Przychodzi karmiąca piersią od 6 miesięcy matka do lekarza ginekologa. Mówi, że ma nieregularny okres, a on co? Zapisuje hormony. Na jakiej podstawie? Bez zlecenia badań hormonalnych chyba jest jasnowidzem skoro wie, które na jakim są poziomie.
Po 3 tygodniach przyjmowania i zaufania do doktora babeczka przytyła około 6 kilo, czuje się źle i znacznie gorzej niż przed. Okej, może nie każdy interesuje się medycyną alternatywną, nie wszyscy muszą czytać o różnych badaniach, analizować stan swojego organizmu na milion sposobów, wszak lekarz jest jakby od tego. Chyba… Zapisują recepty jak leci i to już nie pierwszy znany mi przypadek.
Kobiety, nie dajcie sobie wciskać hormonów bez badań!
Na oko żaden lekarz nie wie czego mamy za dużo, a czego za mało. Lepiej eksperymentować z oczyszczaniem organizmu czy (ewentualnie) ziołami, a nie silnymi lekami, które mogą w konsekwencji uzależnić nasze ciało od ich przyjmowania. Do tego podczas karmienia naturalnego tym bardziej hormony szaleją i zapisywanie ich na wyrost bo…? większości pomogły? czy z innych pobudek? jest nadużyciem całkiem sporym…
A tak w ogóle żołąde(cze)k po świętach sięga kolan, a może zamiast jednego są już dwa. Całkiem możliwe bo gdzie to żarcie się mieści nie pojmuję. Oby tylko mieć na tyle siły żeby ucztowanie w porę zakończyć. Bo czekolada co dziecię dostało od zająca (to wszystko przez niego!) i inne wyroby jej podobne chodzą za mną, prześladują i kuszą. Uzależnienie na pewno daje o sobie znać i zobaczymy ile rozumu mi zostało. Jak na razie bowiem jestem głupsza i grubsza.
Głupsza bo wraz z zakazanym na co dzień pokarmem rozumu mi ubywa wprost proporcjonalnie do jego spożywania. Czyli im więcej żrę tym bardziej się uwsteczniam, czarnych plam umysłowych dostaję i zapominam co jest ważne i ważniejsze (od zdrowia po myśli niszczące). Grubsza – wiadomo. Kalorie powietrzem jednak nie są i ochoczo, radośnie, z entuzjazmem postanawiają odkładać się tu i tam, dosłownie podśpiewując z zachwytu, że w końcu im się udało. A taka była oporna, wytrwała i rozsądna – piszczą. No cóż…
chwile ulotne, a święta przewrotne.
I tak lubię świętować ale jednak zawsze zostaję na złą drogę sprowadzona, jak nie przez Gwiazdora to dla odmiany Zająca. I żalu do nikogo nie ujawniam, a wyłącznie skarcę siebie gromko za popełnione wielkanocne przestępstwa i uleganie namowom do złego fikcyjnym postaciom (prawie nie istniejącym).
A wykroczenia były oj były. Bo oprócz pochłaniania wybór padał na pozycje horyzontalną, na dodatek Z ZAMKNIĘTYMI OCZAMI. O tu już wina pogody na wokandę wkracza gdyż słońca jak na lekarstwo i mało dietetycznie. Hipotonia dawała o sobie znać po kilkakroć i musem trzeba było leżeć plackiem (to chyba jednak wyboru nie miałam), a skutkiem ubocznym stało się podsypianie. Ze sportu więc chyżo trafiałam jajkiem do buzi lub ręką do czekolady (po czym do buzi 😉 ). Zawsze celnie 🙂
O liczbie 4 na wadze zapomnieć można i trzeba będzie się znowu z piątką bujać. A było już tak pięknie. Co prawda obrażona na odmierznik cielesny długo stopy nań nie postawiłam i tym bardziej zaskoczenie po czasie było miłe. Teraz uczynię podobnie, kopnę wagę w kąt i odczekam dni kilka(naście) z konfrontacją. Czasami jednak łatwiej się żyje z mniejszym wiedzy zasobem. Głodówka mnie nie minie, powrót do zatraconych zasad, ochlewanie wodą i innymi specyfikami, a także ruch, sport i dotlenianie. Bo bikini czeka i mruga okiem. To zachęcająco to znowu pochmurnie i spode łba. Ono bezlitośnie obnaży wszystkie grzechy główne i poboczne przy okazji też.
W prezencie iście świątecznym wypatrzyłam nową zmarszczkę i to już jest JAWNE PRZEGIĘCIE. No bo JAK i SKĄD? Czyżby z kaloriami w komitywie były i wspólnie atakowały? Czas zacząć myśleć o botoksie i nie ma zmiłuj się. Niektóre z koleżanek od dawna już korzystają (tak tak widać 😉 )(chociaż hmm…może to MA BYĆ WIDAĆ…?) i nic że do siebie powoli wzajemnie upodobnione ale płaskie i wyprasowane, nie rzadko z wargami uwagę odwracającymi 🙂 A może właśnie postawić na usta albo cycki? Z biustem boję braku czucia w sutkach, doprawdy wyjątkowo nieprzyjemne musi być pozbawienie ich erogenności i czy to naprawdę kobietom nie przeszkadza? No że facetom nie to wiadomo 🙂 Oczywiście są przypadki życie i wygląd ratujące co jest całkiem zrozumiałe, zrozumiałe zresztą jest wszystko i sama też bym poprawiła gdyby prócz szałowego widoku konsekwencji nadmiaru nie było. Niestety nie realne. Wolę więc mniejsze ale z czuciem 🙂
Z nosem podobnie. Już parę razy myślałam o korekcie, a nawet do głowy przychodziło mi zgłoszenie się do programu korygującego fizis. I tu już widzę – słyszę faceta HA HA HA. Może racji trochę ma i często to są babskie fanaberie ale gdybym więcej odwagi miała nosa też bym zmieniła (poza tym coś w tym jest, że kobiety często stroją się i odchudzają dla innych kobiet, później dla siebie i na końcu dla faceta haha). Wysmukliła i uszlachetniła ziemniaka. Jednak cena wyższa niż finansowa i raz, że lęk przed bólem, dwa przed potencjalnym błędem chirurga. A co jak TEN raz akurat mu się nie uda? Nóż się omsknie nie tak jak trzeba? To jednak nie Brazylia gdzie operacje plastyczne z wizytą u dentysty porównać można. Więc jedynie strzykawki się nie pękam 😀
Póki co mogę powoli zmienić rajstopy na pończochy bo cieplej się jednak troszkę zrobiło 🙂 YO
Fotka stara ale zawsze przyjemnie popatrzeć na własny tyłek bez cellulitu 😉 Koleżanka chyba się nie obrazi za wrzucony relikt z przeszłości 😉 W końcu byłyśmy młode i piękne 😛 Teraz jeno pikne… hihi
I znów ciekawie jak to u Ciebie.
Moim zdaniem nosem się nie przejmuj ani wagą. Dla kogoś nie warto. Tylko dla siebie. Tylko, jeśli sama uważasz, że będziesz się z tym czuć dobrze. Ja u siebie niczego nie zmieniam i nawet włosów jeszcze nie farbuję. Zostawiam siwe pasma. Jeśli mnie ktoś kocha, to i włosy mu nie przeszkadzają, a jeśli mnie nie lubi, to i tak nawet stanie na głowie tu nic nie pomoże.
Z tymi hormonami masz rację. Kobiety same dają sobie zrobić z głowy sieczkę. Tak bardzo ufają lekarzom, że chyba nawet, gdyby im kazał zjeść kupę, to by zjadły. Oczywiście nie wszystkie. Ogólnie rzecz biorąc kobiety są różne i nie wszystkie lecą na hormony bez badań.
Poza tym tekst mi się podobał.
Też długo włosów nie farbowałam ale teraz parę pasemek robię 🙂 Napisałam o tych hormonach bo już któryś raz od jakiejś znajomej słyszę żale, że lekarz każe brać, a ona źle się czuje, a nawet fatalnie. Więc na szczęście dużo kobiet ma świadomość ale jeszcze sporo też niestety nie. Jeżeli chodzi o wagę to lubię być chudsza sama dla siebie bo mój facet, na szczęście, lubi każdą mą postać 😉 Poza tym już 13 lat temu schudłam bardzo dużo, z rozmiaru 38 do 34 i może nawet o tym napiszę bo nie było lekko ale się udało. Po prostu uważam, pewnie podobnie jak Ty, że jak się człowiek z czyś nie czuje dobrze, to trzeba to zmienić 🙂 Nosa i cycków jednak nie ruszę 🙂 całusy herbatusy :*