herbatyzm matka beatka

mamusia

Lubię jak to moje dziecko śpi spokojnie, a ja mogę sobie je wtedy do woli pooglądać, pocałować i pogłaskać bez obaw, że pryśnie albo tak fiknie, że oberwę 🙂

Może to banalne ale śpiące dzieci są takie słodziutkie i kochane. Pachnące i grzeczniutkie haha. Czasami to jedyna okazja żeby pocałować te jego śliczne i jeszcze małe stopki i każdy  paluszek z osobna. Po wieczornej kąpieli jest czyściutki, nie to co za dnia. Stale czymś wymorusany, a to pazury w plastelinie, a to skarpetki klejące od deserku, a to buzia w jedzeniu, a to oblany soczkiem i tak dalej… Do tego bryka, fika i złapać się tak łatwo nie da. Co prawda przytulak niesamowity ale nie na tyle i nie wtedy kiedy mama chce. Fajne są wieczory i jak to się u nas mówi, czytanie przed spaniem. Wtedy chwilami dłużej przy mnie leży wtulony i słucha i ogląda i debatuje. Mnie stale korci żeby go w tę stopę połaskotać, w piętkę podrapać bo uwielbiam te jego piski i kwiki i chyba jestem od nich uzależniona gdyż jak tylko gdzieś widzę nagą piętkę właśnie od razu do niej lecę 😉 Później jak już gasimy światło jest alarm buziaczkowy i synek całuje mamę w twarz, usta (TAK w USTA!), po rękach, ramionach, dekolcie i ten dziubek – choć trochę czasem wyśliniony – to najsłodszy dziubek świata 🙂 W ogóle nie da się słowem żadnym opisać jakiego fioła przez duże eF człowiek ma na punkcie własnego dziecka.

img_0274

A propos całowania w usta, czytałam ostatnio, że to niebezpieczna praktyka i NIE MOŻNA bo przenosi się dorosłe bakterie i wirusy na dziecko. Kurcze, chyba już niektóre rzeczy niektórzy piszą chyba tylko żeby pisać. Czy naprawdę ktoś całuje dziecko w usta mając np. opryszczkę czy febrę? No, oprócz jakiejś patologii ale ta nie wiadomo czy w ogóle czyta coś o dzieciach … ? Jak można nie całować własnego dziecka? One tak szybko rosną, nogi już coraz dłuższe, dłonie niebawem takie jak moje i stópki za chwilkę już też wyrosną z pieszczot. A może nie? Może z tego nigdy się tak do końca nie wyrasta? Mam nadzieję 😉 Nie chodzi o to, żeby dziecko było rozmemłanym synkiem mamusi ale przecież i tak będzie … SYNKIEM MAMUSI 🙂 Mamusie bowiem nie są chyba w stanie zobojętnieć na swoje potomstwo i nagle odciąć się tak do końca emocjonalnie – bo wyrosło. Jak jest miłość jest też przytulanie i okazywanie tychże uczuć. I tak chłopak nie będzie sobie niebawem życzył okazywania przesadnych emocji publicznie chociaż wyobrażenie tego momentu w głowie mi się nie mieści. I dziwna to kolej rzeczy to wypuszczanie z gniazda. Zwłaszcza, jak teraz mówi, że NIGDY bez mamy NIGDZIE sam nie pójdzie. NIGDY  się nie wyprowadzi i będzie mieszkał ZAWSZE z mamusią 😉 Mamusia jest też już żoną i żadnej innej mieć NIE BĘDZIE. Słodkie to bardzo i trzeba się cieszyć każdą chwilą. Tymi małymi rączkami, co jak zarzucą się naszyję i uścisną to nic innego z tym uczuciem, które przepełnia serce nie może się równać. Oczywiście nie ma znaczenia czy czyste czy klejące.

Wiem też, że nie można przesadzać, pozwalać na wszystko itp. Ale ta wiedza jest chyba często tylko teoretyczna bo w praktyce nagle dostaje się amnezji. I mamusie w tym procederze przodują niestety. Miłość ojca jest ogromna ale jednak nieco bardziej konkretna. Standardowy ojciec nie da sobie aż tak wejść na głowę. I okazuje się, że dziecko doskonale kuma taki układ i nie cierpi wcale z tego powodu. Może wręcz przeciwnie. Męska energia musi być silna i zaprowadzić trochę porządku bo ta kobieca mogłaby ulec totalnemu wyczerpaniu i zdegradowaniu. A chociaż czasem ciężko, zmęczonym się jest, legło by się nawet na skrawku podłogi, na kocyku choćby jakimś – to jak przyjdzie mały szkrab i zacznie prosić : maaaaamooo wstań, proooszę cię no proooszę proszę proszę poczytaj mi, zrób naleśniki czy cokolwiek innego to matka od razu niemalże jest zerwana na równe kopyta. Mimo, że pomarudzi to wstaje i spełnia wszystkie prośby. A tata powie: daj ty tej mamie trochę spokoju, no już młody… niech odpocznie sobie... I rzeczywiście czasem ratuje sytuację bo inaczej to już na końcu cierpliwości naprawdę tylko ta miotła zostaje 😉 Matki niestety (w przeważającej ilości) mają taką tendencję do totalnego zajeżdżania się  i gubią granicę, którą lepiej jednak mieć i się jej blisko, jak najbliżej się da trzymać. Dla swojego dobra, dobra dziecka i całej familii. I człowiek niby taki twardy, zdecydowany, charakterny, a w stosunku do swojej pociechy mięciutki się robi jak ten puszek. I okazuje się, że przy tacie dziecko samo je, samo pije, samo się rozbiera, samo myje zęby itp. A przy mamie ??? Chociaż ja osobiście uwielbiam robić wszystko to, co mojemu synkowi sprawia przyjemność i dzięki czemu czuje się kochany. Po mimo, że są to drobne (dla dorosłego zwłaszcza) czynności i pierdoły to na nich też opiera się życie i buduje relacje. Co mi szkodzi? Przecież już NIGDY nie będzie taki mały… Tylko ten jeden jedyny raz mam okazję być tą jego NAJlepszą mamusią, która kocha i akceptuje bezwzględnie i jest jednak na to każde zawołanie.

Oczywiście wszystko zależy od indywidualnych przypadków bo są dzieci, które aż tak dużej uwagi nie wymagają. Moje dziecko zalicza się akurat do tej drugiej grupy – dość absorbujących osobników i mimo, że sam potrafi  dłuższy czas się sobą zająć i wspaniały jest pod tym względem, to jednak jak za mało się na nim koncentrujemy – zaczyna nieźle dokazywać. I wszystkie dzieci, które broją i są nie usłuchane potrzebują bardzo dużo uwagi rodzica/opiekuna właśnie. I to naprawdę działa chociaż oczywiście może burzyć nasze plany. Nie raz już się przekonałam, że wystarczy (haha dobre “wystarczy”) rzucić wszystko i choć na trochę skupić się na działaniach dziecka czy jego opowieściach. Popatrzeć mu w oczy tak prawdziwie, bez przesłony myślenia o czymś innym, a jak czuje się zauważony, doceniony i wysłuchany od razu zaczynamy się dogadywać. Dlatego to jest trochę poświęcenie siebie chociaż bardzo tego słowa nie lubię i jakoś tak źle mi się kojarzy. Bo takie są po prostu prawa życia, że małym człowieczkiem trzeba się zajmować w pierwszej kolejności 🙂 A robimy coś bo chcemy, bez przymusu i sztuczności. Jak jestem wkurzona to mówię wprost, a nawet jak mi się czegoś nie chce zrobić – też mówię ( i robię hehe). Tyle mogę, pogadać sobie 🙂

I opić się herbaty z meliski 😉 co czynię profilaktycznie i łączę ochoczo wraz z innymi ziołami lol

Ps. Wdrożyłam do swojego poranka 15-sto minutowe ssanie oleju. Fuuujjjj co za ohyda … Zobaczymy czy skuteczna … i czy warto się tak męczyć 😉 na pewno warto próbować czynić coś dla swojego zdrowia i przełamywać swoje słabości, również żywieniowe.

 

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *