Bardzo lubię świętować i dla mnie osobiście każdy powód jest dobry… No, może poza własnymi urodzinami, te przełykam jakoś z roku na rok coraz mniej ochoczo korzystając jeno z przywilejów 😉 Poza tym w pewnym wieku kobieta ma tyle lat ile sama ustali 🙂
Jesień jest bura, szara i smętna ale nie dla nas. Bo wraz z październikiem rozpoczynamy jazdę imprezową. Kiedyś miało to zupełnie inny wymiar aniżeli teraz i naprawdę się balowało.
Poza tym w głowie pustka, czy pustak może nawet, a myślenie jakieś bardziej logiczne też do ciepłych krajów odleciało. Pozostaje mieć nadzieję, że wróci może nawet szybciej niż wiosna, bo jednak w odmóżdżeniu nie żyje się za lekko, oj nie. Ciągle chce się Herbacie spać, leżeć, dogorywać, jeść i tak w kółko. Nie kontaktuje po wielokroć, siedzi i się gapi ale na nic konkretnego. Może myśli, a może nie, nawet tego nie jest w stanie określić dokładnie.
Tak więc te okazje do świętowania są okazjami do budzenia się z jesiennego letargu i wynurzenia z gawry. Co cieszy, bo perspektywa spokojnego baletu w dobrym towarzystwie jest na wagę złota 🙂 Przez 5 lat zapomniałam trochę jak to jest korzystać z uroków życia, a pozbawieni w mieście na stanie babci zawsze mamy hamulec i dystans.
Urodziny okrągłe męża wyjątkowo radośnie są obchodzone i obchody owe potrwają prawie do końca października. Później listopad to moje i synka urodziny, a dalej już Mikołaj i Boże Narodzenie 🙂 Z początkiem paździerza więc święta i prawda nastały, i objęły też rocznicę ślubu, co prawda nie okrągłą jak pączek ale i tak huczną 🙂 No bo kto to widział w tych czasach tak długo wytrwać razem 😉 ? W głowie normalnie się nie mieści i jestem dla nas pełna podziwu. 16 lat to nie byle wynik choć nie wiadomo kiedy zleciało. Faktem jest, o czym czasem tu wspominam, że
narzeczeństwo trwało jakieś 10 lat
i praktycznie kłótni z powodu upierdliwości dnia codziennego nie było. Wojny domowe owszem, ale rzadko i sporadycznie, cieszyliśmy się życiem po prostu dbając o atrakcyje związku naszego. Ale niee, nie żadne perwersyjne (kurcze, może ja tylko tak pomyślałam haha) lecz klasyczne i przyziemne (choć odlotowe czasem bardzo).
Przyjaźń w związku jest jednak bardzo ważna
i nikt mi nie wmówi, że nie. W zasadzie to może nawet najważniejsza. Kiedy lecisz do tego domu po pracy bo chcesz pogadać, przytulić się do swetra i zatonąć w bezpieczeństwie ciepłych rękawów… Kiedy wiesz, że bez względu na największe ohydności swojej psychiki i czynów zostaniesz zrozumiana i wytłumaczona, kiedy czujesz jakbyście poznali się wczoraj, a jednak znali doskonale przez całe swoje życie.
Może to sprawiła nie długość stażu przed małżeńskiego i czasami pochopne decyzje okazują się najtrafniejsze?
A może wcale nie są takie pochopne jak się z początku wydają? Że przechodzone związki bez określenia żadnego i zawieszone w czasie mogą nie przetrwać i zjałowieć, oczy zaczynają zamiast radosnych iskierek szarzeć i smutnieć. A szalona decyzja podjęta w amoku zwanym zakochanie może (czasem) się sprawdzić…?
Bo niekiedy jest właśnie tak, że
ludzie poznają się i wiedzą już, że będą razem
choćby nie wiem co się działo. Czują to, brną w to dalej, na przekór światu i złotym radom innych. Oczywiście można się pomylić ale jest coś co odróżnia szalone i euforyczne zakochanie z klapkami na oczach od stanu bycia w odpowiednim miejscu i czasie – SPOKÓJ. Paradoksalnie mimo motyli w żołądku czuje się dziwny spokój.
To wspaniałe doświadczenie kiedy po prostu WIESZ i wszystko jest tak oczywiste, jak to, że świeci słońce. I nie chcesz się już z tym kimś rozstawać ani na jeden dzień bo jest ci po prostu dobrze i bezpiecznie. Zabawne jest to, że
dokładnie nie wiesz nic i jednocześnie wiesz wszystko.
Nie ma pytań, nie ma odpowiedzi, jest prąd życia, który ma tak wyglądać, a ty w nim płyniesz i się poddajesz. Kiedy nagle przychodzi lekarstwo na całe zło tego świata, twojego świata, który nie zawsze był idealny, a może nigdy taki właśnie nie był i nagle czujesz, że przyszedł ten inny wymiar szczęścia, który gdzieś tam zawsze był i czekał. Takiego pewnego, niczym nie zmąconego, osuszający łzy i sprawiającego, że znowu się uśmiechasz i zaczynasz ŻYĆ. W zgodzie z sobą, w poczuciu zrozumienia, akceptacji i miłości 🙂
Nie ma ideałów, idealnych związków ale po tylu latach wiem, że bez przyjaźni nie ma nic. Nic prócz pojawiającej się pustki i ucieczek z domu. Nic prócz wspólnego majątku czy dzieci. Przyjaźń to miłość, taka bezwarunkowa i ponad czasowa.
Dzieci, UWAGA, to jest największy sprawdzian dla związku.
Nie ma się co łudzić, mogą poprawić jego jakość ale z reguły niszczą. Niszczą żebyśmy nauczyli się innych ról i życia jakiego dotąd nie znaliśmy. Niszczą, żeby powstało coś na nowo, coś innego mogło zrodzić się na zgliszczach starej egzystencji. Życie razem tyle lat bez potomstwa to komfort dla związku, koncentracja na partnerze, na wspólnym życiu pełnym pasjonujących przygód, jeżeli oczywiście osobowości ich potrzebują i przejawiają wesołe natury 🙂 I człowiek wiadomo, przyzwyczaja się do dobrego, a tu nagle bach, twarzą o ziemię. Spada i leci, leci w swoich niskich instynktach walki o… wolność.
O utracone poczucie, że jest się tylko dla siebie, o tracony czas dla swojego prywatnego życia, chociaż to nadal jest moje, nasze życie. A czas nie jest tracony tylko inaczej zagospodarowany. Jedynie w chwilach permanentnego zmęczenia i braku chwili dla siebie pojawia się to dziwne poczucie niesprawiedliwości. A przecież i tak kochamy nową sytuację i cieszymy nią, nigdy już byśmy nie zmienili tego życia na tamto ale jednak uczucie frustracji pojawia się czasem i może świętego jedynie omija.
Wraz z przyjściem na świat dziecka przychodzi również na wspólny świat PRAWDA.
Rodzi się nagle, niepostrzeżenie i wychyla ku nas głowę. Może być bolesna bo niewyspanie i ograniczenia robią swoje. I żadne tam kryzysy małżeńskie nie przemawiają do mnie jeżeli związek oparty jest na prawdziwej przyjaźni, szczerości i zaufaniu bo po prostu nie idzie ze sobą nie rozmawiać i jakoś w porę zareagować. Prawdziwe kryzysy pojawiają się kiedy ten mały człowieczek w stu, a może nawet milionie procentach dominuje nasze życie. I nie można już funkcjonować tak, jak kiedyś. Nie ma takiej możliwości, zmienia się WSZYSTKO. Niech nikt nie pieprzy, że dziecko nie wywraca świata do góry nogami, robi to absolutnie i nie ma od tego odwrotu.
Życie to ciągła praca nad sobą i swoim charakterem,
który czasem okazuje się wyjątkowo paskudny. A z drugie strony rodzic to też człowiek, nie maszyna i to też jest przecież przygoda. Ma cięższe konsekwencje, owszem, bo odpowiedzialność za czyjeś życie, kreacja, kody itp. jednak to nadal wspólna przygoda. I trzeba znowu ruszyć wyobraźnią, szarą komórką i przełamać się po prostu. Kombinować, szukać rozwiązań, przyjmować wszystko jako dobrą monetę. Bo uciec jest najłatwiej, najprościej stchórzyć i zdezerterować. Zwalić wszystko na kogoś innego i umyć ręce, mówiąc, że się nie udało, były kłótnie, zdrady itp.
Bo kryzysy są po to, żebyśmy coś w swoim życiu zmienili, z reguły na lepsze.
I walczyli.
Późne rodzicielstwo to też cofanie się do dzieciństwa, nie rzadko zmierzenie się z jakimś demonem z przeszłości, którego miało już nie być a tu trrach, wyskakuje jak królik z kapelusza. Dla niektórych bowiem ludzi wszystkie sytuacje życiowe, w tym negatywne, są jakąś lekcją, czymś czemu warto stawić czoło. Trzeba się z tym mierzyć, z sobą samym, ze swoimi słabościami i brać życie na klatę. Wiem, że teraz bez synka groziłaby nam nuda bo ileż można wszędzie tylko razem, razem jak te papużki nierozłączki, jeździć, chodzić na te imprezy itp.
Potrzebny jest ten kop hormonalny
żeby poczuć znowu, że się żyje na wysokich obrotach. Żeby dostać pałera i korzystać z życia, nie zatracić się w próżni. Nie zdradzać bo kochanek i tak mężem się stanie z podobnymi wadami i każdy, prędzej czy później, wejdzie znowu w tę samą podrzędną, egzystencjalną rolę i zawsze to co cudze, wydaje nam się lepsze, a najczęściej jest odwrotnie. Dzieci wnoszą dużo radości, świeżości i mimo, że trochę podzielą to jednak bardzo łączą. Świat zaczyna nabierać innych barw, świat widziany oczami dziecka jest jedyny i niepowtarzalny, droga z tą małą istotką tak ciekawą wszystkiego, która jest zlepkiem dwojga ludzi w jednym, to coś absolutnie niesamowitego i magicznego.
Oczywiście nie każdy nadaje się i chce być rodzicem ale parom z długim stażem przydałoby się trochę orzeźwienia 😉
Często też jak ludzie nie podejmą decyzji np. o ślubie to po prostu go nigdy już nie wezmą, a z partnerami różnie bywa. Np. mnie papier ujarzmił i zatrzymał, sprawił, że dojrzałam i ogarnęłam niepokorną duszę 🙂 Bywa też i tak, ze chodzą chodzą i jak już ten ślub wezmą to zaraz po niedługim czasie się rozstają bo przełazili moment kiedy jest się ze sobą najbliżej, nie tylko ciałem ale przede wszystkim duchem.
Szczerość, to taka odległa galaktyka, której się bardzo boimy.
Gramy coś przed sobą, zastanawiamy czy się otworzyć, powiedzieć coś czy nie powiedzieć, zwierzyć się czy nie. Nie robimy tego co czujemy bojąc się odrzucenia czy ośmieszenia. A tak naprawdę związek razem to też, a może przede wszystkim, wspólne przeżycia i kto ma nas lepiej zrozumieć, podpowiedzieć coś niż partner? Po co być razem jeżeli jest się sztucznym czy prowadzi jakąś grę? Gierki nie są dobre i na dłuższą metę odbiją się czkawką i spowodują efekt odwrotny do zamierzonego. Jak się kogoś kocha to dużo jest się w stanie zrozumieć i wybaczyć. A jak się ludzie otworzą, czują zrozumieni, nabierają zaufania to i życie zaczyna być jaśniejsze i zdrowsze 🙂 Wtedy nie trzeba udawać, przedstawiać się z innej, nie istniejącej często strony i kamuflować wady. Każdy wady ma i nie ma co ściemniać, że nie. Każdy ma coś, o czym chciałby porozmawiać lub nigdy nie powiedzieć (czy na pewno?) i być akceptowany jaki jest. Każdy pragnie miłości ale nie każdy łączy ją z pełną akceptacją siebie i drugiego człowieka.
AKCEPTACJA.
To kolejny niezwykle ważny element układanki. Kocham to akceptuję, a nie – kocham Cię ale masz być taki i taki, robić to i to (co ja chcę). Kurcze, wielu ludziom naprawdę potrzebny jest psychoterapeuta jeżeli nie potrafią podążać za intuicją i sami sobie tego poukładać. Stworzyć priorytety. Pamiętać, że co dajemy wraca do nas. Że jeżeli wymagamy szczerości to sami też mamy tacy właśnie być. Bo wszystko rozgrywa się również na poziomie mentalnym.
Zachęcam więc Was świątecznie, bądźmy sobą i róbmy to, co czujemy.
Jest duża szansa, że życie odda nam tym samym i spotkamy w końcu kogoś, kto naprawdę nadaje na tych samych falach. Jeżeli trzeba ciągle coś udawać, zatajać, nie można mówić o tym co myśli się naprawdę, to nie rokuje dobrze na dłuższą metę, kiedy klapki zauroczenia i seksu spadną z naszych oczu. Ale nie zaniżajmy wymagań i marzeń, nie idźmy na łatwiznę i matko bosko, kobiety, ostrożnie z tym seksem. Wszak
faceci to łowcy, oni kochają polować,
bądź trochę króliczkiem i uciekaj. Pójście do łóżka niemalże od razu przynosi często odwrotny efekt. Facet skorzysta, owszem, czemu nie, lubią jak im się podaje wszystko na tacy, a później i tak będzie marzył o uciekającym ogonku.
Szanujmy się Kobiety bo wyzwolenie wyzwoleniem, a świat damsko-męski to jednak cały czas ten sam świat, w którym panują pewne wzorce, niuanse i uwarunkowania. Jednak różnimy się nieco od siebie pod pewnymi względami. I kobieta szybciej (niestety) się zużywa jak nie dba o swoje ciało i nie szanuje go. Po facetach przeżycia i bogate doświadczenia widać zdecydowanie później ale też ich to nie minie 😉
A jak faceci mają szanować kobiety, kiedy one same tego nie robią?
Jak można oczekiwać poważnego zaangażowania ze strony mężczyzny kiedy dajemy dupy na pierwszej randce? Co taki facet sobie myśli? Konsumpcja może szybko się znudzić i nie jest taka efektowna jak czekanie na danie 🙂 Smutne to, bo coraz więcej facetów żali się, że nie ma z kim porozmawiać, bo laski chcą iść tylko do łóżka, a przecież wartościowych kobiet nie brakuje. Przerażające wręcz jest to, jak bardzo kobiety zatraciły szacunek do siebie i swojego ciała. Kiedy seks stał się tak oczywisty jak mycie zębów i stracił magię, a
rozleniwieni w konsekwencji mężczyźni tracą instynkty zdobywcy, a tym samym tracą na męskości…
Niektórzy już chyba nie wiedzą nawet co to zdobywanie bo zdobycz kładzie się przed nimi sama na talerzu. Trochę logiki nie zaszkodzi. Sprecyzujmy pragnienia, czego chcemy, czy tylko łóżka czy wspólnego życia. Bo często wysyłane sygnały są zupełnie odwrotne do tych, które roimy sobie w głowie. I pokazujemy światu coś całkowicie innego niż chcemy dostać. A że przyciągamy do siebie wszystko, to później ponosimy tego konsekwencje. I nie użalajmy się, nie płaczmy, tylko szybko przeanalizujmy, czy na pewno dajemy to, co chcemy żeby do nas wróciło 🙂 To bardzo prosta zasada. Jeżeli marzysz o normalnym związku nie okazuj, że zależy Ci od razu na łóżku. Takie gierki są wskazane i działają stymulująco na emocje 😉 Tym bardziej męskie… Z reguły, zwłaszcza w pewnym już wieku, wybredny facet i tak Cię puści bokiem dla jakiejś bardziej niedostępnej. Bo do łóżka ma do wyboru do koloru i to dużo młodych i naprawdę zgrabnych/zrobionych/chętnych dupeczek 😀
Niech żyje miłość !
A może nie? To znaczy to zdanie do góry tak 🙂 Tylko może to ja jednak
JESTEM DINOZAUREM NA WYMARCIU… ?
co ma nie po kolei w głowie…
W tych czasach tyle lat razem to chyba rzadkość. Ludzie wolą się rozstać niż pracować nad związkiem i pielęgnować go 🙂 dziękuję za fajny tekst, nigdy od tej strony nie patrzyłam na bycie razem 🙂
Ciekawy tekst 🙂 Zgadzam się z tym, że pojawienie się dzieci to ogromny sprawdzian – w pewnym momencie mieliśmy dość poważny kryzys, ale udało nam się jednak docenić samych siebie i dalej jesteśmy razem szczęśliwi, pełni pokory, akceptacji dla drugiej strony i miłości 🙂
To super ! Człowiek ciągle pokonuje jakieś wyzwania ale rodzicielstwo i związek to jest dopiero jazda 🙂
Dużo mądrych słów. Widać, że jesteś dobrym obserwatorem.
dziękuję bardzo 😊 coś w tym jest 😉
Ja celebruję zarówno te większe, jak i mniejsze chwile. masz rację, przyjaźń w związku jest bardzo ważna, a najważniejsze to zaufanie. A z tym, że “w pewnym wieku kobieta ma tyle lat ile sama ustali” absolutnie się zgadzam! niezły z ciebie obserwator 😉
Dziękuje za odwiedziny! Luuubię sobie poobserwować rzeczywistość i ludzi, to fakt 😉
Jak dla mnie ,nie masz nie pokolei w głowie. Jesteś taka jaka powinnaś być 🙂 takich DINOZAUROW jest trochę jeszcze na tym świecie 😉 – niektóre są uśpionę ale są i i takie na WYMARCIU jak nazwałaś , które budzą te uśpionę – i np. zakładają takiego bloga i piszą bombowe teksty aby szybciej je obudzić 🙂 :* Dzięki za link do blogu 😉
Dziękuję za całego serca za te słowa 😚 Fajnie Cie gościć i ściskam mocno 🙂 💛💛💛
Jak zwykle dobrze się Ciebie czytało. Ważny temat. Zgadzam się, jeśli chodzi o przyjaźń. Z łóżkiem różnie bywa. Moja koleżanka miała niestety odwrotne nieciekawe doświadczenie z tym związane. Przed ślubem zero łóżka, a potem okazało się, że w ogóle jej niby mąż nie chce tego wcale, bo jest innej orientacji. Jednak warto czasem wcześniej zobaczyć jak to jest z drugą osobą. Może akurat nie na pierwszej randce, ale na drugiej lub trzeciej, żeby się nie wkopać w związek bez przyszłości. I przyjaźń jak najbardziej. Bez przyjaźni nic nie ma.
Dzięki Aniu. Oj na taki krok jak Twoja koleżanka w życiu bym się nie porwała i nie ochajtała się z nikim bez konsumpcji. Jak widać przesada w żadną stronę nie jest dobra 😉 całusy 🙂
zaiste przyjaźń i zaufanie powinny iść w parze z miłością…
ps. u Nas październik i grudzień to miesiące iście imprezowe…
Winszuję pięknej rocznicy;)
Ooo to tez gratuluje i życzę barwnych imprez ! 😚
Z tym chodzeniem od razu do łóżka to jednak dla mnie w dwie strony działa. Tak, jestem straszną feministką, ale dla mnie sam fakt, że facet na pierwszej randce tego próbuje, już go w moich oczach skreśla 😊
Ależ oczywiście, że dużo próbuje 🙂 W końcu przeważająca większość mężczyzn myśli baaardzo często o seksie 🙂 Jednak lepiej jak to oni próbują zaciągnąć dziewczynę do łóżka niż ona sama się tam wpycha 😉
Świetny wpis 😉 Dobrana z Was para życzę dalszego szczęścia i miłości 😀
Jak mi się cudownie ciebie czytało! Gratuluję tak długiego stażu związku i życzę kolejnych radosnych lat w tym stanie!
Dziękuje, dziękuje i dziękuje 🙂 😚
Herbaciany tort naćpany totalnie mnie rozbawił, ale wyglądał naprawdę rewelacyjnie, ja mam dwie lewe ręce do takich wypieków 😉
Haha, super 🙂 Był pyszny, najlepszy 😉
Jakie to było mądre <3
Super, dzięki, całus 😚♥️
Zgadzam się chyba ze wszystkim, co napisałaś. Przyjaźń jest największym spoiwem w związku, dzieci to ogromne wyzwanie a każdy z nas powinien pracować nad swoim charakterem. 🙂
Dziękuję, dokładnie tak 🙂
Cudowny tekst. U nas dziecko też było mega sprawdzianem i o ile kiedyś mąż Podolal zadaniu to teraz jest ciężej
Dziękuję 🙂 Bo z tymi mężami to tak bywa, że jak jest dobrze i człowiek za bardzo się przyzwyczai to różnie później bywa. Mam wrażenie, że panowie mężowie szybko osiadają na laurach i od czasu do czasu trzeba im mocniej przypomnieć co jest dla nich ważne. Ślę uściski herbaciane pełne zrozumienia 🙂
Widzę, że miałyśmy dziś na myśli podobne tematy 🙂 Zgodzę się, że przyjaźń jest szalenie ważna w związku, a zaraz po niej miłość, cierpliwość i humor 🙂
O tak, cierpliwość i humor zdecydowanie 🙂 pozdrawiam!
Powinnas gdzies robic wyklady, bo ten tekst to wszystko, co mi siedzi ostatnio w glowie… Nie chce mi sie wychodzic z tej banki szczesliwej pary i wpadac w rytm dziecko-praca-sen, ale z drugiej strony biologia nie czeka… Ach, rozterki, rozterki…
Powinnas gdzies robic wyklady, bo ten tekst to wszystko, co mi siedzi ostatnio w glowie… Nie chce mi sie wychodzic z tej banki szczesliwej pary i wpadac w rytm dziecko-praca-sen, ale z drugiej strony biologia nie czeka… Ach, rozterki, rozterki… Co robic, trzeba po prostu isc na przod 🙂 Sciskam serdecznie!
Och Moniczko dziękuję Ci za cudowne słowa! My, kobiety, chyba ciągle przezywamy jakieś rozterki. Wcale się Tobie nie dziwię, że nie chcesz, to bardzo ryzykowna bańka, piękna na swój sposób ale ryzykowna 🙂 ściskam mocno 🙂
100 lat razem! Fajnie, że masz tyle refleksji na temat bycia w związku.
Dzięki 🙂 och refleksji to ja mam jeszcze całkiem więcej na ten temat 😉
O dzieciach nic nie wiem, ale wiem, że związek musi być oparty na przyjaźni i wzajemnej akceptacji, by przetrwał. No musi. 🙂
Tak jak napisałas: Życie to ciągła praca nad sobą i swoim charakterem. Fajnie uczynić z tego przygodę, nie karę 🙂
Bardzo bliskie mi to, co piszesz, dziękuję za przypomnienie mi, że życie jest świętem.
Przyjaźń w związku jest niesamowicie ważna i sprawia, że czujemy się bezpiecznie i odczuwamy wewnętrzny spokój. Dzieci zawsze zmieniają dużo rzeczy, ale wszystko jest kwestią dobrej organizacji, wzajemnego zrozumienia i wsparcia. Każdy dzień jest wyjątkowy i każdego dnia warto doceniać małe rzeczy, które mogą wydawać się takie zwyczajne i na pierwszy rzut oka mało istotne. Żyjemy w dziwnych czasach, w których najważniejsze wartości są gdzieś zatracane i fajnie, że patrzysz na wiele rzeczy z mądrej perspektywy. Oby więcej takich dinozaurów jak Ty! 🙂
Dziękuję Kochana 🙂 Czyli dinozaurów jest więcej co niezmiernie mnie cieszy!
My pobralismy się po 12 latach, we wrzesniu mieliśmy 10 rocznice ślubu. Nie wiem czy łączy nas przyjaźń ale miłość na pewno:-)
I super! Gratuluję i życzę duuużo miłości i cudownego życia 🙂
Przyjaźń w związku to baaardzo ważna sprawa. Dzieci wywracają świat do góry nogami i przerywają spokojny bieg związku, ale jakże nudne byłoby życie bez nich? Najcenniejsze skarby. Celebrować też czasem trzeba dla urozmaicenia codzienności, czerpać małe radości ile się da i jak najczęściej 🙂
o tak, życie bez dzieci staje się nudne i jałowe 🙂
osobiscie nie przepadam za różnego rodzaju świętowaniem, pewnie to wynika z mojego introwertyzmu. Ciekawie piszesz i poruszasz ważne tematy, życiowe dla każdego normalnego człowieka i problemy też takie nasze. Dzięki Tobie ma się poczucie, że nie jest się samemu w jakieś odrealnionej rzeczywistości
Super, bardzo się cieszę i dzięki temu wszystkiemu co się dzieje też mam poczucie, że nie jestem osamotniona w swoich przeżyciach 🙂
Należę do grupy osób która poznała swoją połówkę i wiedziała, że będą razem.
Oczywiście, że dzieci wywracają świat i oczywiście, że najważniejsza jest przyjaźń – a może raczej partnerstwo? 🙂
O tak, partnerstwo, podoba mi się to słowo 🙂 :*
Super artykuł 🙂 Miło się czyta 🙂
dziękuję !
Nie jesteś dinozaurem… związek, to ciężka harówa, ale za to jaka satysfakcja! Moi dziadkowie byli razem 70 lat… jak pomyślę o swoich 10 to aż mnie ciarki przechodzą, ale to mobilizuje – od razu zabieram się do roboty – egoistycznie, dla siebie!! 😉 żeby te kolejne dyszki przetrwać w dobrym nastroju i humorze z fajnym facetem u boku, który nie będzie szukał szczęścia gdzieś piętro niżej u sąsiadki 😉
to prawda, harówka nad harówki, no ale żeby 70 lat razem to jestem mega pełna podziwu, nie wiem jak oni to zrobili, że się nie pozabijali haha masz rację, trzeba się zabrać do roboty od razu, dziękuję 🙂
Potwierdzam, dziecko to dla związku największy sprawdzian i ogromne wyzwanie – nawet dziecko długo wyczekiwane i okupione latami starań. Dlatego jak słyszę od kogoś, że “zrobią sobie dziecko – bo im się w związku nie układa i potrzebują czegoś, co ich na nowo połączy” – to myślę sobie, że chyba są niespełna rozumu, jeśli w to wierzą.
Dokładnie! Też znam takie przypadki, leczenia związku dzieckiem… Nie tędy droga i do niczego dobrego to nie prowadzi…
Masz rację prawdziwy związek to ciągła praca, a dzieci to mega sprawdzian. I nie tylko dla związku, również dla samego siebie. Nie wiem dlaczego tyle par decyduje się na dziecko dla ratowania związku, to jakiś absurd.
o tak, nad sobą przed wszystkim… też uważam to za absurd, dzieci, które jeszcze się nie urodziły, a już są przedmiotem manipulacji … smutne
mam zupełnie inne doświadczenia życiowe i teraz sobie myślę, że najfajniejszą rzeczą na Ziemi jest bycie singielką, ale bardzo świadomą singielką. Tak zrobię w następnym wcieleniu, ahahahaha. Bycie w związku jest przereklamowane, chociaż – jak już jesteś i masz dzieci – to Twoje podejście jest nie tylko dobre, ale super, bo ułatwia wiele i łagodzi. pozdrawiam ciepło
Genialny tytuł, lubię takie gry słów!
Super 🙂 Dziękuję pięknie ♥
Mam wrażenie, że im dłużej jestem w związku z moim partnerem, tym bardziej uczę się go celebrować, dzieci owszem wywróciły nasz świat do góry nogami, ale też przywróciły blask emocjom. 🙂