Jak mogę unikam wiadomości wszelakich, również telewizyjnych i nie żebym nie była ciekawa co się w kraju i na świecie dzieje. Ciekawska jestem i to bardzo ale robię to świadomie i z premedytacją dbając o swój i tak nie najlepszy system nerwowy (kątem oka zawsze w internecie o coś tam się zahaczy).
Jeżeli chodzi o zacięcie polityczne to niestety przejawiam skłonność w tym kierunku chyba z mlekiem matki wyssaną, a wszystko przez mojego dziadka Edwarda, który losami kraju zawsze bardzo był przejęty i komuny nienawidził wyjątkowo szczerze. Walczył w obronie Kłecka – miasteczka w Wielkopolsce i może to nic takiego wielkiego nie było, ale jednak z karabinem biegał i do niewoli przez Niemców złapany trafił. Historia rodzinna związana z tym jest taka, że stał razem z innymi pojmanymi w szeregu i jakiś gestapowiec powiedział nagle raus i mój dziadek usłyszał jakiś wewnętrzny głos, że ma odwrócić się i odejść. Tak zrobił. Przeżył, reszta niestety nie. Ukrywał się później ponad miesiąc w jeziornych trzcinach i cudem wyszedł z tej sytuacji. Po zakończeniu wojny przeżywał więc wszystko baardzo dosłownie. Do tego stopnia, że wychodził na swój własny ogród wykrzykiwać na komuchów,
a po wódce wyzywał kolegów z partii od najgorszych. Radia Wolnej Europy też słuchał choć to zbrodnia straszna wówczas była. No i taki “kolega” go, mówiąc brzydko, podpieprzył i dziadek trafił do więzienia w Poznaniu na 6 miesięcy. Że to ludzie ze wsi byli babcia musiała nieźle się nakombinować i kasy na adwokata wydać (a dojazdy też nie były w tamtych latach 1950-60 takie proste i oczywiste). Została z 3 dzieci i ziemią do ogarnięcia, nie pracowała zawodowo i dziadek był głównym żywicielem rodziny. Podobno bardzo się o niego bali i codzienne modły w intencji jego powrotu odprawiali.
Całe więc dzieciństwo (do 13 roku życie kiedy dziadek zmarł) słuchałam o okrągłym stole, tej całej ekipie i dopiero po wielu latach go zrozumiałam i wiem czemu TAK się denerwował. Zaczęłam nawet studiować politologię ale jednak nie przypadła mi do gustu i po roku ją rzuciłam. Tematy polityczne z czasem więc trochę odpuściłam (ale tylko przez wzgląd na to jak bardzo podnoszą mi/ lub zaniżają ciśnienie). Za każdym razem jak się zacznę bliżej czymś z tej dziedziny interesować szału normalnie dostaję i gdybym miała ogród też bym chyba na niego czasem wypaliła 😉 Myślę czasami też o dziadku i próbuję sobie przypomnieć co gadał na te same gęby, które przewijały się już za jego życia, a nazwiska echem odbijają się w moje głowie do tej pory…
I niechybnie, przez zupełny przypadek, obejrzałam kawałek wiadomości. Nie wiem po co mi to było, chyba wrażeń mam za mało. Od razu pierwszy news : matka urodziła na podłodze szpitala wcześniaka, do tego martwego i nikt jej nie pomógł. Fuck ! Nie wierzę normalnie. Ojciec krzyczał i wolał pomocy ale nikt do nich nie przyszedł… Coś nie do ogarnięcia umysłem, że takie rzeczy się w ogóle dzieją… O co chodzi? Pięknie łączy się z ich nową pro rodzinną polityką… Martwe to i na podłodze urodzić się może … Na szczęście personel rzeźników zwolniony został w trybie natychmiastowym. Jeszcze zakaz wykonywania zawodu powinni dostać bo prywatnie pewnie nadal “leczyć” będą albo w innym szpitalu się zatrudnią.
