facet herbatyzm

nie chciałam ale zrymowałam

A w ogóle to wszystko kręci się wokół tego całego snu zimowego. W który to chętnie by się zapadło, a możliwości za wiele nie ma. Już jak rano otwieram oczy myślę kiedy znowu będę mogła się zagrzebać w swojej pachnącej pościeli. Może daje ona po prostu poczucie bezpieczeństwa? I chciałoby się uciec przed tą całą dorosłością, która to okazała się być nader absorbującym zjawiskiem…

Z drugiej strony wieczory i noce to jedyny czas kiedy ze swoim facetem można zażyć słodkiego sam na sam… Niee nie chodzi tylko o TE sprawy 😉 Chodzi o to, że można po prostu pobyć razem lub razem-osobno bez nadmiaru słów, bez stresów, bez afer, bez walki o chwile ulotne bardziej niż motyle – drogocenne urwane na minut kilka dla siebie, bez gadania o problemach, tylko tak zwyczajnie. Posiedzieć we dwoje, pogapić się w samograja (czyt. telewizor), pokomentować trochę lżejsze tematy, obrobić tyłek temu i owemu haha. I tu już widzę tych, którzy się krzywią jakby nigdy tegoż nie czynili 🙂 A tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy trochę wygooglowani, chyba, że ktoś rzeczywiście tv nie ogląda i nie posiada na stanie sprzętu kłapiącego w domu wcale. No przy dziecku to podziwiam takie egzemplarze. Ja się do nich nie zaliczam i o ile nie ślęczę i nigdy nie ślęczałam za bardzo przy szklanym pudle, o tyle czasem lubię się ogłupić i coś tam sobie luknąć. Zwłaszcza, że trochę mnie odstresowuje i film czy program durny rozrywkowy odwraca uwagę od trosk zwyczajnych pospolitych. Których mimo szczerych chęci nie brakuje. W sensie emocji. I wiem, że nudna jestem jak jakaś stara buła (tak mój synek czasem mówi) ale przeżywam tego mojego piesa bardzo mocno i ciężko mi, że ta starość jednak przyszła. Oczywiście można żyć samotnie i wtedy takie kwestie odpadają. A tak, trzeba mierzyć się ze sobą i z tym, co się ŻYCIEM zwie po prostu.

Pod tym względem jestem sobie zwykłą Beatą, czarną herbatą, która nie zawsze coś bardziej ambitnego robi, a w zasadzie to zrywami spontanicznie. I jak mnie coś przerasta to uciekam w ogłupiacze. Nie w psychotropy, nie w alkohol czy inne środki dla organów dość szkodliwe ale albo w świat fantazji albo prostych i prozaicznych czynności (tudzież w jedzenie też się niestety zdarza). Razem pośmiać się i wydurniać, rzecz bezcenna. Pod tym względem zamrożone wieczory łączą ludzi i niedźwiedzi  😉 Uwielbiam je tak spędzać, na niczym szczególnym właśnie, przy boku pies, na brzuchu kot, herbatka cieplutka pyszniutka i mąż OBOWIĄZKOWO w pakiecie. Dziecię śpi i można szaleć. Celebruję więc te chwile i kocham bezgranicznie. Tylko noc zupełna bardzo szybko nadchodzi i nie wiadomo kiedy robi się ta 2-ga. A za chwilę rano i wstawać trzeba, nowy piękny dzień wita cię 😉

I miałam ćwiczyć, zdrowo paść się zieleniną i inną serotoniną ale… może wiosną nowe chęci mi wyrosną 😉

Już się nawet nie katuję i nie obwiniam. Wdałam się w chwilowy romansik z nabiałem, cóż, trudno świetnie! Poszalałam, żarłam serów holenderskich dojrzewających ulubionych ile wlazło zagryzając ostrymi paprykami pochłanianymi w całości i do otworu gębowego wciskanymi jak do jakiejś sokowirówki. OMG, nie przeżuwałam 55 razy!!!

Uwielbiammm mmm papryczki chilli – moja kolejna wielka miłość. Mogę wcinać słoikami przez ukochanego donoszonymi, czasem co drugi dzień 🙂 Tak już mam, że mię ciągnie do ostrego. Cukru też sobie ostatnimi dniami nie pożałowałam  ale tu ostrożniej dawkowałam i był na ostatnim miejscu rozpusty kulinarnej i dopiero ostatnie 2 dni pms-a uaktywniły mą odwagę w tej materii idąc starym i utartym szlakiem, że przecież magnez w czekoladzie zawarty bardzo jest wskazany w moim stanie. Lepsze to niż uśpienie na dni kilka wilka (narkozą chyba oczywiście i dla bezpieczeństwa ogólnego, a nie zwykłego widzi mi się).

A z tym żarciem to jest tak, jak np. z alkoholem dla alkoholika, raz zaczniesz i trafiony zatopiony. Jak długo serów nie pochłaniam to nawet przestają mi smakować… a jak zacznę… Z cukierem wstrętnym rzecz podobna. Jak nie ruszam to i on mną gardzi. A wystarczy polizać trochę czekolady i już po zawodach. Teraz rzucam – oczywiście, normalna sprawa. I tak w kółko od początku i od końca … PEACE

Ps. Za to ziółek sobie nie żałuję i we wszelakich postaciach miłość do nich czuję 😉

 

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. adam says:

    Współczuję sytuacji z psem. Też przez to przechodziłem 🙁 Obiecywałem sobie, że nigdy więcej ale mam następnego. Powodzenia!

    1. BeaHerba says:

      Dziękuję za zrozumienie …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *