herbatyzm

ryczący bóbr

Mamo, są przekleństwa, wbacz

Tak naprawdę nigdy, przenigdy nie należy przejmować się NICZYM. A już najbardziej pierdołami typu, że dziecko zepsuło ci przerzutki w rowerze, a ty marzyłaś, że niedługo nim się wyrwiesz i to jedyny bastion twojej wolności. Mimo wszystko nie jest to powód do aż takiego wkurwienia żeby psuć sobie pół dnia.

Ale niepokorna psychika tylko czeka żeby dać upust swoim starym i wrednym przyzwyczajeniom i szybko zaczyna gubić się właściwą drogę. Tym bardziej przytłoczona wyzwaniami, na które serce nie jest gotowe. Wtedy łatwo dać wyprowadzić się z równowagi. Kumulowanie emocyj też niczego dobrego nie zwiastuje i udawanie, tym bardziej przed dzieckiem, nie kończy się dobrze.

Bo jak człowiek wie o

prawie przyciągania

i ciągle go doświadcza to wkurw na siebie może być jeszcze większy. Pieprzyć o pozytywnym myśleniu może każdy ale już nie każdy potrafi się do niego stosować (i wiemy to sami przed sobą). To prawo odnosi się do wszystkich aspektów życia, jakie podłe by nie były. Że wszystko się rozwiąże z największa korzyścią dla nas i Siła Wyższa wie jak nas do tego dobrego doprowadzić. To człowiek w swym nadgorliwym podejściu  do owego życia właśnie, sam sobie miesza i niszczy siebie (lub to co stworzył). Naraża się na niepotrzebne nerwy i stres zamiast czego? Zamiast tego by

WIERZYĆ.

Tylko i aż tyle. Paradoks sprawy polega na byciu chrześcijaninem czy katolikiem czy wyznawcą jakiejś innej religii. Obnaża to ludzkie słabości bo nawet odrzucając psychologiczne wątki sprawy i niekonwencjonalnych przywódców duchowych jak np. Joseph Murphy i idąc drogą wyznawanego dygmatu, nierzadko chodząc do kościoła, to

jako ci katolicy JAK możemy tak często nie wierzyć, że Bóg wszystko rozwiąże?

może czasami lepiej zniszczyć siebie do końca żeby na nowo się odrodzić i spojrzeć sobie z odwagą w oczy, że zasługujemy na to by żyć pełnią życia i by nas szanowano… ruszyć od nowa w drogę zwaną życiem, bogatszym o doświadczenia, a jak wiadomo te bolesne, jak już je przetrwamy, dają nam niespotykaną moc i siłę…

Nieważny jest kult kogo wyznajemy, czy Jezusa, Allaha, Krysznę czy innego, to cały czas ten sam Bóg i każda religia opiera się na wierze w niego. Wierze w niewidzialne choć namacalne. Bo mamy dowody w naszym życiu (świadome lub nie) że jest coś więcej niż materia. I ile razy zaufaliśmy prawdziwie i głęboko tej sile – tyle razy nas przez wszystko przeprowadziła.

Więc największy problem w systematyczności zmiany myślenia stwarzamy my sami. Swoją niewiarą i podważaniem. Podważaniem, bo lęk i stres to właśnie robią. Niewiara w siebie, niszczenie siebie, krytykowanie itp. Dlaczego moim cudowni szamani, jedyni ludzie jakich znam osobiście na takim wysokim, duchowym poziomie przyciągają do siebie wszystko na czym im zależy i żyją tak jak chcą? Bo wierzą.

To jest wręcz boleśnie proste.

Wierzą, że wszystko czego potrzebują dostaną i już to na nich czeka.

Dlaczego przeciętny człowiek tego nie potrafi? Bo jest słabeuszem. Bo nie chce przełamywać mu się swoich ograniczeń stwarzanych w umyśle. Bo nie chce pracować nad sobą. I fakt, praca to nieustanna, wyłapywanie się na dołujących nas słowach, uczuciach itp.

Oczywiście prosto się mówi i myśli o pozytywnym podejściu do życia jak wszystko się układa. A jak pierdoli to i my zaczynamy pierdolić swoją starą śpiewkę w głowie. Może nie cały czas, możemy długo żyć w iluzjach i radzić sobie dobrze z banalnymi sprawami. Noo ale w przypadku przeciwności zwalających z nóg, wtedy nagle okazuje się, że dajemy sobie prawo do stresu i zjadamy się po staremu. Po kawałku.

czasami trzeba sięgnąć dna, nieważne jakiego, można swojego psychicznego, żeby się odbić i popłynąć dalej…

Obwiniamy siebie lub szukamy winnych lub stosujemy to zamiennie, krytykujemy siebie lub innych lub zamiennie, nienawidzimy siebie, innych lub zamiennie, dokuczamy sobie, innym lub też zamiennie. I tworzymy monologi w głowach. Że jesteśmy widocznie do niczego, a dlaczego to a dlaczego tamto, że widocznie kara musi być, że rzeczywiście jesteśmy chyba do bani, że sobie nie poradzimy, że znowu nas coś spotkało, że na to nie zasłużyliśmy (a skąd to wiemy?), że jesteśmy za starzy lub za młodzi, że się nie może udać etc.

I tak, w takiej sytuacji może najlepszym wyjściem jest zniszczyć siebie do końca. Wyć jak ten wilk do księżyca i rozsypać w pył. Warunek jest jeden,

trzeba się z tego odrodzić.

Trzeba odrzucić poczucie winy. Trzeba się znowu (który to już raz? ale zawsze może ostateczny) zaakceptować i pokochać. I dać sobie prawo. Bo znowu zaczynamy je sobie odbierać słowami typu: musisz być silna, musisz dać radę, musisz żyć tak jak gdyby nigdy nic. Musisz srusisz.

Nic nie musisz. Możesz też nie chcieć.

TO Twoje cholerne prawo.

Możesz ryczeć, wyć, tarzać się w swoich łzach ile chcesz. Bo dopiero jak odpuszczamy zaczyna przychodzić ulga i wraca paradoksalnie siła. Wtedy, kiedy nie ma mamy już nic, a może nawet na chwilę duchowo nie ma nas. Widocznie tak czasami jest, że trzeba przeżyć coś takiego żeby odnaleźć tę moc, która cały czas przecież jest. Może tylko zrobiła sobie wakacje. I rozsypanie się to ponowne scalenie. Jak ten Feniks z popiołów.

Feniks z popiołów się odrodził to każdy w sumie może…

A jednak stoi to wszystko w dysonansie do tego pozytywnego kreowania swojej rzeczywistości i kody, schematy które nami kierują są naprawdę głęboko zakorzenione skoro nas prędzej czy później dopadają. Skoro zapominamy o sile Boga, w którego niby wierzymy.

Prawdziwy sprawdzian  dopada nas jak wszystko lub coś ważnego się pieprzy

(pomijając że pieprzy się te z przez to, co dajemy, o czym myślimy, jakie mamy podejście, jak postępujemy, jakich dokonujemy wyborów itd). To jest ze sobą połączone i kiedyś też wierzyłam w przeznaczenie. Że tak ma być, że to musiało mnie spotkać itp. A gówno prawda, nic nie musiało, to ten głos w głowie to przyciąga, te myśli i koncentracja energii w nieodpowiednią stronę.

Teraz to wiem i dlatego tak bardzo wkurzają mnie moje potknięcia energetyczne. Jedyną pociechą jest, że za każda taką wpadką odkrywam w sobie jeszcze większą moc. Tym razem moja wiara w siebie przeszła duży test. Sądziłam, że jej jednak nie mam, poczułam się nikim, na dnie  życia i kobiecości. Ale

czarownice się nie poddają

tak łatwo swoim ograniczeniom i czytają znaki. Każdy z nas jest czarodziejem swojego losu i każdy te znaki ma. Każdy ma instynkt i intuicję i ona każdemu podpowiada co się dzieje. Tylko nie każdy tego głosu słucha, nie każdy analizuje te delikatne podrygi duszy, która dobrze wie co jest grane. Od początku do końca. Prawda zaczyna przemawiać prędzej czy później baardzo ludzkim głosem i nie da się jej tak łatwo zagłuszyć. Trzeba też wziąć na klatę piwo, którego się naważyło i zdawać sobie sprawę, że wszystko jest ze sobą połączone i dokonane przez nas wybory działają na wybory innych.

Bo łatwiej się oszukiwać właśnie.

Przynajmniej na początku. Dawać sobie furtkę na popełniane błędy, tym bardziej te, które już kiedyś popełniliśmy. Ze strachu prze czymś nowym i przed rozwiązywaniem problemów, ba, przed spojrzeniem im w ogóle w oczy, że jednak są. Że nie jesteśmy tacy idealni.

smutna herbata…

A wiara w siebie jest mega ważna.

I nagle budząc się pewnego dnia po różnych wewnętrznych przejściach zrozumiałam, że ją mam. Po wypłakaniu wszystkich  łez, nieprzespaniu tygodnia, poczucia, że nie mam nic, nagle dotarło, że mam- przecież

MAM SIEBIE.

I nie ma sensu liczyć, że ktoś będzie Cię kochać, widocznie trzeba kochać siebie samego za wszystkich. To jedyna prawdziwa miłość, na którą można liczyć. Poczułam to całą sobą i pokochałam tysięczny raz na nowo.

Że jestem zajebista, tak jak Ty 🙂

I że nikt i nic nie jest w stanie tego zabić tylko ja sama. Swoją niewiarą w Kosmiczną Moc. Nie można też oczekiwać niczego od innych, a jedynie od siebie. Nie można mieć pretensji do życia, że się zmienia bo takie ono po prostu jest. A że nie jest łatwo pogodzić się z tym to inna sprawa. Że czasami tak ciężko nam żegnać stare, a witać nowe. I tylko pozornie, na zdjęciu i w przekazywaniu cytatów na FB wydaje się to takie proste i radosne. Że tak się cieszymy z nowego, hip hip hura. A jak przychodzi do fundamentalnych zmian to ryczymy jak bobry. Jak ten bóbr ryczymy dlaczego i dlaczego… A na to nie ma odpowiedzi. Bo tak. Bo nic nigdy nie będzie takie samo i już.

trzeba dać sobie czas na wszystko i wierzyć, że będzie dobrze 🙂 zmierzyć się ze sobą żeby obudzić się z czystą kartą i zacząć wszystko od nowa…. od nowa wykluć się spod tego psychicznego mrozu i śniegu i wystawić twarz do słońca…

1 marca miałam sen. Śnił mi się mój ogród pogrążony w śniegu i z tego śniegu nagle zaczęły wyrastać piękne, kolorowe kwiaty, fioletowe, różowe, mniejsze i większe, a on zaczął topnieć na moich oczach. Cieszyłam się, że przyszła wiosna i mogłam się rozebrać z grubych ciuchów, bo nagle zrobiło się przyjemnie ciepło, a słońce ogrzewało moją twarz 🙂

Symbolicznie, dla mnie, jest to koniec smutków, a ogólnie chciałoby się już tej wiosny, bo marzec dla herbaty to zawsze początek tej właśnie pory roku. Początek czegoś nowego i pożegnanie starego 🙂 Więc niech się klują dobre myśli, czego życzę Wszystkim 🙂

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

46 komentarzy

  1. Ania says:

    Chciałabym żeby i do mnie przyszedł w końcu ten koniec smutków

    1. BeaHerba says:

      Trzeba wierzyć, że przyjdzie, a może coś w życiu zmienić? Albo odwrotnie, zaakceptować je jako część siebie i pokochać. Sądzę, że intuicja zawsze podpowie właściwe rozwiązanie, pozdrawiam ciepło

  2. Od tego trzeba zacząć, kochać samego siebie 🙂 Wiele osób wokół mnie nie rozumie, dlaczego czasem wychodzę sama na szlak. Odpowiedź brzmi: bo lubię siebie i nie boję się zostać sama ze sobą, czuję się ze sobą dobrze 🙂

    1. BeaHerba says:

      I o to właśnie chodzi 🙂 też lubię spędzać ze sobą czas 🙂

  3. Czytam teraz super książkę. Jesteś Kozak. Uwierz w siebie i zacznij żyć pełnią życia. Tam to coś, w co wierzymy nazwane jest Energią Źródła (akurat to do mnie najmniej przemawia). Ale ja nie o tym. Chciałam tylko napisać, że tam też jest dużo o wierze w siebie. Trochę też o tym przyciąganiu i sposobie myślenia. Jak to, w jaki sposób kierujemy naszymi myślami wpływa na życie. Chyba coś w tym jest.

    1. BeaHerba says:

      Jest na pewno, żałuję, że tak późno to odkryłam ale lepiej późno niż wcale. Jakkolwiek byśmy tej Energii nie nazwali to ta sama kosmiczna siła, która cały czas działa i jest dla wszystkich dostępna 🙂

  4. Olas says:

    …popłakałam się trochę po Twoim poście. To racja, trzeba się kontrolować i mieć trochę dyscypliny, żeby wprowadzać nowe nawyki myślowe w swoim życiu. Potykam się cały czas, ale już coraz szybciej wstaję, już coraz szybciej siebie rozumiem. Ktoś gdzieś napisał, że kiedy dziecko uczy się chodzić też nieraz upada, ale wstaje i próbuje dalej i z nami jest tak samo. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, ostatnio zastanawiałam się nawet czy istnieje coś takiego jak: przykrość, problem, kłopot itp. to kojarzy się z czymś przykrym a przecież tak naprawdę to nauka, która buduje w nas siłę. Nie wiem co się dzieje w Twoim życiu, ale Ty wiesz na pewno, że i tak będzie dobrze i najlepsze jest to, że jak szybko to już od Ciebie zależy. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Pozdrawiam. Ola.

    1. BeaHerba says:

      Zawsze wiem, że i tak wszystko obróci się na moją korzyść i ta świadomość pomaga mi przetrwać nawet jak w pierwszym odruchu o tym zapominam… Trenuję i trenuję zmiany nawyków myślowych i sądzę, że jest coraz lepiej. Najbardziej nie lubię jak dam się ponieść swojej czarnej stronie ale z drugiej strony też ją kocham bo to część mnie 🙂 przytulam ?

  5. Majla says:

    Świetny tekst, świetny! Nic innego nie jestem w stanie napisać z wrażenia ? Kocham Cię Bea ?

    1. BeaHerba says:

      Dziękuje Ci Kochana moja, ściskam mocno i cieszę się, że czytasz moje teksty 🙂 ???

      1. Majla says:

        Czytam, czytam… One umocniają moją wiarę, i osłabiają strach przed mówieniem ?????

        1. Majla says:

          Umacniają ? ? ?

        2. BeaHerba says:

          Super Majla, jesteś wspaniałą, mądrą Kobietą, ściskam mocno :*** ???

  6. Bardzo mocny tekst, ale i naprawdę skłaniasz nim do przemyśleń…

    1. BeaHerba says:

      Dziękuję, chciałabym żeby płynął na moim blogu głównie lukier ale tak się nie da, herbata bywa czarna… buziaki :***

  7. Ostatnie miesiące nie były łatwe, sprawy wcale nie poprawia aura…. Jednak aby do wiosny! Przede wszystkim dobre nastawienie.

    1. BeaHerba says:

      Tylko skąd czasem brać to dobre nastawienie kiedy tyle kłód wali się pod nogi, ehhh to jest właśnie sztuka, którą próbuję opanować, ściskam :* i niech Moc będzie z nami …

  8. “Każdy z nas jest czarodziejem swojego losu” – mój cytat na marzec ?

    1. BeaHerba says:

      Bardzo jest mi zatem miło i niech tak już zostanie na zawsze, czarujmy swój dobry los 😉 :*

  9. Kasia Lorenc says:

    Tekst świetny. Ja z upragnieniem czekam na wiosnę aby w końcu to co złe minęło i pojawiło się nowe lepsze.

    1. BeaHerba says:

      Dmziękuję, am podobne odczucia chociaż to chyba najcięższa wiosna w moim życiu… pozdrawiam 🙂

    2. BeaHerba says:

      Dziękuję, mam podobne odczucia chociaż to chyba najcięższa wiosna w moim życiu… pozdrawiam 🙂

  10. “Każdy z nas jest czarodziejem swojego losu” w stu proecentach się zgadzam. Jeśli my w sobie nie uwierzymy to nikt w nas nie uwierzy.

    1. BeaHerba says:

      No niestety i lepiej jak najszybciej to zrozumieć…

  11. Sonia says:

    Myślę, że wiele osób ma problem z polubieniem samego siebie. I to chyba najtrudniejsza sztuka kompromisu 🙂

  12. Gosia B says:

    Przyciaganie istnieje jak i karma ale cieżko sie przestawić na to dobre łatwiej przyciagnąc to złe. Fajny wpis zachęca do refleksji u mnie wszytko się od nowego roku komuluje i nie wiem jak to okiełznać.

    1. BeaHerba says:

      O tak, najpierw się kumuluje… Życzę zatem łagodnych wybuchów 😉 Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam herbacianie :*

  13. JUż od pewnego czasu staram się walczyć z pesymizmem.

    1. BeaHerba says:

      Może lepiej przestać walczyć i zaakceptować emocje jakie są w nas… Wiem, że teoria odwrotna ale przekonałam się nie raz, że skuteczna. Po zaakceptowaniu nie wiadomo kiedy coś odpada samo 🙂

      1. Ciekawe założenie, spróbuję.

  14. Aleksandra Załęska says:

    Nikt nie powiedział, że życie będzie usłane różami. I choć czasem mamy dość, bo odnieślimy kolejną porażkę, to ważne, aby podnieść się z kolan i wynieść z tej porażki naukę, podnieść głowę i wierzyć w lepszy los 🙂

  15. czarownice się nie poddają…. – hihi, święta racja; wydaje się, że Ciebie też dopadło styczniowo-lutowe czyszczenie emocji 🙂 pozdrowionka

    1. BeaHerba says:

      no na to wygląda 🙂 czasami dopada i cóż poradzić, trza się z tym zmierzyć 🙂 pozdrawiam ciepło i wiosennie 😉

  16. Z uczuciami prawie jak z prawami fizyki. Tutaj nic nie ginie, a akcja powoduje reakcję. Wszystko do nas wraca, nieważne czy złe, czy dobre uczucia. Dlatego zanim coś zrobisz 10 razy to przemyśl. Oczywiście rozumiem sytuacje nagłe, też mnie często zwykły szlag trafia, ale duszę tego w sobie. I druga sprawa, coraz częściej widzę, że siła w narodzie ginie. Zwrócisz komuś uwagę, że źle postępuje, coś powiedział nieodpowiedniego i od razu jesteś ten zły. Czasem wydaje mi się, że łatwiej komuś dać w pysk niż powiedzieć – kolego niestety nie masz racji. To pierwsze wybaczy i szybko zapomni, a to drugie zapamięta prawie na całe życie.

    1. BeaHerba says:

      Kurcze, naprawdę coś w tym jest co napisałeś… Ludzie nieco przewrażliwieni na swoim punkcie. Tak, wszystko do nas wraca dlatego może dobrze brać na klatę i zdawać sobie z tego sprawę ale trzeba myśleć, a mam wrażenie, że akurat tej czynności za wielu nie lubi :/

  17. Dobry tekst!

    Zgadzam się z Prawem przyciągania i wiarą –> super masz podejście. Oby Ci się tylko udało je wprowadzić w życie.

    1. BeaHerba says:

      Dzięki 🙂 Ogólnie się udaje i działa cały czas tylko czasami zbaczam z kursu 😉 pozdrawiam !

  18. Mocny tekst ale potrzebny! Warto go przeczytać i zmotywować siebie do wiary w siebie! Zawsze po burzy wychodzi słońce….

    1. BeaHerba says:

      Dziękuję bardzo 🙂 Na szczęście to prawda z tym słońcem 😀

  19. Bo życie to nie tylko cukier i piękno – czasami to smutek ogromny, który w końcu mija!

  20. Marta says:

    Ja mam za sobą trudny czas, ale wychodzę z dołka i ta nadchodząca wiosna daje bardzo dużo nadziei 🙂

    1. BeaHerba says:

      To bardzo dobrze ☺ Moje doły jako tako też się skończyły, a ja wraz z idącą wiosną mam coraz więcej wiary i energii ???

  21. Oj, Ty Czarownico 🙂
    Jest dokładnie, jak piszesz. Czasem trzeba czasu, by zebrać się w sobie. Chwilę posiedzieć, by znów mieć siłę iść dalej. Istotne, by nie tracić kontaktu z własną duszą…

    1. BeaHerba says:

      O to właśnie chodzi, nie tracić kontaktu z duszą, bardzo trafne spostrzeżenie. Cokolwiek by się nie działo. Pozdrawiam cieplutko i herbacianie ??? ps. trochę się bałam ale tylko odrobinkę ha ha

  22. Każdy z nas jest czarodziejem swojego losu! Chyba zacznę Cię cytować 😉 Nastawienie, podejście do życia i spraw oraz wiara – w cokolwiek, a najlepiej w siebie i siłę wyższą to istota powodzenia.

    1. BeaHerba says:

      Ooo to miło, że Ci się to zdanie spodobało, do mnie też przemawia 🙂 pozdrawiam ciepło ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *