Niektórzy ludzie nie rozumieją jak i że ta podświadomość może nami sterować. Wielu wydaje się, że kumają w teoretycznych rozmowach, a w praktyce buntują się przeciw temu i stają okoniem. Oczywiście, że łatwo się gada ale z drugiej strony to, że człowiek czasem nie postępuje wbrew regułom nie znaczy, że nie wie co się z nim dzieje.
I to, czego się wypieramy jest tym, nad czym dobrze by było się zastanowić.
Nie wiem też po co się zapierać, że jak ktoś w miarę coś dla nas znaczący, gada lub używając ładniejszego języka, mówi do nas np. o kimś, że nie bierzemy tego do siebie (podświadomie właśnie). Z psychologicznego punktu widzenia wystarczy wrzucać jakiś temat komuś co jakiś czas i w końcu ta osoba to zapamięta. Mało tego, zacznie mówić to, co gdzieś tam usłyszała. Najczęściej negatywnego. Szkoda, że nie odwrotnie, że to pozytywne jest czasem takie ciche, że nie słyszymy.
Więc najpierw słyszy się podświadomie.
Dlatego czasem przypominamy sobie rzeczy, których zdawało się, że nie mieliśmy prawa zapamiętać. Nawet wydaje nam się, że świadomie to, co ktoś np. o kimś do nas klepie nie rusza nas ale podświadomość to specyficzny twór i bierze sobie wszystko całkiem dosłownie. Czyli nie jest do końca tak, że jednym uchem wpada, a drugim wypada, bo informacje dla nas istotne, na jakiś lub czyiś ważny temat, podświadomie zapamiętujemy. A później to wychodzi i mogą nawet pojawić się jakieś konflikty z np. otoczeniem kiedy zaczynamy przemawiać czyimiś tekstami.
To znaczy np. mówimy coś, z czym wcześniej się nie zgadzaliśmy (lub do końca nie). Można posunąć się w rozważaniach dalej i użyć sformułowania, że ktoś nas zakodował. I zdarza się, że ludzie robią to świadomie, w taki sposób manipulują innymi. Np. mówiąc coś niekorzystnego o kimś bliskim dla tej osoby, zasiewa ziarno niepokoju, podsyca negatywną energię, wytyka czyjeś błędy czy w konsekwencji buntuje lub nastawia kogoś przeciwko drugiemu komuś. Nie chodzi o żadną słabość, której ulegamy ani o siłę charakteru, a co najwyżej o świadomość naszej psychiki i tego, jakie w nas zachodzą procesy.
Fascynujące są te zależności psychiczne ludzi
i to, że wszystkie nasze relacje oparte są na rozgrywkach emocjonalnych i psychologicznych.
Bo świadomie często wydaje nam się, że to co ktoś do nas mówi zupełnie nas nie rusza. A podświadomość łyka jak młody karp i w jakiejś emocjonującej chwili zaczynamy mieć wątpliwości co do czegoś, czego niby byliśmy tacy pewni. Dobrze, jak się o tym wie i zdaje sobie z tego sprawę. Idzie wyłapać takich ludzi, intrygantów, którzy zamiast skupiać się na swoim życiu koncentrują na czyimś. I nie jest to pozytywna koncentracja. W rzekomej dobrej wierze sieją ferment, a jeżeli są do tego zazdrośni to prowokacje przeprowadzają z premedytacją. I nadają na kogoś nie licząc się z niczyimi uczuciami. Skupieni tylko na sobie i na tym, że jak się tak napieprzą bzdur o kimś to sami lepiej się (chyba) czują. Boję się takich ludzi, którzy udają, że cię lubią, a tak naprawdę nie potrafią nawiązać żadnej głębszej relacji i wszystko co robią jest powierzchowne. Traktują przedmiotowo innych i nie zastanawiają się czasami co trzeszczą.
A słowo ma moc, to energia i wypowiadana z pasją bardzo silna.
W ogóle komunikacja międzyludzka to plątanina energii, emocji i psychologicznych uwikłań wszelakich. Wszyscy robimy przeniesienia, odgrywamy czasem jakieś role, których nauczyliśmy się wcześniej patrząc najpierw na rodziców, kombinujemy, a już
brak poczucia własnej wartości miesza chyba najbardziej.
I im intensywniej ktoś manipuluje innymi tym mniej go ma. Niebezpieczni są tacy ludzie dlatego, że oni czasem się nie kontrolują. Poddają się jakby bezwiednie swoim słabościom i nie szanują nikogo (a tym samym przede wszystkim siebie). Nie potrafią mówić wprost o swoich uczuciach i być sobą to czepiają się innych. Jedyne co można zrobić to taką osobę zachęcić do psychoterapii.
Psychoterapia dobra na wszystko, oł jee 😉
A zmierzenie się z brakiem poczucia własnej wartości może być bolesne. Tym bardziej całymi latami sztucznie pompowane i różnymi metodami dowartościowywanie się po przez coś lub kogoś nie wpływa korzystnie na psychikę. Nadmierna rywalizacja w głębi ducha, wartościowanie siebie opinią innych czy tym podobne prowadzą do wewnętrznej zguby i napięcia również fizycznego. Tacy ludzie wydatkują za dużo energii, stresują się, ich mózg nie odpoczywa bo ciągle jest na najwyższych obrotach.
Może przejaskrawiłam ale z obserwacyj śmiem twierdzić, że tak jest. Uzupełnić swoją wewnętrzną wartość i zbudować ją na nowo to praca i od podejścia indywidualnego zależy jaka ona będzie: czy mozolna czy lekka i przyjemna. Osobiście należę do ludzi, którzy lubią ryć w sobie i składać części swojej układanki w całość. To doprawdy fascynujące jak wiele rzeczy pasuje do siebie i można traktować to trochę jak grę przygodową. Odkrywa się kolejne karty o sobie, a przez to zaczyna się robić jakoś tak lżej i uwalniamy się od wielu historii. Łatwiej też jest sobie wybaczyć kiedy pewne rzeczy zrozumiemy lub poczujemy i zaakceptujemy, że są częścią nas i nie ma co walczyć ze sobą.
Kto nie chce widzieć ten nie zobaczy, a kto chce ten widzieć będzie.
I wiedza jest przydatna i potrzebna, nawet jak czasem boli. Warto poznawać różne teorie, przemyślenia czy doświadczenia i testować też na sobie czy działają. Człowiek to szalony mechanizm działający na wielu płaszczyznach.
Dlatego tak ważna i przydatna jest uważność. Figle podświadomości często bowiem zakłócają logiczne myślenie. Dobrze mieć świadomość siebie i swojego życia. A jak wyłapujemy się i widzimy działanie podświadomości na sobie, to widzimy też u innych. Tak naprawdę to jest bardzo proste i szalenie ciekawe. Jak bardzo działamy nie pod wpływem tego co sądzimy lecz tego, co za wszelką (często) cenę wypieramy. Odwrotnie. Taki myk. Tylko trzeba zacząć to dostrzegać i MYŚLEĆ. Fajnie jest jak np. partnerzy współpracują i wymieniają się informacjami… Zwracają na to sobie wzajemnie uwagę.
I nie ma co się zapierać, że u mnie tak nie jest, bo podświadomość działa zawsze tak samo. Każdy z nią ma tylko inny kontakt, a większość ludzi nie ma żadnego i ona zupełnie steruje ich zachowaniem. Czasami przemawia pod wpływem środków odurzających bo wtedy człowiek nabiera pewności siebie i zaczyna (pozwala sobie) być sobą. Ale jeżeli nie potrafimy tego przenieść na codzienny grunt to lepiej darować sobie używki i nie siać sztucznego fermentu jacy jesteśmy zajebiści, skoro jutro jak wytrzeźwiejemy znowu założymy maskę konwenansów i sztuczności. Znacie takich ludzi? Nietrzeźwi super ziomale, a trzeźwi jak aktorzy na jakiejś scenie.
Każdy ma swoją drogę rozwoju i nikomu niczego narzucić nie można.
Każdy idzie w swoim tempie i w swoim kierunku. Jednak jak by nie było tę swoją drogę przebywa sam, podejmując swoje decyzje, dokonując swoich wyborów i to jest jego życie. Oczywiście wszystko jest ze sobą połączone, jesteśmy łańcuchem we wszechświecie i piękne to jest. Świadomość tego (może) pomaga akceptować życie samo w sobie. Nie zmienimy natomiast nikogo i nic na siłę i choćbyśmy bardzo chcieli to czasem nic nie możemy zrobić. Trzeba pozwolić takiemu komuś na przeżycie jego własnej przygody, nawet jeżeli odbiega od naszej. Nie ma sensu szukać tu winnych czy dopatrywać się czegoś więcej bo tak po prostu jest. Nie można nikogo blokować, nie warto szarpać się i zmuszać do rozwoju bo to nic nie da.
Każdy jest wolnym człowiekiem.
Chociaż co do kobiet temat wolności jest dyskusyjny. Bo to, że w Europie jesteśmy wolne, nie znaczy, że wszędzie. Plus stereotypy gdzie jest miejsce kobiety: niższe wynagrodzenia na tych samych stanowiskach, prześladowania, a to za urodę, a to za mądrość, a połączenie obu tych cech to już przerąbane zupełnie, odmawiane prawa do decydowania o swojej macicy, polityka zdominowana przez mężczyzn no i takie tam. Ogólnie kobiety uchodzą za głupsze, rozhisteryzowane i rozchwiane emocjonalnie. To mężczyźni i ich fiuty chcą decydować o świecie i o tym, co jest ważne. Dopuszczać lub nie kobiety do głosu. Poniewierać kiedy tylko dusza zapragnie, gnębić za to, że rodzą dzieci, a później, że chcą je wychowywać. Noo ale mają się przecież rozmnażać, za wszelką cenę.
I kto tu jest słabsza płeć?
Faceci to często dupki z kryzysem wieku średniego zabijające się o władzę. Tak niewiele wartości w sobie posiadają, że muszą pastwić się na niby słabszych kobietach. Oczywiście w porównaniu do świata np.arabskiego to pikuś. Nie wycinają nam łechtaczek i możemy głosować. Dlatego cieszmy się z tego co mamy, a konkretnie, że mamy SIEBIE. To jest najważniejsze i o sobie trzeba pamiętać. Nie umniejszać swej osoby i szanować siebie w pełni (czyli wszystkie swoje uczucia, emocje i myśli jakie by nie były. Dopóki się siebie nie pokocha w całości nie odpadnie to, z czym walczymy). Tak jak dzieci. One posiadają tę właściwość naturalnie na stanie, jak spadnie w kwietniu śnieg to cieszą się z sanek i bałwana. Zawsze radosne. Co by się nie działo widzą plusy.
Przesilenie wiosenne mię dopadło, auć. Zero (zdrowej) diety, czekolada płynie we krwi, tendencja do nałogów i pocieszaczy wszelakich rośnie z każdym dniem…
Święta? Jakie święta? Herbata jak zawsze w tyle, zajęcy wycinanych brak, w głowie jajo na miękko i zero weny do tego wszystkiego. Zasmarkana nie sprząta i nie ogarnia…
EDIT: Święta cudne, dałam radę, baby górą 😉
całusy herbatusy
Bardzo ciekawy i wartościowy artykuł
Dziękuję pięknie 🙂
Bardzo ciekawy wpis, o tak podswiadomosc to niesamowita rzecz 😉
dziękuję! fascynuje mnie haha :**
Świetny jest ten wpis. Podświadomość to ciekawy temat!
A obrazki do tekstu są mega!
Dziękuję bardzo, staram się 😉
Uwielbiam Cię czytać! :* Za chwilę stanie się to moim porannym rytuałem! ;P 😉
Och, cieszę się w takim razie bardzo i ściskam :**
Ja się cieszę równie mocno! Bo idealnie trafiasz w mój gust czytelniczy i pomimo, że sama piszę bloga o zupełnie innej tematyce, to do Twojego wracam regularnie za sprawą wartościowych tekstów i fantastycznego stylu pisania 😉 To nie podliz, tylko fakt! 😉 Pozdrawiam :*
Dziękuję za cudowny komentarz tym bardziej, że tracę czasem wiarę w to, co robię. Wiem, że wzbudzam kontrowersje, a nawet zamęt, pojawiają różne komentarze i uwagi na temat właśnie stylu mojego pisania, że jest za skomplikowany, że słownictwo niezrozumiałe, a tematy za ciężkie. Ale pisanie jest dla mnie niemal jak oddychanie i najczęściej pisze się po prostu samo więc uznaję, że tak ma być i widocznie komuś jeszcze oprócz mnie jest potrzebne. Pozdrawiam ciepło i lecę do Ciebie 😀 💙
Uwielbiam ten blog 🙂 Bardzo podoba mi się stwierdzenie, że komunikacja międzyludzka to plątanina energii, emocji i psychologicznych uwikłań – zgadzam się z nimi w 100%.
Podświadomość potrafi bardzo namieszać. Staram się nad nią zapanować, ale jest ciężko.
Bardzo ciekawy wpis, łatwo się czyta 😉
Szkoda, że jednak większości społeczeństwa jednak daje się narzucić bardzo dużo, a oni sami o tym nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć.
Mam taki dar że podświadomie wyczuwam czekoladę 😊
najlepsi są tacy co mówią że są świadomi i super, a potem zwracają uwagę np “patrz – ta ale gruba ” albo “ale się ubrała…”….
Brak pewności, tak to największy wróg w procesie komunikacji. Ale można sobie z nim poradzić. Prawda?
Prawda, pracą nad sobą 🙂 Pozdrawiam!
Świetny tekst, bardzo ciekawy temat. Studiuję dziennikarstwo i bardzo spodobało mi się zdanie: W ogóle komunikacja międzyludzka to plątanina energii, emocji i psychologicznych uwikłań wszelakich. Blog super, na pewno będe odwiedzać 🙂
Dziękuję zatem pięknie za odwiedziny i zapraszam częściej 🙂 Też kiedyś studiowałam dziennikarstwo 😉 pozdrawiam!
Jak zawsze w sedno!
Ps. Chcąc poznać naturę człowieka napij się z nim drinka 😉
haha dokładnie 😉 pozdrawiam serdecznie i dziękuję !
Ciekawy tekst. Ostatnio przeczytałam swietna książkę – “Mozg rządzi”, m.in. o różnych psikusach naszej głowy! 🙂 Polecam 🙂
O tak, ten mózg to potrafi nieźle wywijać 🙂 Chętnie zobaczę sobie co to za książka, dzięki 🙂
Podświadomość często robi nam psikusy, a my poddajemy się temu. Umysł to taki twór że nigdy nie poznamy go do konca
Jako nastolatka miałam duże problemy z poczuciem własnej wartości i rzeczywiście pomaga uświadomienie sobie, że niektórych rzeczy nie da się zmienić i warto je zaakceptować. Bardzo fajny wpis!
Dziękuję 💙 a z racji tego, że miałam podobnie doskonale Cię rozumiem 🙂
interesujący wpis! Mózg to niesamowita broń. Podobają mi się zdjęcia 🙂
Dziękuję pięknie za odwiedziny 🙂
Ja chyba mam poczucie własnej wartości, choć wiadomo, że są chwile zwątpienia 🙂
Ciekawa dawka informacji na temat naszej podświadomości… 🙂
Nie wiem czy kobiety uchodzą za głupsze… Ja zauważyłam ostatnio tendencję do umniejszania jakiejkolwiek roli mężczyzn 😉 z drugiej strony też nie rozumiem, jak ktoś może myśleć, że takie sączące się słowa o drugiej osobie w ogóle do nas nie trafią 🙂
Niektórym ludziom chyba wydaje się, że nad wszystkim panują.
Role się mieszają bo w świecie zdominowanym przez mężczyzn nie przeszkadza im niewieścieć i sądzę, że przyczyna tego jest bardzo złożona. Począwszy od tego, że coraz częściej chłopców wychowują głównie kobiety, mamy i babcie, bo ojcowie albo znikają całkowicie albo mają za mało czasu czy chęci na wdrażanie synów w męski świat. Pozdrawiam 🙂
“I to, czego się wypieramy jest tym, nad czym dobrze by było się zastanowić.”, bardzo się z tym stwierdzeniem zgadzam, odkąd zaczęłam większą uwagę zwracać na podszepty intuicji, podświadomości, tym większy mam komfort życia, po zmierzeniu się z własnymi obawami i lękami. 🙂
Wpis poruksza bardzo interesujący temat ! Dobrze się czegoś dowiedzieć w niedzielę rano 😍
Jestem pod wrażeniem ile tematów udało Ci się “upchnąć” w jednym wpisie.
Rzeczywiście podświadomość to niesamowita potęga, która tak naprawdę ciągle jest niezbadana i różnie rozumiana przez poszczególnych badaczy.
