herbatyzm

hoł hoł hoł

Więc w sumie za 2 dni święta, a herbata w proszku kompletnie i to rozsypana. Plany są oczywiście po to żeby zmianom ulegać i zaplanowanie czegoś z taką ekipą jak nasza z cudem niemal graniczy. Ale tak – to czas cudów rzeczywiście – więc na takowy zawsze cicho liczyć można…

Po wizycie u znajomych gdzie dzieci też jakieś były wszyscy wróciliśmy przeziębieni nadający się w bety, a nie do pracy jakiejkolwiek. W ogóle NIE ROZUMIEM jak można kaszlące i zarażające dziecko na spotkania z innymi dziećmi zwłaszcza zabierać. Środowisko przedszkolne czasem bezmyślne jest jak ta gapa na śmietniku i chyba na złość innym po prostu robić lubią. Mogłam wyjść ale jednak na parapetówę tak zwaną zaproszeni byliśmy i głupio trochę uciekać było. Mama dziecka charczącego i z dundlami największy problem zobaczyła jednak w tym, że mój syn nie uczęszcza do przedszkola. Ale się nakręciła… Więc m.in. pytania padły takie :

  • czy on w takim razie prawidłowo się rozwija?
  • czy w ogóle czegoś może się nauczyć?
  • czy nie jest aby na pewno Aspołeczny?
  • czy mi się chce uczyć dziecko czegokolwiek?
  • a wierszyk jakiś zna?

I w ten deseń. Jakby quwa klepanie wierszy najważniejszą rzeczą w życiu było… Mówię więc tonem spokojnym i opanowanym, że nauka dziecka nie koniecznie musi być zbiorowa, że najfajniej jest w zabawie (oczy pani rosną jak baba drożdżowa ze zdziwienia), że wszędzie dziecko się uczy, nawet na spacerze samochody licząc, że czytamy bardzo dużo i literki też poznajemy, że to cudowne być pierwszą, która mu świat pokazuje…  Że malowanie i rysowanie ogromną przyjemność i frajdę dla nas stanowi itd itp. No ale droga pani, kobieto, ja już dość leciwa jestem i późne macierzyństwo to dla mnie czysta radość a nie usrany obowiązek. Gały na orbitach ledwo zostały, orzekła z miną wysoce niepocieszoną, że przedszkole jest od uczenia, a nie rodzice (dobrze, że siedziałam na podłodze bo bym padła chyba) – jej kompletnie nie chce się tego robić, a tak naprawdę to się nie nadaje i NIE UMIE*. Do rodzenia owszem tak (roczne też przy tyłku miała z kaszlem nie mniejszym niż kilkulatek). A jak dzieci rozrabiały i wystarczyło im zajęcie jakieś znaleźć, pobawić się, pokombinować to z tatusiem ani palcem nie kiwnęli. Tylko później co poniektórzy czasem są zdziwieni: a ciebie to te dzieci ale lubią. No tak, ale ciocia np. w domkach siedzi i herbatkę z dziećmi popija, chmury (hihi) rysuje i do zabawy nakręca, że o sporach zapominają. Moim zdaniem dzieci w skupiskach większych niż dwie sztuki potrzebują czasem kogoś kto w zabawie im pomoże i wszystkim coś zaproponuje (a także sam udział w wywijaniu weźmie). A nie zostawić i na koniec niech się leją i beczą. Czy to talent wyjątkowy czy po prostu chęci większe?

Rozumiem nawet, że niektóre ludziska naprawdę mają problem z wchodzeniem w ten dziecięcy świat. Jednak może warto trochę się postarać i wyjść poza własne ograniczenia?

A  przy następnych konwersacjach np. o mlekach i mleczkach jak powiedziałam, że 3 lata piersią własną karmiłam to już na stole oczy prawie laska miała. Jaak można TAAAK długo karmić ??? – pewnie sobie pomyślała bo szaleństwo w ślepiach błysło… Ale co się dziwić, przy kolejnej rozmowie żarty padły, że przy dziecku cycek któraś pokazała bo nago po domu nie chadzają, a synek na tenże widok zgorszony pół dnia chodził i mamusię prosił żeby więcej tak brzydko nie robiła. Tu poszła śmiechu salwa, oj żarcik gruby że ho ho (hoł hoł hoł). OMG gdzie ja jestem ? Czy to właśnie jest świadomość i poziom naszego społeczeństwa? Piersi dziecku odmówić, kota nie pokazać, a tu już następna opowiada jak zaczyna uczyć różnic (4 latka) między chłopcem i dziewczynką. Więc coś mnie podkusiło i palnęłam: najlepiej pokaż po prostu na swoim przykładzie 😛 Popatrzyła jakbym już z choinki się urwała haha i udała, że nie słyszy… żal jedynie dzieci… Nic nie powiedziałam, że mój mały do mnie do wanny wskakuje bo chyba dzwoniłyby po policję ahahaha chociaż język mój osobisty bardzo świerzbił podniebienie i naciskał żeby temacik ciągnąć dalej ;). Ale czułam, że już mię szydera bierze i nie byłoby za fajnie (to znaczy dla nich, ja bawiłabym się świetnie). Współczuć jedynie można i tyle.

Tu nadmienię, że te teksty to robota PMS-a i ogólnie bardziej grzeczna w towarzystwie bywam 😉

Zresztą ileż ja mam się tą empatią wykazywać, mnie wszak nikt nigdzie nie oszczędza, zwłaszcza baby bo faceci jednak zupełnie inni, a nawet światli może bardziej? Albo przez żony wyszkoleni, że za dużo lepiej się nie odzywać, a już na pewno NIE bez pytania. Męskie towarzystwo jest wygodne i każdy swojej kwoce zawsze przytakuje. Niektórzy aż do przesady. Tym bardziej dominatorce z imprezki z nie znoszącym sprzeciwu wyrazem twarzy. Obym nigdy tak nie wyglądała i chwała mężu żeś buntownik i do pantofla Ci daleko 🙂 lepszy facet z charakterem co się czasem wydrze nawet niż wata bez kręgosłupa (takie gacie na wacie hehe).

Brzydko, oceniłam, pojechałam nawet może odrobinkę ale jakoś tak w pamięć owa wizyta mi zapadła. I tak jestem z siebie dumna bo oprócz wykładu na temat zajmowania się dzieckiem i nauki w zabawie gębę jednak przymknęłam. Ale pytania o przedszkole naprawdę mnie już wkurwiają i nie rozumiem SKĄD te przypuszczenia i herezje, że dziecko bez niego nic nie umie??? A i tak delikatna byłam i żałuję troszkę nawet, że uwagi o kaszel nie zwróciłam…

Zresztą dzieciak był marudny i pewnie czuł się źle. Wyrywał wszystkie zabawki mojemu akurat synowi – to ten raz go pacnął. Bronił się do tego przy tatusiu co to za roczniakiem biegał ale tato bez reakcji. Co tam, że można było sytuację rozwiązać szybko i bez stresu dla najmłodszych opanować… Dopiero jak do rękoczynów doszło. Nie jest winą moją, że mam wyrośniętego 4-latka co to ze słabszymi szybko sobie radzi i jak trzeba nie zawsze w sposób nader sympatyczny. Harpagan nie da sobie w kaszę dmuchać i mimo, że tłumaczę i przemocy nie popieram to bronić się sam z siebie umie. Chrzanię to skoro ten świat taki pojebany.

Różnica pomiędzy dziećmi przedszkolnymi, a chowem domowym jest też taka, że te drugie bardziej są wyluzowane, a te pierwsze znerwicowane i histeryczne (oczywiście to reguły żadnej nie stanowi, ocena z mych prywatnych obserwacji). Z byle powodu płaczą, skarżą i miauczą. I ja nawet to rozumiem, bo wiem, że najlepiej dziecku jest z bliskimi. Z matką. Nie dziczeją aż tak mocno i non stop, potrafią rozmawiać jak dorosły z dorosłym, doskonale się w wielu sprawach orientują i żyją w poczuciu bezpieczeństwa . Naprawdę mam to wszystko wszystkim dookoła WSZĘDZIE tłumaczyć? Bo już ostatnio nawet w sklepie sytuację taką miałam:

synek ogląda sobie na stoisku kurkę z jajkami i mówi: to jest kura, ona znosi jaja, w jajach jest zarodek i z niego wyklują się kurczaczki. 

Pięknie, ale no mada faka, co w tym też takiego niesamowitego? Odzywa się na to z kolejki babka w wieku średnim, elegancka wrocławianka: ooo synek taki mądry, to NA PEWNO w przedszkolu się nauczył. Mówię na to: nie droga pani, w domu… Oburzona coś tam pod nosem zafuczała, z pogardą na mię popatrzyła i już więcej nawet w mym kierunku nie spojrzała. Na co pani za ladą: a co tylko w przedszkolu dzieci mają wiedzę nabywać? a matka od czego niby jest? haha solidarność jajników też się czasem jednak zdarza 😉

Nie chce ci się swojego dziecka w świat wprowadzać to odpierdol się od innych, którym to przyjemność sprawia…

Oj miało być świątecznie… A świąteczna to u mnie tylko piękna choinka i na tyle cukierkowego klimaciku. Z racji uszkodzenia łapy psiej (i starości suki) sami w domu własnym wigilię przygotujemy i święta po prostu w łóżku spędzimy 🙂 Bez nacisku, pokazówy i karpia… lol

*żal mi jej na dłuższą metę nawet i z miłą chęcią poleciłabym psychoterapię – na rozwiązanie problemów z własnego dzieciństwa i innych przy okazji też … Jest to nadal bardzo przyszłościowa branża i raczkuje w naszym kraju. Wyjątkowo słabą świadomość nawet w dużych miastach czasem widzę w tym temacie. Wstyd iść po pomoc, a psycholog tylko dla wariatów… Później kaleki emocjonalne i psychiczne wychowują… takie same kaleki … sorry.

**********************************************************

jak ja zrobię tę wigilię to naprawdę cud jakiś będzie…

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *