CIĄG DALSZY KOŃCA POCZĄTKU
–Jestem w nastroju nieprzysiadalnym– wyrwało się cichutko nie pytane Serce. Zdziwiła się bardzo bo już dawno nic takiego nie miało miejsca. Przyzwyczaiło Ją, że zawsze ma coś do powiedzenia, do wtrącenia choćby między wierszami…
-Hej, jak to? chciałam cię o coś zapytać… ? Cisza… zadrżało tylko delikatnie i nie wydało z siebie żadnego dźwięku. Zaniepokoiła się. Nie zwiastowało to niczego dobrego. -Boi się- pomyślała. Czyżby znowu wpadło w szpony najmniej oczekiwanego, wątpliwego “przyjaciela”, nieproszonego gościa może bardziej nawet… Lęku?
Nie chciało nic powiedzieć bo
nigdy do zwierzeń w tej kwestii skore nie było i w tejże delikatnej materii swojej fizyczności miało zwyczaj kryć przed Nią te swoje nieprzyjemne spotkania. Czarne jak noc tajemnice jegomościa, który czasem kompletnie znienacka odwiedzał i zapuszczał się w te wrażliwe rejony. Niekiedy owe kontakty szybko przechodziły do stanu niepamięci ale czasem długo trzęsło się i dygotało ze strachu. Wiedziała wtedy, że nie jest dobrze i musiała pomóc mu się pozbierać… Z reguły długo dzielnie walczyło w pojedynkę żeby do Jej świadomości nie dopuszczać myśli złych i nie psuć tego co już sama wcześniej tyle razy naprawiała i wiedziało jak bardzo Jej na tym zależy. Tego pozornego choćby i chwilowego spokoju potrzebowała jak kania dżdżu i Serce doskonale zdawało sobie z tego sprawę. Może nawet było za bardzo obarczone odpowiedzialnością za Jej nastrój ale czego się nie robi z Miłości? Również umysł dobrze było chronić jak najdłużej. Bo jak już ON się w to wszystko wmiesza to koniec. Przepadła. Jeżeli oprócz bólu serca dostanie bólu myśli rozpadnie się na kawałki. Ilość ich wahać się może od trzech do miliona i cierpkiej nieskończoności… Czym więcej, tym mniej łatwa do poskładania będzie.
Sądziła jednak, że jest aktualnie w dość przeważającej całości, że nic od Niej nie odstaje, że żadna Jej cząstka, nawet ta najbardziej popaprana, nie wybiega poza żadną większą-mniejszą normę, nawias ani skrawek aury. Ale może to tylko pozorny spokój? Może wszystko to, co buduje jest słabe i chwiejne? ZA słabe i ZA chwiejne… A może Serce wymaga dłuższego leczenia skoro daje się tak szybko podejść temu, kogo przecież świetnie zna i wie do czego może się ów wróg posunąć?
Mimo, że ta znajomość od początku oczywistą nie była i zaczęła się całkiem niewinnie. Parę życiowych zdarzeń, kilka niewyjaśnionych przez dorosłych historii, trochę łamania kręgosłupa i nie wiadomo kiedy przyplątał się On. Rozgościł czy zakorzenił nawet czasem w bardziej rozległy sposób. -Paskudny obywatel trzeciego świata – chociaż już jak to pomyślała uśmiechnęła się w duchu, że porównanie trochę nie na miejscu. Cóż… pasuje za to, niestety wyjątkowo, do Jej osobistej sytuacji. Dziki i ciemny, nie przebierający w środkach i formie ekspresji, tyran i dominator. A nawet kompletny terrorysta, który nie cofnie się przed niczym. Czarna maź zalewająca i oblepiająca powoli Ją całą. Od stóp do czubka ostatniego włosa. – O, te chociaż mają możliwość wypadnięcia i uwolnienia się w sposób naturalny i ostateczny- chciała się odrobinę pocieszyć, a może rozśmieszyć…?
Miała plany niczego nie brać do siebie dosłownie i więcej się po prostu śmiać. Z niego też. Wiedziała, że On tego nie lubi, czuje się wtedy niepewnie, traci grunt pod czarnymi stopami i ucieka, a przynajmniej ucicha. – Zakompleksiony dupek- pomyślała. –Taki odważny, a odwagi cywilnej za grosz nie ma– pocieszał Rozum.
Najlepiej zacząć działać od razu. Świadomość jeżeli tylko podoła i w miarę wcześnie zda sobie sprawę z zagrożenia pomoże opanować sytuację… Oczywiście tylko te pozytywne myśli i siła spokoju mogą przełamać paskudny charakter Lęku.
Wdech wydech wdech wydech wdech wydech … Powoli, spokojnie, bez nerwowych ruchów. Tu nie ma co działać pochopnie, lepiej przeanalizować sytuację i stawiać łapy cicho niczym kot. Nie może przyznać się głośno i otwarcie, że jest przygotowana na takie odwiedziny, że będzie walczyć o swoje Serce, o całe swoje ciało materialne i nie materialne, o te delikatne twory swojego umysłu, które kocha i pragnie im tę Miłość okazać. Nie przyzna się, że mimo strachu nie boi się już aż tak bardzo i planuje się z nim może nawet zaprzyjaźnić? Nie powie mu, że widzi w nim malutką czarną wystraszoną puchatą nawet kuleczkę, która skrzywdzona kiedyś postanowiła zemścić się na Niej i całym Jej świecie dookoła. Hop hop z lewej dłoni w prawą i odwrotnie hop hop… Podrzuciła nim parę razy, tak dla zabawy… Absurdalność pomysłu sprawiła, że znowu się uśmiechnęła, a to był już bardzo dobry omen. Nie powie mu, że pieprzy go i olewa. Lepiej nie, bo zna przeciwnika i wie, że jest bystry wyjątkowo. Dobrze przygotowany atakuje z ukrycia w najczulszy punkt i jak się rozhula nie idzie go wyprosić. -Znudzi się- pomyślała znowu. -I ładnie podskakuje. A do tego jest całkiem miły w dotyku- dodała ze zdziwieniem bo chyba pierwszy raz w życiu tak go odebrała. A ponieważ On był nie mniej zaskoczony niż Ona…
poczuła, że Serce zaczyna bić wolniej i chociaż jeszcze nic nie przemówiło odzyskuje pomału spokój i głos również powróci. A na razie jest w nastroju nieprzysiadalnym i skoro czuje się z tym dobrze to nie przymusi go do niczego, bez zbędnego pośpiechu i popychania na siłę do przodu. Niech bije w swoim własnym tempie i dojdzie spokojnie do siebie. Poczeka aż samo będzie gotowe do dalszego życia.