Wyszło mi tak przez przypadek i samo się napisało 🙂
Figlarna ta nasza podświadomość 😉 Dobrze mieć jednak świadomość jak to wszystko działa 🙂
Jakieś 25 lat temu przeczytałam potęgę podświadomości. Wtedy zrozumiałam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Odkrywam pokłady, które we mnie drzemią, choć czasem o tym zapominam i wpadam w czarnowidztwo 😉
Lubię wracać do tej książki i w ogóle do różnych Murphy-iego. Niestety i ja zbaczam czasem z obranej trasy i później do pionu się przywołuję, pozdrawiam 🙂
Bardzo inspirujący i dający do myślenia tekst… Dziękuję 😉
Psychologia i jej wpływ na relacje międzyludzkie to fascynujący temat, lubię analizować te zależności, patrzeć na innych i siebie z dystansem, to pomaga w wielu sytuacjach, chociaż czasami bywa trudne.
Bywa trudne bo trzeba zmierzyć się ze sobą lub jakąś prawdą ale warto 🙂 pozdrowienia pełne słońca 😉
Nasza podświadomość płata nam figle. Jednak moim zdaniem poczucie wartości to składowa tylu rzeczy, że ciężko je wymienić, zaczynając od dzieciństwa, po zmiany hormonalne (one dobrze otrafią namiszać!). Dziękuję Ci za inspirację na dzisiejsze poołudnie 🙂 pozdrawiam serdecznie
A ja dziękuje za twoja obecność tutaj 🙂 pozdrawiam ciepło!
Bardzo mi się podobają obrazki do tekstu – świetne wybrane 🙂 a wpis bardzo wartościowy
Dziękuję pięknie i miło mi bardzo 🙂
Bardzo ciekawie to ujęłaś, choć niektóre rzeczy nie wydają mi się łatwe. Czasami wydaje mi się, że coś jest takie, już mam wyrobione na ten temat zdanie, a tu za chwilę okazuje się, że nie, że wcale tak nie jest. Podoba mi się ten fragment, który dotyczy kobiet i wolności. Ze swojego przykładu mogę powiedzieć, że trudniej jest znaleźć pracę kobiecie, która ma dziecko, niż tej, która go nie ma. Miałam za sobą wiele rozmów. Wszystko szło ku dobremu, póki potencjalny pracodawca (a nawet pracodawczyni, która sama miała dzieci!) nie usłyszał, że jestem mamą. Wszystko dobrze, pięknie, niestety potrzeba osoby dyspozycyjnej, a dzieci chorują, matki biorą zwolnienia. Taka nasza rzeczywistość. Jednak gdy już kobieta zajmuje się domem i dzieckiem, nie chodzi do pracy, to też źle, bo bez ambicji i aspiracji.Ech…
No niestety, posiadanie dziecka często przekreśla karierę zawodową kobiet i trzeba się nieźle nagimnastykować żeby dostać pracę. Wstyd, że ktoś wartościuje pracownika dzieckiem i Polska naprawdę nadal jest za tymi murzynami. Społeczeństwo zawsze się czepia tych matek, a to że za dużo pracują, a to, że domu tylko lezą i pachną. A nawet mój mąż czasem mówi jak np. padnę i nie mogę ogarnąć domu, że woli iść do pracy odpocząć 😀 Pozdrawiam ciepło 🙂
Bardzo lubię takie ciekawości przy porannej kawie. Nasza podświadomość, mam czasem wrażenie, żyje własnym życiem i narzuca swoje przyzwyczajenia świadomości. A zależności jest cała masa, niektóre nawet całkiem zwariowane.
Dziękuję pięknie za odwiedziny 🙂 Tak, podświadomość żyje sobie trochę własnym życiem dokładnie haha
Bardzo fajne opisalas podświadomość, przywczytalam z zapartym tchem
Mądra z Ciebie Kobieta! Uwielbiam Cię czytac!
Sprawa ciekawa i do myślenia. Jak to z nami jest? Kto w nas rządzi my świadome czy raczej one podświadome. Gdy chwytam kolejny kawałek czekolady, cukierka itp. słodkiego badziewia, myślę, że kieruje mną podświadomość. Świadomie by po to nie sięgnęła. Podobnie jest z innymi rzeczami. Pytanie brzmi więc: jak się za swoją podświadomość zabrać i skłonić np. do niejedzenia słodyczy.
Oj tak, jesteśmy całe życie uwikłani w psychologiczne labirynty. Grunt żeby się nie pogubić 🙂
Jakie to prawdziwe…. Pozdrawiam ciepło!!!
ślę serdeczne pozdrowienia i dziękuję 🙂
Fajnie się Ciebie czyta…narracja się tak wije, jak dzikie wino…zaplątane 😉😎
bo ja jestem taka dzika bea 😉 buziaki i fajnie, że zajrzałaś!