje wodę.

Nie powiem, rzuciliśmy się sobie w objęcia z małżem, że to jednak NIE MY!! To nie od nas i tam już dłużej musiało coś kapać. Z facetami Ukrainiec szybko ustalił, że ma jakiś wężyk pęknięty. Noo, jesteśmy uratowani! Tzn nie można cieszyć się z cudzego nieszczęścia ale zawsze to nasza ekipa się do psujstwa NIE przyczyniała. U sąsiadów obejrzeliśmy nowa dziurę przez którą podobno słychać nas jak na dłoni, tak, że żeby oglądać tv drzwi zamykają i OMG… cóż powiedzieć… WSTYD i OBCIACH, jak ktoś sobie tak posłuchał np. moich rozmów kuchennych przy herbacie z psiapsi (ółką) 🙂 O aferach lokalno-domowych nie wspomnę.

A młody mówi na to wszystko:

ZOBACZ MAMO, WCZORAJ MY ZALALIŚMY KOGOŚ, DZISIAJ KTOŚ ZALAŁ NAS.

ogólnie co dajemy to wraca ale czasem w dziwny i pokrętny sposób 🙂

I prawda to swego rodzaju jednak w tym przypadku szczęście nadzwyczajne… Koszty dodatkowe wyeliminowały się SAME…  Plus zszargana opinia uratowana.

JESTEŚ TYM O CZYM MYŚLISZ.

Dlatego jak przestałam się stresować i w głowie uznałam, że zapłacimy i cóż poradzić, można tylko próbować zmienić swoje myślenie, bo to my sami przyciągamy takie sytuacje to… samoistnie przyszło rozwiązanie na naszą korzyść. I ta świadomość wkurwia czasem ale na dłuższą metę jednak pomaga wrócić na właściwy tor. Uświadamia też takimi pierdołami co jest ważne. Że to my i nasze wyobrażenia kreują naszą rzeczywistość. A zachwiania energetyczne i spadek wibracji nie może przyczynić się do niczego dobrego i pozytywnego na dłuższą metą.

                                                                                                                   całusy herbatusy :*

Ps. Sąsiadów mamy super i najlepszych na świecie, dobrych, wyrozumiałych, cierpliwych i z kulturą, a na odchodne dostałam jeszcze do szklaneczki domowej naleweczki… mmm 🙂 Takie nasze Alternatywy 44 🙂

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

37 komentarzy

  1. Majla says:

    Haha ?, faktycznie przeboje masz ciekawe, i ten najebany sąsiad, padłam ? myślę, że jakby mi rozwalił zlew, będąc najebanym ? nie była bym taka miła, z drugiej strony zapraszając go sama musiała bym się wstrzymać ?

    1. BeaHerba says:

      wiedzieliśmy na co się piszemy haha dlatego tak bardzo unikamy kontaktu z tym panem i czasami wolimy sami po nim naprawiać żeby nie spieprzył czegoś jeszcze bardziej… Ściskam 🙂

  2. Takie przeboje zawsze hartują ducha i tak jak piszesz… pozwalają wrócić na właściwy tor. Choć nocne przygody z sąsiadami to nie to co lubię… 🙂

    1. BeaHerba says:

      Bo ogólnie człowiek nie lubi jak coś wyrywa go z jego rzeczywistości, a tym bardziej z łóżka wieczorem 😉 pozdrawiam 🙂

  3. Świetnie napisane, lekko i z poczuciem humoru. Najlepszy jest szkodnik hydraulik co był elektrykiem?.

    1. BeaHerba says:

      dziękuję 🙂 haha typowy elektryk 😉

  4. Powodzie to specjalność naszych sąsiadów góry, przeżyliśmy już cztery. Co tam, odszkodowanie z ich polisy kasujemy, przychodzi majster i maluje. Ale ostatnio było małe przetasowanie w mieszkaniu. Do pokoju co ofiarą wodnych ekscesów zawsze bywa wjechały wszystkie książki. Regały od ziemi po sufit na wszystkich ścianach, oczy cieszy i nastrój poprawia. I wtedy żona mówi – a co jak znowu nas zaleją. O kurcze! Blady strach obleciał nas i zaraz winić się zaczęliśmy za głupotę i nieroztropność naszą, ale zaraz rozwiązanie się znalazło. Sąsiada na klatce upolowaliśmy w dom prosimy, herbatka itp. Nastrój dobry się udzielił i wtedy żona mówi – patrz mamy nowe regały. Chłopina przytakuje choć widać, że raczej widok mu obcy i na końcu języka ma sławne słowa z jednego z polskich filmów- tyle książek tom ja w całym moim życiu nie widział. I za moment żona dodaje – jak jeszcze raz wam jakaś rurka pęknie albo zlew się zapcha i choć jedna książka ucierpi to nogi z dupy powyrywam. Ton nauczycielki, nie znoszący sprzeciwu, taki co umarlaka na nogi postawi. Chłopina z gatunku tych “ciepłych”(jeśli wiecie o czym mówię), przy okazji delikatnych i wrażliwych jak dziewczyny, przestraszył się bardzo. Odpukać, coś woda z góry już nie kapie.

    1. BeaHerba says:

      Nie tylko u nas wesoło 😉

  5. Gratuluję dobrego nastawienia. My też zalani byliśmy i wcale nie % nie raz i nie dwa… Tak to jest, że ta woda kapie i kapie w najmniej spodziewanym momencie.

    1. BeaHerba says:

      O kurcze, to nie ciekawe doświadczenia. Dziękuję !

  6. Agata says:

    O bosze, ile treści 🙂 Widzę, że bierzesz to wszystko na wesoło, a mnie by już kurwica wzięła, tak nie trawię partaczy popaprańców. Fajnie to podsumował twój Młody 🙂

    1. BeaHerba says:

      Dzieci są bardzo spostrzegawcze i mają bardzo często celne teksty 🙂

  7. A mil być taki cudowny wieczór ???? świetnie napisane zwykła historia z życia! Uwielbiam ❤

    1. BeaHerba says:

      bardzo się cieszę, że rozbawiłam 😉

  8. Uśmiałam się do łez 😀 przedstawiłaś to tak obrazowo, że normalnie zobaczyłam w judaszu swoją sąsiadkę 😀

    1. BeaHerba says:

      haha super 🙂

  9. Świetnie napisana historia! Faktycznie, przejmujemy się drobiazgami, ale zdradzę Ci, że ja się panicznie boję zalania kogoś i bycia zalaną – nie wiem czemu, może przez dziwne filmy oglądane w nocnych porach? 😛 Ja to pewnie na zawał bym padła 😛

    1. BeaHerba says:

      Dziękuję 🙂 nie bój się bo przyciągamy to, czego się właśnie boimy 🙂 pozdrawiam ciepło

  10. Tylko pozazdrościć sąsiedztwa, bo my męczyliśmy się kilka lat aż w końcu z ulgą opuściliśmy blok, tylko po to, żeby trafić na jeszcze lepszych oszołomów. Jak będziesz chciała to przeczytaj jak to nasz sąsiad żmija się uaktywnił

    1. BeaHerba says:

      Bardzo chętnie zajrzę 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂

  11. haha podoba mi się Twoje poczucie humoru! Mnie w takiej sytuacji dość łatwo można byłoby wyprowadzić z równowagi!

  12. Kasia Lorenc says:

    Dzięki za dobry humor na resztę dnia ? a tak na poważnie tacy fachowcy są świetni nie naprawia A jeszcze do tego coś zepsuja

    1. BeaHerba says:

      Zawsze się ciesze jak uda mi się kogoś rozbawić 🙂 życia chyba nie należy brać zbyt dosłownie 🙂 pozdrawiam!

  13. “Nota bene facet zawsze wie jak zadbać o swoje przyjemności i higienę psychiczną” – nic dodać nic ująć 😉

    1. BeaHerba says:

      dzięki 🙂 rzeczywiście 😉

  14. Haha, co za historia, ale macie tam wesoło i kolorowo 😀

    1. BeaHerba says:

      Bardzo 🙂 ale trzeba doceniać co się ma, bo ktoś pisał, że przeprowadził się celem ucieczki przed sąsiadami i trafił na… jeszcze gorszych 😉

  15. Zalanie mieszkania… Do nas kiedys zadzwonil sasiad, ze woda kapie i mieszkanie zalane, a my…. bylismy 600 km od domu. Wskoczylismy w samolot, w panice, ze pewnie mieszkanie juz zrujnowane, obled i szalenstwo. Przyjezdzamy, a tutaj nic… To nie my zalewalismy tylko ktos inny w pionie. A wakacje popsute!

    1. BeaHerba says:

      O kurcze, to naprawdę niewesoła historia ! Szkoda wakacji, a sąsiedzi, no cóż… sąsiadów się nie wybiera 🙂

  16. Natalia says:

    Świetnie napisany post ?

    1. BeaHerba says:

      dziękuję 🙂

  17. Aleksandra Załęska says:

    Nie możesz powiedzieć, że się nudzisz z sąsiadami 🙂 Ciekawie tam u Was 🙂 Ale to z pewnością lepsze niż nasza schizofreniczka sąsiadka, która kiedyś sobie wymyśliła, że u nas jest melina i narkotyki sprzedają i nasłała na nas policję 🙂

    1. BeaHerba says:

      O kurcze, to dopiero nie wesoła przygoda, co za ludzie …

  18. Karma wraca. Ja Ci mówię. To mieliście perypetie ????

    1. BeaHerba says:

      wraca wraca, zgadzam się 😉

  19. Od tych Alternatyw to jeszcze długo się nie uwolnimy. Kiedyś w wynajmowanym mieszkaniu podczas kontrolowania szczelności instalacji gazowej wywaliło korki… ot taka ciekawostka i dbałość o bezpieczeństwo lokatorów.

    1. BeaHerba says:

      hahah to znaczy to nie jest śmieszne tylko taki humor sytuacyjny, jak u nas 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *