Napisałam Wam o trujących smugach, a teraz chciałam przypomnieć o czymś mega niesamowitym i również związanym ściśle z naszym niebem. Może nawet to wszystko jest ze sobą jakoś połączone?
A jest o czym pamiętać bo pewnie rodzime kręgi w zbożu nie były takie ogromne jak co poniektóre światowe ale jak na nasze polskie warunki i tak bardzo spektakularne. Być może nawet miały jakiś pośredni związek z naszym katolickim krajem? Nadgorliwe społeczeństwo w jednym z nich znak hostii bowiem wypatrzyło i może ufo wystraszyło? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że chyba o tej Ziemi zapomnieli już kosmici nawet i nie przylatują, nie zaglądają i nie odwiedzają ziemian. Skłaniam się ku teorii, że może rzeczywiście jesteśmy gatunkiem, który oni sobie eksperymentalnie wyhodowali i obserwowali z daleka nasze poczynania podchodząc czasem nieco bliżej z odważnym zamysłem zapoznania się. Eksperyment raczej nie udany gdyż dając nam we władanie taką piękną planetę, różnorodną i kolorową, podobno cudownie wyglądającą z kosmosu, popełnili błąd.
Edit: podczas fascynującej rozmowy z jedynym z najbardziej znanych polskich ufologów Stanisławem Barskim dowiedziałam się, że znaki pojawiają się nadal w Anglii oraz w innych krajach na świecie. W Polsce rzadko, ponieważ twórcy piktogramów uznali , że nie ma sensu rozmawiać o kolorach z daltonistami. Daltoniści nie zamierzają odpuścić. Robią wszystko aby istnieć.
Fotek nie wrzucam bo piszę o naszych 🙂 Otóż zrezygnowali z takiej manifestacji u nas i ograniczają się jedynie do przelotów, które to są niekiedy widoczne na zdjęciach niektórych ufologów lub przypadkowych ludzi nie zdających sobie sprawy z tego co uchwycili w kadrze (często, a może nawet najczęściej są to obiekty niewidoczne gołym okiem). Ale to może temat na inny tekst, a ten pozostawię już tak jak jest i nie będę Czytelnikowi za bardzo mieszała 🙂 Podążajmy zatem dalej 🙂
Człowiek bowiem w swym rozwoju mądrości rozumy wszystkie pożarł i prowadzi nierówną grę z przyrodą, która to w końcu tupnie i o swoje prawa się upomni. Nie zniesie dłużej prób atomowych w stratosferze, a manipulowanie pogodą chociażby po przez chemtrlais-y będzie miało dla nas przykre konsekwencje. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak to wszystko się skończy i kiedy np. wybuchnie taki wulkan Yellostone, a podobno to tylko kwestia czasu. I zmuszane środowisko do ocieplenia (m.in. celem stopienia lodowców i wydobycia spod nich ropy) samo się po prostu ochłodzi. Czynią i czyniły to właśnie wulkany emitując do atmosfery pył, który to oddzieli nas od słońca, a tym samych klimat schłodzi się właśnie zupełnie naturalnie. To nic, że przez kilka lat nie dotrą do nas promienie słoneczne. W obliczu miliardów lat i na przestrzeni różnych cykli to naprawdę nic takiego. A jak do tego dołożyć miliony hodowlanych zwierząt wytwarzających gazy cieplarniane to już się robi niezła zadymka. Dlatego jako jednostki mamy wpływ chociaż na to co jemy i warto ograniczyć ilość spożywanego mięsa w diecie. Nie tylko ze względów zdrowotnych i etycznych ale też dla dobra ludzkości. Coś ta ludzka rasa zarozumiała w swym działaniu kompletnie o tym zapomniała. Bogacze i multimilionerzy mają schrony i jakiś czas nawet w nich przeżyją ale czemu do jasnej cholery nie zastanawiają się co będzie jak z nich wyjdą? Co sprytniejsi będą planowali oddalenie się na jakąś inną planetę i coś co dla szarego człowieka jest kwestią fantazji dla nich po prostu faktem. Pieniądze światem rządzą i lepiej się z tym pogodzić. Nie masz nie lecisz 😉
Edit: plany bogaczy legły w gruzach, przynajmniej na chwilę, gdyż robale wysłane na stację kosmiczną po przebywaniu tam wcale nie tak bardzo długo wróciły zmienione. Jeden z nich powrócił z dwoma głowami, a miał jedną, a ponieważ ma możliwości regeneracyjne to po ucięciu wyrastają nadal dwie. Inne zaczęły się nagle same dzielić. Okazuje się też, że być może astronauci przebywający na stacji kosmicznej są zagrożeni i oczywiście o tym nigdzie nie piszą, nie mówią, a nawet pokazują plany zasiedlenia Marsa. Jakoby nic niepokojącego się nie działo…
A wracając do kosmitów to przylatywali kilka lat z rzędu do naszego polskiego Wylatowa, które w tym tekście dla Was odgrzeję bo zauważam tendencję do wychwalania zagranicznych znaków, a tym naszym też niczego nie brakowało. Od 2001 r każdego lata biwakowałam razem z innymi poszukiwaczami przygód w polach i doświadczyłam niesamowitych przeżyć, które potwierdziły tylko to, co wiedziałam wcześniej, że wszystko jest możliwe, a człowiek mało wie i małej wiary jest.
