herbatniki dietetyczne herbatyzm

kumulacje i atrakcje

Dzień 8 marca, zawsze zwiastujący dla mnie wiosnę lub jej tchnienie, zaczął się dokładnie po 24 czyli teoretycznie prawidłowo. Dodatkowo zawsze lubiłam/lubię ten właśnie czas ze względu też na imieniny me – Beaty bo powód do świętowania iście podwójny i niemożliwy do pominięcia.

Jednak tym razem mogłam od początku podejrzewać, że będzie… cóż… inaczej niż zwykle i nie tak gładko jak po maśle pójdzie, a raczej żwirze jakimś i to zamrożonym.

Nie wiem, czy jak się tak zaczyna to tak samo się też skończy?*

nieprzespane noce odbijają się na herbacianej facjacie 😉 Lego dobre na wszystko i na szczęście młody potrafi się nimi dłużej zająć 😀

Na pierwszy ogień poszedł młody i dundle, chrząkanie pół nocy co obniżyło, delikatnie mówiąc, jakość mojego spania, a wręcz owy sen poległ jak ta kłoda. Krążyłam bowiem między łóżkami nie mogąc sobie znaleźć miejsca gdyż ten duży też nadal przeziębiony, sapał i dychał mi do ucha. Jak ten krążownik spod samosierry latałam z lekami jakie tylko w domu miałam, czyli głównie z Ibumem, wit C i homeopatycznymi kulkami, co to mam ich cały arsenał i stanowi to zawsze jakiś plus. Matczyna panika po ostatnim zapaleniu krtani jęła we mnie wzbierać i nafaszerowałam go chyba wszystkimi, profilaktycznie. Owe kulki szkody nie czynią żadnej, co najwyżej nie pomogą. Trochę jednak któreś (tylko które, hmm) zadziałały, bo bliżej rana przysnęliśmy.

*zdecydowanie to nie przesądza i może zawsze skończyć się świetnie 🙂

Okej, małż do pracy wcześniej wyprawiony bo mam wizytę u irydologa i musi wrócić w odpowiednim czasie, wstaję jak na warunki nawet całkiem ochoczo ale… mleczka do kawy nie ma, fak fak fak… Musze ubrać się i zejść. Dobra, idę. Wracając snuję wizję zrobienia się (mimo niewyspania, a może nawet tym bardziej) na bóstwo (haha), w głowie układam imieninowy i świąteczny jednak plan, teraz włosy, później gulasz (co prawda nie ma kaszy), make-up, pazury na czerwono coby mi energii i czarodziejskiego pałera dodały (bo przyznam się brzydko mówiąc, że jestem zesrana ze strachu co mi w tych ślepiach wyczyta, a facet to sława na całą Polandie, z Ukrainy, doktor Piszczulin. Był już u niego synek no ale my nie). Majtki też szczęśliwe założyłam, na wszelki wypas. Tym bardziej po snach, które miałam.

lubią się czasem zdarzenia skumulować i czuję się niekiedy jak bohaterka powieści Bridget Jons, już dawno nauczyłam się z siebie śmiać 😉
rozczulił mnie ten widok nieco, że poradzili sobie jak umieli… Większy potłuczony i nadal przeziębiony, młody wiadomo 😉 pokazuję chociaż za ciekawie to nie wygląda haha

EDIT: Imieninowy obiad dla chłopaków w wersji herbacianej rozczulił mnie, że w ogóle zjedli ten tradycyjny gulasz polski z ryżem i zapodali sobie w chińskich miseczkach haha. A potrawa owa przeszła dużo gdyż najpierw przyjarało się odrobinę mięso, a później przesoliłam i ratowałam wody dolewając 😉 Także mężu, zastanów się dwa razy jak mówisz, że czegoś nie dosoliłam 😉

ach te moje sny, kocham je i nienawidzę czasem ale z naciskiem na kocham 😀

Dodatkowo spokój zaburzył mi sen,

dosłowny i realny, o dwóch całkiem sporych wężach, chyba kobrach, żółtych, grasujących po wiejskim domu. Więc jak się naczytałam tych interpretacji i symboliki to zgłupiałam dokumentnie. Bo może to oznaczać WSZYSTKO. I dobrze i źle, i seks i emocje i zdrowie, i przypadki i ogólnie głowa moja zrobiła się za mała. Tak sobie pomyślałam, że może będzie trochę tak, trochę tak bo jednak całkiem złych emocji nie odczuwałam.

Ale nic, nie poddaję się i myślę sobie

co przyjemnego dla siebie zrobię

odpędzając wrażenie o śnie, bo ładna bluzka, której jeszcze na sobie nie miałam może bardzo poprawić mi nastrój. Plus przyjemne odbicie w lustrze (po dokonaniu odpowiedniego kamuflażu).

No i taka pełna planów i chęci odczarowywania losu pomykam do łazienki.

Odkręcam wodę… i…

chlus zamiast ciepłej, nieeee… lodowata… A tu czasowe ograniczenia. No i masz babo placek, na głowie. Zaryzykowałam i wsadziłam włosy pod lodowaty strumień, od czego zdrętwiał mi czerep cały, poczułam miliony ukłuć małych igiełek, a później już nic nie czułam. Czy ja mam w ogóle jeszcze głowę? Dotykam, sprawdzam, jest. Kminię sobie, może głupie myśli mi wywietrzeją i na coś ta arktyka przyda się? Ale klęłam bardzo, przyznaję bez bicia. Po godzinie woda ciepła w najlepsze wróciła… jak włosie już wysuszone i gotowe do jako takiego ułożenia czekało 🙂

włosy dały radę i ułożyły się całkiem fajnie, może to jest jakaś metoda na nie, lodowaty prysznic 😉 natomiast kolejna wiadomość sprawiła, że prawie się zjeżyły…

Telefon, dzwoni mąż.

O mało nie wpadł pod tramwaj, wysiadając poślizgnął się i upadł na torach, na szczęście pojazd zahamował. W oczach miałam Patriarsze Prudy z Mistrza i Małgorzty i jedną z pierwszych scen, kto czytał ten wie 😉 Ale noga stłuczona i brudny cały. A samochód nadal u mechanika. W pracy zastój, czyli w dupę. Nic mu się większego nie stało i oczywiście wszystko natychmiast ulega przeprogramowaniu w jednej sekundzie. Bo zdrowie i życie najważniejsze. A to odbicie naszego wnętrza. Dodatkowo urazy, przewrócenia, ból itp. to niewyrażona złość i nadmierny pęd w poczuciu, że się nie zdąży. Hmm…

Zdrowie.

Teraz to już się prawdziwie trzęsę przed tym lekarzem. Tym bardziej, że  wie więcej nawet niż przekazuje. Nie wiem jak pomaluję te paznokcie tak drżącymi dłońmi. Jaki będzie koniec moich imienin? Czy dostanę chociaż jeden prezent od życia, z którego się ucieszę? A może już dostałam? Całego męża i nie tak przeziębionego dziecia? Może jak zwykle życie wystawia na próbę moje myślenie i moje teorie, których się cały czas trzymam? Może tak właśnie jest… i trzeba zebrać żniwo żeby naprawdę COŚ zrozumieć. Każdy swoje, bo stłuczona noga jednak do mnie nie należy.

Czasami lepiej nie myśleć wcale niż za dużo...

Bo doktor Piszczulin był bardzo miły choć konkretny. Przeprowadził całkiem długą rozmowę, wywiad i doszliśmy skąd ta moja rzekoma astma, która astmą nie jest. Lekarz, szukający przyczynę, a nie opierający się na skutkach. Według tęczówki nie mam bowiem tej choroby w sobie WCALE. I bionergoterapeuta do którego chadzamy zawsze to mówi. Więc to na tle emocjonalnym potencjał po rozwodzie rodziców się do mnie przyczepił. Alergia owszem, jest ale do wyleczenia. Dostałam fiolki (fikołki), w tym – co za zbieg okoliczności, krople o nazwie

SANTA HERBA.

jak ja lubię TAKIE zbiegi okoliczności 😀 znaki może nawet…

Życie naprawdę jest niesamowite. Owszem, czeka mnie pół roczne odczulanie i opanowanie emocji, na które to też mam leki. Będę próbować, bo środków konwencjonalnych mam dość. Zapytałam co mi jeszcze dolega ale doktor orzekł, że po kolei i nic więcej nie powiedział chociaż na oczach, na wydruku coś tam kreślił sobie.

Czasami tak mam odwrotnie, że jak się czegoś boję to się układa super, a jak idę na pewniaka to się pieprzy.

Jakoś te pazury pomalowałam i wilk oczywiście nie taki straszny był, a nawet wilka nie przypominał 😉 Po wyjściu z gabinetu doznałam więc z jednej strony ulgi, z drugiej wiem, że mam jeszcze coś do przerobienia z przeszłości i życie Herbaty to naprawdę praca nad sobą i swoim duchem 😉

Mąż też już umówiony. Ludzie przyjeżdżają do człowieka z całej Polski, a my go mamy we Wrocławiu.

To ktoś, kto się nie reklamuje bo reklamy nie potrzebuje.

Reklamą jest on sam i kontakt z nim. A ma coś w tych oczach jak na człowieka patrzy. Podobno jest oschły i szorstki ale ja go tak nie odebrałam. Owszem, za pierwszym razem z synkiem trochę może ale też nie do końca. Po prostu nie pozwolił sobie roznieść przez dziecia gabinetu 😛

Przy okazji wzięłam udział w kampanii społecznej “badam się” i nie sądziłam, że wzbudzi to tyle emocyj w moim wydaniu. Ale naprawdę uważam, że lepiej żeby kobiety poszły do zwykłego lekarza, czy ginekologa, czy zrobiły te badania okresowe niż nie robiły nic.

Bierność nie jest metodą.

Sama wiem po sobie, że czasami wydaje nam się naprawdę mocno, że nasze ciało funkcjonuje jak należy, mało tego, CZUJEMY TO, a jak pójdziemy do takiej np. zielarki czy innego uzdrowiciela to możemy się zdziwić. I możemy przyjść z jednym, a wychodzimy z drugim. Przerabiałam to i pani z wahadełka, o której kiedyś pisałam wykrywała najmniejsze odchylenia organizmu i duszy. Dlatego

nie mierzmy ludzi swoją miarą, każdy jest inny

i ma prawo wyboru dbania o swoje zdrowie. Najważniejsze to o nie w ogóle zadbać. Nie odkładać ciągle na jutro, bo jutro nie nadchodzi nigdy i z jutra tworzą się lata. Do tego kobiety są bardziej narażone na różne zdrowotne nieprzyjemności bo mają narządy rodne umiejscowione w środku, że tak wytłumaczę dość dosłownie. Bo panowie się zaburzyli, że mając świadomość swojego ciała nie chorujemy lub wiemy na co. Zgadza się. Ale ilu ludzi żyje na tak wysokim poziomie duchowym, a poza tym nie każdy musi chcieć taką drogą podążać.

Takie miałam kumulacje i atrakcje. W iście herbacianym stylu 😉 A po południu wpadła psiapsi z wiśniami w likierze, które bardzo lubię i je bezkarnie pożarłam 😉

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

37 komentarzy

  1. My mamy przedkładamy zdrowie dzieci nad swoje i często zapominamy właśnie o sobie.

    1. BeaHerba says:

      Ja nawet robię to zupełnie świadomie… Najważniejsze żeby szybko wyzdrowiał i jak najlepsze warunki ku temu miał 😃

  2. Myśleć należy “tu i teraz”, żeby jutro mogło w ogóle nadejść 🙂

    1. BeaHerba says:

      Działać też 😉

  3. Widać, że fajnie spędziłaś dzień 🙂 Ja też go uwielbiam, choć im jestem starsza, tym mniej potrzebuję 🙂 #dobrykomentarz

    1. BeaHerba says:

      Okazało się, że dzień był bardzo udany i druga połowa upłynęła w fantastycznej atmosferze 🙂

  4. Początek kiepski, ale koniec dobry i to najważniejsze.
    A mnie wciąż się nie chce iść na badania, bo one rano, nie wieczorem,
    a ja rano słabo funkcjonuję. I co tu zrobić? Jeszcze nie wiem.

    1. BeaHerba says:

      Aniu, idź do irydologa, tylko mega dobrego, najlepiej do takiego Puszczulina, jest niesamowicie skuteczny, czego ja się tam w poczekalni nasluchałam… Przypadki ludzi kiedy medycyna konwencjonalna nie dawała szans. A on zwykle badania też zleca jakby co i do specjalisty też w razie czego odsyła. Na pewno u siebie w regionie znajdziesz 🙂

  5. Siadlam z kawa, cala zadowolona, przeczytalam tekst niczym wciagajaca powiesc. I tutaj kolejny cymes – nawiazanie do Mistrza i Malgorzaty! Ksiazki, ktora moge czytac i czytac i czytac!
    P.S. Ostatnio tez glowe mylam w lodowatej wodzie i pomysalam sobie, ze gdybym mieszkala w XIX wiekyu na jakiejs wsi, to pewnie glowe umylabym dwa razy w roku…. Masakra!

    1. BeaHerba says:

      To mycie w lodowatej wodzie to było coś strasznego i przychylam się – gdybym miała tak czynić częściej nie myłabym wcale 😀 Na dodatek nie wiem czy przez to właśnie nie rozłożyłam się na weekend.
      Uwielbiam Mistrza i Małgorzatę i również mogę się tym zaczytywać, jest to zdecydowanie moja ulubiona książka obok Alicji w Krainie Czarów (no i paru innych bardziej psychologicznych ale ja po prostu kocham książki) 🙂
      Super Monia, że mnie czytasz, to bardzo miłe i dziękuję Ci za odwiedziny !!! Buziaki herbaciaki 😉 :*

  6. Nigdy nie wsadzaj głowy pod lodowaty strumień wody! To działa niekorzystnie nie tylko na włosy i skórę głowy, ale łatwo w ten sposób przeziębić zatoki!

    1. BeaHerba says:

      Chyba to zrobiłam bo dziś, sobota i leżę rozłożona z grypą 🙁 Chociaż po myciu długo nie wychodziłam z domu…

  7. Bywają i takie dni, grunt, żeby działać i iść przed siebie 🙂

  8. Zdrowie jest najważniejsze. Zgodzę się z Tobą, że nie należy nic odkładać na jutro. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Mamy taki zwyczaj bagatelizowania objawów. Zły zwyczaj.
    A co do Twojego dnia to zwariowany 🙂

    1. BeaHerba says:

      nie ma co chować głowy w piasek, chociaż sama też nie przepadam za lekarzami 😉

  9. U nas świętowanie też rozpoczęło się zaraz po północy, ale na szczęście odbyło się bez dodatkowych, niespodziewanych atrakcji.

    1. BeaHerba says:

      no to całe szczęście 😉

  10. Przeczytałam z zainteresowaniem Twój wpis. Zdrowia dla całej rodziny życzę, ale najważniejsze, ze Twój mąż nie wpadł pod ten tramwaj! Uf!!!! Pozdrowienia

    1. BeaHerba says:

      Dziękuję pięknie 🙂 Zdecydowanie to była najlepsza wiadomość 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂

  11. Fajnie , że mówisz o przyczynie choroby. Mało ludzi w tych czasach zaprząta sobie tym głowę, a nie ma co ukrywać, jest to kluczowe! Pozdrowienia Beatko

    1. BeaHerba says:

      Dziękuje 🙂 Tak, lekarze w większości leczą skutek, a przyczyna i tak zostaje. Pozdrawiam również 🙂

  12. Agata says:

    Cieszę się, że byłaś u prawdziwego irydologa, z opisu widać, że zna się na rzeczy. Będę pamiętać, by wziąć od Ciebie namiar na niego, choć Wrocław mi nie po drodze

    1. BeaHerba says:

      On bywa tez w innych miastach w Polsce, warto się zorientować bo leczy często nieuleczalne przez medycynę akademicką przypadki 🙂 Na mnie za każdym razem wywiera ogromne wrażenie, a bywam u bioenergoterapeutów i korzystałam z usług np. zielarki egzorcystki, która też była bardzo dobra…

  13. W sumie cały mąż i nie aż tak bardzo chory syn brzmi lepiej niż mąż miał wypadek i chory syn i tego trzeba się trzymać żeby nie zwariować

  14. Mycie włosów w lodowatej wodzie?! Aaaaaa…. na samą myśl mam ciary!

  15. Świetne zdjęcia i fajne grafiki!

  16. Kochana, mycie włosów w lodowatej wodzie, może nie jest przyjemne, ale za to spłukiwanie w zimnej wodzie, już przynosi wiele pożyteczności, bo zamyka łuski włosa (najlepie takiego machniętego odżywką:D).

    Dobrze, że dzieci zdrowieją, małż cały A i z Tobą wcale nie tak źle ja myślałaś. A nerwy to największa przyczyna wszystkich chorób, więc Kochana moja wystrzegaj się jak tylko możesz!

  17. Aleksandra Załęska says:

    Niestety bardzo często odkładamy wizyty u lekarza, bo przecież nic nam nie jest, a potem okazuje się, ze jest za późno. A przecież dbanie o zdrowie to część odpowiedzialności za naszą rodzinę!

    1. BeaHerba says:

      O tak, trzeba dbać o swoje zdrowie i nie ma co chować głowy w piasek…

  18. Ze zdrowiem zupełnie jak z kilkuletnim autem, działa, jeździ, czasem coś popiskuje, ale wstaw drania do mechanika, to od razu klops! To i to tamto do wymiany, reparacji. Jedz zdrowo, ruszaj się i bądź …szczęśliwą a lekarzy po prawej lub lewej stronie burty statku o nazwie “Życie” zobaczysz. I na koniec trochę poważniej, nienawidzę lekarzy, może poza dentystą, jestem chory jak mam się do nich udać. Awaryjnie doktor Google i jego porady. Maks jest pod stałą opieką dermatologa, AZS z powodu alergii na mleko krowie, pani lekarz podaje 5 leków, opisuje działanie i mówi – wybierzcie, który uważacie za skuteczny. Czym taka wizyta różni się od mojego internetowego medyka? Ostatnio złapało mnie dość poważne przeziębienie. pierwsze chyba od 8 lat, po 4 dniach nieudanej tradycyjnej kuracji mówię dość, potrzebny antybiotyk. Jest problem doktor Google zdiagnozuje, poleci leki, ale recepty nie wypisze. Załatwiam lek swoimi kanałami, trzy pigułki na dzień, kuracja ma trwać 7 dni. Następnego dnia wstaję zdrowy. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz łykałem antybiotyk, czy było to jeszcze w tym wieku, nie jem mięsa, więc organizm też czysty od tych paskudztw podawanych w strasznych ilościach. Potem na rodzinnych spotkaniach słucham jak to młodzież przed trzydziestką ciągle choruje, zawsze antybiotyk, prawie w każdym miesiącu, toż i słoń się uodporni.

    1. BeaHerba says:

      U mnie tym razem chyba też się skończy na antybiotyku… Synka leczymy homeopatycznie z bardzo dobrymi rezultatami i dzięki temu unika antybiotyków ale wiem, że metoda kontrowersyjna i nie każdy w nią wierzy. Właśnie jakieś wirusy zmutowane krążą, trzeba bardzo dbać o odporność organizmu i spokój ducha bo to jednak chyba podstawa. Pozdrawiam ciepło i dziękuje za odwiedziny 🙂

  19. U nas obowiązkowo na działce mycie głowy w zimnej wodzie, wodę ze studni ogrzewają w misce promienie słoneczne i… do dzieła. 😉

  20. Mamy zawsze wariują, kiedy dzieci chorują. Niezły dzień miałaś 😉

  21. Joanna Skrzypek says:

    Bardzo często mam tak, że jak się sypie to wszystko na raz. Na początku myślałam, że los się na mnie uwziął, teraz nabrałam pokory i cierpliwości, czasem po prostu tak jest. Teraz nawet jak się sypie to nie przekreśla, że koniec dnia może być zupełnie inny niż początek i zawsze może wydarzyć się coś dobrego i przełomowego 🙂

    1. BeaHerba says:

      dokładnie tak, ja też nigdy nie przekreślam dnia nim się nie skończy i wiele razy rzeczywiście potrafi wynagrodzić nawet przykre niespodzianki 🙂

  22. Hehe, ja tak panikowalam o kazde kaszlnicie z pierwszym, z drugim juz mniej, ciekawe jak bedzie teraz:P

    1. BeaHerba says:

      teraz to już pełen luzik 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *