herbatyzm

zima zła

Ooo jak ZIMNO!!! Ałła … Marznie każda dosłownie cząsteczka i najmniejszy włosek cały czas i non stop ciała mego. Nie pomaga ubieranie na cebulę, żadne ciepłe swetry, skarpety ani znienawidzone do granic możliwości rajstopy. Zwłaszcza zakładane pod spodnie mieszane uczucia we mnie wzbudzają i najzwyczajniej w świecie gryzą. Zęby chyba jakieś mają i jak tylko zetkną się z jeansami od razu kły z ukrycia wystawiają.

Jest sposób jeden, góra dwa. Pierwszy to zagrzebanie się w łóżku własnym osobistym, drugi to bytowanie w wannie z gorącą wodą. Oba nieco utopijne. Bo zakupy same się jednak nie robią. A teraz odziana jak bałwan czuję się zupełnym wielbłądem. Dromaderem.

I wyglądam czasem tak : przewieszona torebka, nie żadna tam największa i raczej średniej gabarytury ale niezbędna, bo klucze, portfel, pomadka, chusteczki suche i mokre też awaryjnie muszą być (zawsze jak nie zabieram dziecię czymś się umorusa od rączek do czoła i to w takim punkcie trasy, że nie ma nic pomocnego typu sklep czy toaleta), krem ochronny, telefon, noo nie upcham tego po kieszeniach choć oczywiście nie raz próbowałam. Na jednym ramieniu eko torba zakupowa, a jakże, w drugiej łapie siatka zwykła niestety i jednorazowa ale oczywiście więcej kupiłam niż przewidziane było i zamierzałam (a często sobie obiecuję, że jak najmniej będę tachać), a na dokładkę, deser może, synek apa bo po lodzie, śniegu i  w zimowej odzieży trasy męczące po czasie się dla niego robią. Więc: “mamooo mamusiu kochana moja ponieś mnie troszkę, proszę proszę”. I jak odmówić? Biorę i lezę taka obładowana jak ruska baba. Ale wcale cieplej mi od tego nie jest. Zimnokrwista jakaś jestem czy co…?

Och wózek to cudowny wynalazek. Prawdziwy pomocnik i niemalże rękę prawą wręcz stanowił. Jaka szkoda, że ta era dobiegła końca. Mało, że lubiłam, nawet bardzo z nim się paradować to przede wszystkim tylko pchałam i nie nosiłam niczego w rękach. Tym bardziej nie rozumiem matek, które krytykują inne, że kilkulatki w spacerówkach wożą. A niech się baby cieszą, że dziecko chce jeździć i mają taką pomoc zapewnioną. Mój uwielbiał te nasze wózkowe podróże i nawet teraz jeszcze wspomina jak fajnie było.

Tak więc z jednej strony dobrze, że zima nosa wychyliła i się w końcu pokazała ale z drugiej to może jednak niech już sobie pójdzie i pryska. WON. Już wystarczy, już się śniegu i sopli nalizałam, mówię pas. Dla dobra dziecka dobrze się wynurzyć z domu ale bez skrupułów żadnych większych łączę (wątpliwe) przyjemne z pożytecznym. Zresztą jak łazimy chwilę dłużej bo to poczta, papierniczy coś tam jeszcze, to sam pyta kiedy do domu i że che już tam być gdzie okna nasze widzi.

Tak więc hu hu ha zima jednak zła. I tylko zza szyby wygląda to wszystko nastrojowo, wrony dziobiące cokolwiek, lekka mgła, mróz, śnieg w słońcu błyszczący itd. Ludzie karmiący gołębie, dzieci przed szkołą na ślizgawce itp. I wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Romantyzmu zimowego się mię zachciało… Zwariowałam chyba kompletnie. Za śniegiem tęskniłam, jak mogłam… O ja niewdzięczna.
A poza tym to stale chce się jeść coś dobrego i w tym kierunku się jednak głównie kombinuje. A wiosna przyjdzie niebawem bo czas tak samo przecież płynie i to złudzenie, że się wszystko ciągnie i wydłuża. Bzdura. Luty krótki i lepiej sadła nie hodować żeby móc się bez skrupułów rozbierać zacząć… Na co czekam z utęsknieniem bo jednak lepiej mi bez nadmiaru ciuchów 😉

Ps. Do tego ta księżyca pełnia oddziałuje na mnie, jak to z reguły bywa, wyjątkowo silnie. Zmieniam się chyba w jakiegoś wilkołaka co na lewo i prawo kąsać by tylko chciał i pazurami chlastać. Oczywiście jarosza 😉 Ale nie mniej groźnego dla bliskiego otoczenia. Bo to głównie ono pada ofiarą mych nastrojów. I tu jest sedno sprawy bo wczoraj jeszcze nie wiedziałam co się ze mną dzieje i dlaczego mnie wszystko wkurwia po prostu. Ale po południu popatrzyłam w niebo i oprzytomniałam. lol

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

3 komentarze

  1. a porzuconeHistorie dzisiaj wstały powiedziały: “odwilż, kurwa!” i się obraziły. My lubimy mróz i śnieg i lód. Nie lubimy pluchy, brei i szarości. Godzimy się na warstwy (nawet na rajstopy choć to zło konieczne) i odmrożenia ale nie godzimy się na ogrzewanie w autobusach. Czekamy albo na mróz albo niech już ta wiosna przychodzi.

    1. BeaHerba says:

      ooo haha pluchy herbata też nie znosi 🙂 ale wiosnę kocha bardzo 🙂 najlepiej zacumować w domu z dobrym żarciem i przeczekać 🙂

  2. gość says:

    oj dziewczyny rajstopy są bardzo seksi 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *