Muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że mam synka. Zawsze chciałam mieć córeczkę i oczywiście najidealniej byłoby posiadać przysłowiową parkę. Ale zanim zaszłam w ciążę poczułam bardzo bardzo wielką ochotę na synka właśnie. Nie było więc innej możliwości 🙂
Oczywiście moje pobudki mogą wydać się komuś wyjątkowo niskich lotów ale jakoś tak po głębszej analizie wychodzi mi, że chłopaki mają jednak, mówiąc bardzo pospolicie, w życiu trochę łatwiej. Chociażby nie muszą ciągle myśleć o tych jajnikach, zawianiach i innych babskich wyjątkowo wrażliwych sprawach. Odnoszę też wrażenie – wracając wspomnieniami do szkoły, że chłopakom wszystko jakoś inaczej uchodziło i nawet jak ktoś się na takiego uwziął to jednak akcja gnębienia przez nauczyciela na przykład przebiegała nieco inaczej niż u dziewczyny.
Pewnie indywidualista wyróżni się z tłumu bez względu na płeć i kłopoty sprawiać każdy może ale jednak ten męski świat wydaje mi się trochę prostszy. I czasami rzeczywiście mam wrażenie, że jesteśmy z jakichś innych galaktyk. Wiele teorii już snułam w tym temacie raz, że inni zupełnie jesteśmy to znowu doszłam do wniosku (ciągle jakąś literaturą intelekt faszerując) że uczucia i emocje mamy takie same przecież i przeżywamy podobnie. To też jest prawda bo jesteśmy przecież ludźmi i targają nami podobne uczucia bólu, żalu czy miłości. Chłopcy są tak samo wrażliwi jak kobiety (o ile nie bardziej nawet). Wyciągnęłam więc kompromis, że facet taki sam ludź jak kobieta ale jednak inny całkiem … (można powiedzieć, że odkryłam amerykę 😉 )
Mimo, że mężczyźni mają też swoje życiowe wyzwania wcale nie takie proste, np. tą odpowiedzialność za rodzinę, zdobywanie pożywienia – w obecnej sytuacji kasy na nie, no i wzwód – główną przyczynę poczucia szczęścia lub nie – to jednak psychicznie trochę mniej skomplikowani jakby są. Nie rozmyślają bez potrzeby, nie dramatyzują bo hormony nimi AŻ tak nie sterują jak nami (co za szczęście!), nie przejmują się pierdołami i o ile trafi się czasem jakiś pedancik o tyle reguły nie stanowi żadnej.
Druga sprawa gdzie teraz tych prawdziwie męskich mężczyzn poszukiwać? Nigdy łatwo nie było ustrzelić fajnego ale jednak jacyś tacy bardziej przebojowi byli. Chyba, że się zestarzeli i sił już nie mają 😉 Wychowanie pewnie też ma znaczenie i miłość matczyna jest cudowna i potrzebna bardzo ale może być tłamsząca i zbyt wyręczająca we wszystkim. Sama też będę musiała się bardzo pilnować żeby nie wychować jakieś kompletnej niedołęgi życiowo społecznej bo rzeczywiście relacja syn-mama dziwną formę przybierać lubi. I ta mamusia na rzęsach staje i WSZYSTKO za synusia jest w stanie zrobić. A zasady wpajać jakieś trzeba, przy okazji jak postępować z kobietami i w ten świat kobiecy też może wciągać? Jak facet bowiem ma zrozumieć kobietę kiedy nic o niej nie wie? Skąd ma wiedzieć o tych naszych szalejących hormonach jeżeli nikt z nim o nich nie rozmawiał? Noo z pewnością się NIE domyśli bo jak już wiemy w większości faceci tej konkretnej umiejętności nie posiadają i jedynie przekaz WPROST jest skuteczny.
A jak się tak człowiek-dziewczyna za młodu powieści naczytała o miłościach romantycznych to myśli, że w realu po minie ukochany pozna co ją trapi. Nie nie pozna, jeszcze urażony będzie, że się czepia. Najlepiej więc mówić wszystko konkretnie i bez owijania w bawełnę. Już na własnej skórze wiele razy się przekonałam, że to jedyna skuteczna metoda jeżeli nie chcę czuć się nie zrozumianą czy zlekceważoną (oczywiście w świecie moich domysłów). Oni nie widzą tego naszego cielęcego spojrzenia, nie analizują godzinami wyrazu naszej twarzy i wymownego (haha) ehh i ohh … Nie zastanawiają się zbytnio siedząc w swoim ukochanym fotelu co my tam sobie rozmarzone myślimy… W ogóle nie biorą takiej wersji pod uwagę. I można sobie godzinami i latami nawet czekać na jego “domyśli się”. Później może pojawić się tylko frustracja, że jak to, świnia jedna, tyle szansy mu dawałam, a on nadal nic nie kuma. No niestety nie. Nie było jasno powiedziane co i jak się dzieje. Nawet kartkę po zakupy szczegółową robić trzeba i nie wystarczy napisać : makaron… trzeba dopisać, że pełne ziarno na przykład i świderki (chociaż wydawać by się mogło, że wie doskonale jaki jemy i lubimy familią całą). Inaczej w najlepszym przypadku biały przyniesie i do spaghetti, a w najsłabszym – ryż. I powie : a to nie wszystko jedno? przecież na kartce nic NIE BYŁO napisane ! Dodam, że kiedyś ukochany miał mi zakupić lakier do włosów zwiększający objętość jakiejś tam konkretnej firmy, a przyniósł zupełnie inny, wielki i ogromny i mówi : no przecież sama napisałaś, że ma być większa objętość to wziąłem największy jaki był hehe 😀
Ale jak już wyszczególnimy i powiemy o co chodzi to z reguły pomoc jest od razu. O dziwo dialog też potrafią podjąć i rozmawiać na unikane tematy. I nawet jak w pierwszym odruchu złapie się za głowę, że co to znowu za wymysły, to w drugim już zrozumie. I podtrzyma na duchu, a nawet okazać się może, że troszkę się spodziewał (ale bez potrzeby nie wychylał, bo po co?)… Domyśli się więc czegoś czasem, ale tylko czasem i nastawiać się nie można ani jako regułę potraktować. Facet na banały czasu bowiem nie traci i dopiero czymś zaczyna się przejmować jak mu własna INTUICJA to podsunie do baniaka i wewnętrzny niepokój sam z siebie poczuje. Wtedy szybko wyjątkowo spostrzegawczy się staje i czujny za bardzo nawet. A intuicję mają równie dobrą jak my kobiety (czasem nawet lepszą bo bez emocji zbędnych gadającą) tylko po co za dużo rozmyślać i w nadmiarze jej używać?
Bo te półkule mózgowe to nam chyba naprawdę inaczej trochę działają i o ile nasze żeńskie potrafią jak polny konik przeskakiwać z lewej na prawą to u nich niestety godzinami ten proces nieraz trwa. Więc jak ten men z pracy do domu wraca i o interesach jeszcze myśli to lepiej dać mu trochę czasu żeby przestawił się na życie domowe i ochłonął. Można uniknąć przy tym nieporozumień, że my tu czekamy z głową pełną pomysłów, bo dziecku buty trzeba jechać kupić, pies na obcięcie pazurów iść musi i zadajemy milion pytań z tym związanych : kiedy? o której? jak, pieszo czy autem? a podoba ci się moja nowa pomadka? do tego dorzucimy: a co na obiad JUTRO byś chciał? jak jeszcze obecnego nie zjadł 🙂 A później pretensje mamy, że nie słucha, nic go rodzinne życie nie obchodzi, paskud i leń ogólny zwykły … Do pracy tylko chodzi i o forsie ciągle myśli, a nie o nas … A wystarczy odczekać, wykarmić, niech usiądzie bezmyślnie trochę (przepraszam ogólnie i bez urazy), niech pogapi się chwilę przed siebie czy w ten telewizor choćby zerknie, pyknie trochę w jakąś gierkę przy kompie i może chwyci i przestawi się po czasie jakimś, że już nie musi logicznie myśleć tylko uczuciami trochę może zacząć się kierować. I z dzieckiem się pobawi z przyjemności, a nie z musu. Delikatnie, taktownie z nim postępować … jak z jajkiem hihi …
Dlatego o swój spokój trzeba dbać bo inaczej nic dobrego z tego wszystkiego nie wynika. Faza zakochania wiadomo mija szybko (chociaż w naszym przypadku – na szczęście – trwała długo bardzo ale bez okresu narzeczeństwa i chodzenia ze sobą dłuższego niż 4 miesiące – więc może dlatego) i sielanki non stop nie ma. Chyba, że sami będziemy dążyć do poprawiania jakości naszego życia i związku i szanować się na wzajem. Bo my kobiety to dopiero za skórę potrafimy zaleźć. Wcale się nie kryję, że okropna czasem jestem i sama ze sobą wytrzymać nawet nie mogę … I mimo, że uwielbiam być kobietą, czuję się cudownie w swojej żeńskiej postaci to wiem, że minimum raz w miesiącu przechodzę samą siebie. Nic nie mogę na to poradzić mimo prób wszelakich różnych, od medytacji, po przez zioła, dietę, gimnastykę i nawet o leki uspokajające zahaczyłam byle tylko to pieprzone napięcie przedmiesiączkowe zniwelować. Ale cóż, nie udało się i pilnować jedynie się można, żeby jakiejś większej szkody nie wyrządzić otoczeniu i sobie. Mojego męża naprawdę więc podziwiam, że to wszystko dzielnie wytrzymuje i znosi i wiem, że czasami MUSI mnie do pionu postawić bo sama bym tego nie zrobiła. I po tylu latach niemal matczyną miłość mi czasem okazuje żeby rozklekotane hormony uspokoić troszkę. Czekoladą napasie, ostrych papryczek przyniesie, do kąpieli aromatycznej wciśnie, z drogi schodzi, i nigdy przenigdy nie potwierdza, że jestem gruba haha. Wręcz przeciwnie, zawsze mówi, że jestem szczupła i zgrabna – mistrz dyplomacji. Zresztą, każdy facet mógłby być już od niemowlaka niemal uczony, że szczerość w kwestii pytań zadawanych przez kobietę -czy przytyłam?- nie zawsze popłaca 😀
Bo to znowu my baby – specjalistkami od czepiania się jesteśmy np. : o niee przytyłam, kochanie, zobacz jaką dużą dupę dostałam, no zobacz, PATRZ MÓWIĘ CI... a on : nieee skarbie, wydaje ci się przecież… ona: NIEEE PATRZ DOKŁADNIE, ślepy przecież nie jesteś, nie spojrzałeś nawet bo nic cię nie obchodzę, a lustro mam i WIDZĘ… on: no może trochę rzeczywiście się zaokrągliłaś, ale to nic, jesteś i tak seksowna i śliczna i lubię taki tyłek…. na co ona: taaak wiedziałam, że już od dawna to widzisz, DLACZEGO, DLACZEGO mi NIC nie powiedziałeś buuuu jestem taka gruba i TY o tym wiedziałeś… JAK mogłeś … a podobno mnie kochasz itp. No, mniej więcej tak to czasem wygląda 😉 I nauczka dla nas, że faceci owszem wzrokowcami są ale na detale większej uwagi nie zwracają (bardzo nad wyraz wyjątkowo coś tam zauważą) dopiero jak im same osobiście wciśniemy je w oczy 😉 I to my kobiety odpowiedzialność bierzemy za to, co stale im same w te gały wpieramy i koniecznie (chyba) chcemy żeby dostrzegli (no właśnie, czy to jest aby TAKIE niezbędne?) Więc czy to naprawdę aż tak nie fajnie, że zmiany koloru włosów nie odnotują ? skoro setnej nowej bluzki czy spodni też nie zauważą 😉
Tak więc kocham WAS FACECI, uwielbiam i życia sobie bez Was nie wyobrażam 🙂 Jesteście zajebiści po prostu! I choćby z tego powodu cieszę się na maksa, że jestem kobietą 🙂