Otóż podczas pewnej medytacji miłości razem z kilkunastoma osobami, w tym szamanami (ich inicjatywa), poszukiwaczami/badaczami ufo, dziennikarzami i zwykłymi mieszkańcami wsi
przeżyliśmy i zobaczyliśmy na żywe oczy niesamowite zjawisko świetlnej kuli energii,
która to wynurzała się kilkukrotnie zza pobliskich drzew, powaliła niesamowitym kolorowym blaskiem, a spektakl trwało około minuty (było więc dość czasu żeby się temu przyjrzeć). Nikt nic nie zarejestrował bo sprzęty przy piktogramach często wysiadały, baterie rozładowywały się i zaplanować coś świadomie nie było możliwości. Nikt nie spodziewał się czegoś takiego, tylu barw ułożonych w zmyślną całość o zmieniającym się kształcie jakby kuli 🙂 A może nikt nie miał refleksu bo był uspokojony ćwiczeniami duchowymi? Tak więc wszystko zostało tylko w pamięci uczestników, a osobiście widoku nie zapomnę ja ani pewnie inni do końca życia.
Pewne jest, że wszystko jest energią i
na co dzień zapędzamy się w prozie realizmu zapominając o najważniejszym. Życiu.
Kolejna obserwacja miała miejsce także w nocy,
kiedy wracaliśmy do domu (mieszkałam wtedy w Gnieźnie) i na niebie zobaczyliśmy ogromną czerwoną kulę, większą niż księżyc w pełni więc na początku sądziliśmy, że to właśnie on. Jakież było zdziwienie gdy okazało się, że księżyc jest ale… po drugiej stronie nieba. Kula, jajo, żółtko jak różnie (pieszczotliwie) to ludzie nazywali, płynęła po niebie majestatycznie, zmieniała kształt, aż w końcu znikła. Trwało to ładnych kilka minut, a może nam się tylko tak wydawało? Cofnęliśmy się do bazy i okazało się, że więcej było takich jak my i wszyscy bardzo przeżywali zjawisko. Godziny przed świtem kiedy ludzie mają już dość oczekiwania, zasypiają lub zwijają się do domu. Było to coś absolutnie cudownego i mistycznego nawet. Czy poczuliśmy się wybrani? Sądzę, że odrobinę tak.
To były 2 największe demonstracje
z tyloma świadkami. W tym z Robertem Bernatowiczem z Nautilusa i co starsi mogą pamiętać taką audycję Nautilus Radia Zet 🙂 Kiedyś marzyłam żeby faceta poznać bo słuchałam namiętnie o jego tajemniczych bardziej lub mniej historiach i o dziwo tak się stało. Kilka lat z rzędu wspólnie włóczyliśmy się po polach i utrzymywaliśmy kontakt. Reszty nazwisk nie wymienię bo publiczni byli jednak prywatnie 🙂
W ogóle klimat tam panujący był fantastyczny, ludzie zjeżdżali się co roku ci sami, pomijając atrakcje w postaci, a to znanego reżysera, komika czy jeszcze bardziej znanego jasnowidza lub naukowca. Atmosfera panowała przyjazna, biwakowa, życzliwa i niezwykle radosna. Zew przygody pachniał już w czerwcu: jest, jest już jakiś piktogram??? A później do żniw siedzieliśmy w polach. Głównie nocami i po pracy pędziliśmy do Wylatowa kompletnie niezmordowani i nakręceni 🙂
Pamiętam też doskonale ostatni piktogram i moment kiedy powstał.
Tak się złożyło, że ze znajomymi koczowaliśmy całą noc w polu, część z nas pojechała do pobliskiej piekarni po ciepły chleb, a część została. Leżeliśmy na miedzy w części pól, których nikt nie obstawiał, kiedy nagle poczuliśmy, że coś z nas z tego miejsca wypycha, usłyszeliśmy jakby głos w głowie, że mamy natychmiast odejść ale wcale na to ochoty nie mieliśmy i prowokowaliśmy los dalej. W końcu jednak wstaliśmy i
nakierowaliśmy aparat na puste, nocne pole i… ujrzeliśmy w monitorze kulę światła,
która sobie pływała nad zbożami, a kolega bardzo się wystraszył i zaczął uciekać 🙂 Nie chciałam zostać sama, uczucie było co najmniej dziwne jakby czyjejś obecności, a intuicja podsuwała pytanie czy na pewno chcę zobaczyć coś na co nie jestem kompletnie gotowa więc powoli oddalałam się cały czas patrząc co wyprawiają światła, których nagle było kilka i przypominały kształt obiektu – spodka. Mam nadzieję, że nie zrobiłam mu traumy zaciągając na obserwację 🙂 Bo nie wierzył i polemizował. Szkoda, że nic się nie nagrało ale soczewki aparatów fotograficznych są czulsze niż ludzkie oko to wychwytywały więcej. Widocznie manifestacja nie chciała być zarejestrowana i przeznaczona była tylko dla nas. Ponieważ godzina była znowu przed świtem pojechaliśmy do domu, a rano… dokładnie w tym miejscu był piękny obraz w zbożu. Szczerze mówiąc nie byłam nic, a nic zaskoczona.
W ogóle to
ja te piktogramy sobie zawłaszczam,
uważam, że powstawały dla mnie, bo łączą się od pierwszego 2000 r do ostatniego w 2005 r z moją osobistą historią. Motyl ma wyraźne znaczenie symboliczne dla naszego przypadku. Nikt i nigdy nie wmówi mi, że zrobili to ludzie. Nikt mnie nie przekona, że w hektarach pól, w środku nocy, bez latarek i w kilka godzin kiedy są najdłuższe dni, a brzask przychodzi bardzo szybko ktoś wygniatał to wszystko w zbożu. Niedowiarki – weźcie wyluzujcie poślady bo są na świecie rzeczy, których nie idzie wytłumaczyć racjonalnie. Może nawet nie z tego świata. Byłam tam i wespół z innymi chodziłam całe noce po tychże polach.
Nie wiem co to było ale BYŁO. I bardzo żałuję, że się skończyło bo
było piękne i dawało nadzieję, że jest coś więcej z czego sobie sprawy nie zdajemy. Dawało szansę dla ludzkości, że może się szybciej przebudzimy jak jednak na własne oczy zobaczymy. Ale dla zwykłego śmiertelnika okazało się to za małym dowodem, a jedynie dobrym obiektem do kpin. Nawet stojąc w środku kręgu.
Widziałam panią, która prawie mdlała, telefon jej nie działał, samochód później nie chciał odpalić ale uparcie twierdziła, że kręgi wykonali ludzie. Taaak, jasne…
Mimo to warto wierzyć w niemożliwe i nie być zarozumiałym dwunogiem, któremu się wydaje, że jest sam we Wszechświecie. I w chwilach zwątpienia przypominam sobie medytację z Wylatowa i eskalację prawdopodobnie przekazu miłości, a może innych istot, które na tę właśnie miłość odpowiedziały? Teorii jest wiele, jeszcze więcej niedomówień, wątpliwości i interpretacji wyłącznie indywidualnych. Pewne jest, że człowiek (jeszcze i przynajmniej Polak) nie dojrzał do kontaktu z obcymi cywilizacjami i nie wiadomo czy kiedykolwiek dojrzeje bo mam wrażenie, że po przez swoją ignorancję uwsteczniamy się.
Dobrze żarło ale zdechło.
Smuci jedynie fakt, że już nie przylatują. Nawet jak widzę dziwne światła w tamtej okolicy to jednak nie jest to samo. Chociaż robią wrażenie i nie są to samoloty ani sondy. Niemal każdy wojskowy samolot z pobliskiego lotniska znamy i wiemy ze swoich źródeł o nowościach nie ujawnianych publicznie.
Zresztą wojsko tematem było o dziwo żywo zainteresowane i od razu ordynowało loty nad polami.
Śp. pilot, którego dobrze znaliśmy miał swoją teorię na ten temat i widział dziwne obiekty bywając w przestworzach. Ale o tym sza. Po prostu czasami można zaobserwować w okolicach Wylatowa niespotykane zjawiska na niebie i nikt tego rozumem ni nauką nie wytłumaczy(ł). Nikt prócz ufologów, których zastanawiam się czy ktoś traktuje poważnie? Piloci wszak głośno nie mówią co widzą. Dlaczego inne wymiary są obiektem kpin, a ludzie widzący rzeczy niewidzialne dla przeciętnego kowalskiego są wyszydzane i poddawane tylu wątpliwościom? I po co głos w tej sprawie zajmują osoby, które z tematem mają niewiele wspólnego? Pewne jest, że skoro ludziom czasem robiło się słabo, a auta zaparkowane przy ulicy nie mogły ruszyć to działała jakaś niewyobrażalna energia. Energia, która z człowiekiem miała tylko tyle wspólnego, że wszystko jest ze sobą połączone i my też jesteśmy energią. Czy jeżeli nie można czegoś logicznie wytłumaczyć to trzeba to od razu negować? Takiego pola elektromagnetycznego nie wytworzył człowiek choćby się, za przeproszeniem z*****.