Sama zresztą też musiałam ostatnimi czasy pokorzystać z naszej zajebistej służby zdrowia. Najpierw miałam problem z krtanią i lekarka gołym okiem to widziała bo mówić nie mogłam (kilka miesięcy się ciągnęło). Orzekła, że antybiotyk nie potrzebny (unikam jak mogę, ale umówmy się, że czasem naprawdę to jedyne rozwiązanie) i kazała … przestać mówić … tadam … jakie super odkrycie ! Stwierdziła, że za dużo operuję głosem i mam natychmiast tego procederu zaniechać, a śpiewanie i czytanie odpada kategorycznie (ha ha normalnie – weź nie śpiewaj i nie czytaj kilkulatkowi i z nim NIE rozmawiaj !). A że lekarzy zbytnim zaufaniem nie darzę to się sama wyleczyłam – sądzę, że najbardziej klepaniem w kółko afirmacji na krtań z książki L.Hey ( działają o ile człowiek się stosuje i zaakceptuje fakt, że choróbsko najbardziej w psychice siedzi, a na ciele “tylko ” demonstruje co potrafi), dodatkowo homeopatią i ziołami. Można wiec powiedzieć, że pani doktor przysługę mi wyświadczyła bo obyło się bez leków, które czasem większą szkodę niż pomoc niosą.
Dwa razy próbowałam się też zarejestrować w innej sprawie do mojej przychodni – po receptę na jakąś tam przewlekłą dolegliwość (ta nie chce dać się zbyć afirmacjami-widocznie nie stosuję tak jak trzeba) i się nie udało. Za późno przyszłam. Za każdym razem. Tłum dziki to i na końcu lekarz się nie zgodził przyjąć (nota bene też mi wielka sprawa jak w karcie wszystko ma). A że zaostrzyły się objawy i spać nie mogłam to o 7 rano (tak, wstałam) trzeci raz poleciałam licząc, że o TAK wczesnej porze będzie ok. W przychodni CZARNO, kolejka z długim ogonem i na końcu oczywiście ostatnia zupełnie JA – beata (g.7.09, podobno ludzie już przed 6.00 się ustawiali – OMG) Ale tym razem nastawiłam się bojowo, że dym zrobię jak numerka nie dostanę. Na szczęście po godzinie udało się zarejestrować. Ostatni raz tak chyba poszłam i zacznę może jednak chodzić gdzieś prywatnie bo już mnie wkurwienie na to bierze. Chociaż człowiek płaci przecież pół życia jakieś- nie małe- składki na to całe leczenie, to jakie darmo … ? Co prawda prywatnie wcale nie oznacza lepiej, koleżanka bowiem zapłaciła i na uczulenie na słońce dowiedziała się że … ma na nie nie wychodzić 😉
Lepiej więc się izolować i żadnej polityki nie uprawiać, nie chorować też bez potrzeby chociaż nasi polscy lekarze rzeczywiście wyjątkowo naturalnie leczyć lubią 😉
Ps. Kolejny news, ale tego nie obejrzałam już do końca – bo się jeszcze bardziej zaczęłam denerwować, 3 sędziów z TK odmawia udziału w rozprawie. Pani sędzina na szyi powieszony i na golfie wyeksponowany duży /ogromny nawet/ krzyż z ukrzyżowanym Jezusem (można było dokładnie sobie zobaczyć) … Nie mam absolutnie nic do tego, niech sobie kobita nosi ale rzeczywiście, czy jest AŻ taka potrzeba epatowania wiarą? Jakoś nie mam zaufania do ludzi obnoszących się w TAKI sposób ze swoją religią. Wierzący polityk/osoba publiczna reprezentująca kraj może mieć chyba normalny łańcuszek z normalnym krzyżykiem? Nikt wiary nikomu nie zabrania ale to już jest lekkie przegięcie … YO