Nie objawiają się u nas i tyle. Czyżby zobaczyli, że nic z nas nie będzie? Skłaniam się ku teorii, że tak. Nawet jeżeli w pikotgramach skanowali ludzi i prowadzili własne obserwacje (co łączy się z teorią zasiedlenia nas na Ziemi) to
może przekonali się, że stworzyli kompletnie felerną rasę?
Która nie zaakceptuje nikogo prócz niej samej? Która niszczy, zabija i nie otworzy się na nic nowego? Teraz po latach myślę sobie, że ten znak przypominający hostię może jednak coś szczególnego znaczył dla naszego narodu? Może przewrotnie, weź przyjmij to ciało Chrystusa i zacznij żyć tak jak On głosił? A może chcieli łagodnie okazać swoje zainteresowanie w katolickim kraju? Ale nie,
nie z Polakiem takie numery.
Może hostię i zobaczył ale nic więcej z tego nie wyniósł. A było nawet prosto, jak krowie na rowie. Wszak każdy ma prawo do swoich skojarzeń, a znaki jednak były przemyślane i nie przypadkowe (wszystkie na całym świecie podobno przypominają części łańcucha DNA człowieka ale tu teorii jest wiele i co kraj to obyczaj).
A każdy przecież wie co głosił Jezus tylko czy o tym pamiętamy?
Czy potrafimy odnieść to do siebie? Pochylić się bez ironii nad tym co miało miejsce, a co być może miało nas na celu przybliżyć do poszerzania świadomości i otworzenia więcej klepek w mózgu? Dodam, że zboża zawsze były jedynie pozginane. Jakby uszanowane. Nigdy połamane czy zniszczone. Zadeptywali je ludzie, którzy nie mogli przemieszczać się wyznaczonym szlakiem, a lecieli jak popadło.
Ależ my to lubiliśmy, tę ekscytację z powodu spotkania tylu niesamowitych ludzi i niesłychanego zjawiska. Cieszę się, że mogłam być uczestnikiem bezpośrednim sytuacji ale cudze znaki chwalicie, a o swoich nie pamiętacie… I paru niedowiarków zabraliśmy w nocne pole i oczy im się otworzyły. Kiedy rano w tv sami zobaczyli w sąsiedztwie czego wypoczywali pod gwiazdami.
Dlatego często spoglądam w niebo z dużą ciekawością 🙂 Nie tylko szukając smug chemicznych. A takich historii spoza naszego świata jeszcze parę Herbata ma 🙂 W rękawie albo raczej imbryku.
Dziękuje Ci Stasiu za rozmowę, za poczucie tamtej atmosfery i smak kolejnych przygód, które i tak zdarzają się nieprzeciętnym ludziom obdarzonym nieprzeciętnymi właściwościami. Nawet jak są wyśmiewani i uznawani za szaleńców. Inność zawsze była i jest piętnowana. Czy dalej będzie? Zobaczymy bo świat nasz wkracza w zupełnie inną erę, postępuje, kręci się i to jest piękne. Że zawsze jest nadzieja 🙂 Anglia odpowiada swoimi znakami tworzonymi przez człowieka. W szaleństwie jest metoda i nadal mogą się cieszyć kontaktem z nieznaną dla nas cywilizacją, która zrobiła krok w naszym kierunku.
Ps. Na wsiach rolnicy spotykali czasem takie kręgi w zbożach czy dziwne światła i u klienta mojego męża też lata temu powstał idealny i piękny okrąg. Ale nie chciał rozgłosu i się nie ujawnił. Nie ma się zresztą co dziwić, pól takich trzeba było pilnować przed totalną dewastacją. Pędziły ludziska jak opętane na nic nie patrząc.
A może obcy wycofali się żeby nie siać paniki? Pytań jest mnóstwo i sama Nancy Talbott próbowała też na nie odpowiedzieć odwiedzając Wylatowo. YO
Sa tacy co wierza ze ziemia to jedyna planeta we wszechswiecie na ktorej panuje zycie. No chyba, raczej na pewno nie.
Tak, są tacy, to prawda. Okazuje się, że jest ich całkiem spora ilość jeżeli nawet nie większość… Też uważam, że to duże nadużycie taki egoizm…
Przyjemnie się czytało,lubię Twój styl .
o, świetnie, że wybrałaś ten właśnie tekst, dziękuję !