bajki czarodziejki

zimowe motyle

FRU FRU FRUWAJĄCE SZCZĘŚCIE

Jak dobrze było obudzić się w dobrym, a nawet cudownym nastroju. Wiedziała jednak, że z żadnymi emocjami przesadzać nie można i już nie raz przekonała się o tym, że nadmiar szczęścia szkodzić może tak samo jak nadmiar smutku. – Bzdura– zdziwiło się Serce. – Jak może szkodzić coś co pomaga żyć? – dodało. Może miało jakąś tam nawet rację i gdyby nie zasoby wiedzy i doświadczeń skumulowane zarówno w umyśle jak i w całym ciele, uwierzyłaby mu.

A więc pani ze szklanego ekranu oznajmiła uśmiechniętym tonem, że za spadek energii odpowiedzialny był nie kto inny jak zwykły i podrzędny niż pogodowy. Niż, który to zaniżał jakość Jej życia i oddziaływał na samopoczucie. Widocznie zjawisko podziałało na nią ZA bardzo. Chociaż miewała niekiedy takie skoki emocjonalne bez żadnych pogodowych anomalii ani większej przyczyny i nie wiedziała czasem czy zawdzięczała to niezbyt normalnej osobowości, która to lubiła płatać figle, podstępnym hormonom czy diabeł sam może wiedział czemu jeszcze.

-Widzisz Serce, nadmiar emocji nie działa dobrze, na nic i na nikogo. Tych dobrych też i zwłaszcza na ciebie- zaśmiała się. Postanowiła jednak, że dziś jest TEN dzień kiedy nie będzie sobie niczym przykrym ani poważnym zawracać głowy. Wierzyła w Energię. Po prostu. Dlatego bywała na siebie taka zła, wściekła, rozgoryczona nawet, że WIEDZIAŁA dużo i nic z tej wiedzy na dłuższą metę nie wynikało. Bo poddawała się swoim własnym słabościom, które potrafiły zdominować niemal Ją całą. A nadmiar wiedzy szkodliwy czasem wyjątkowo b y w a ł.

Zaciągnęła się Słońcem, które zajrzało przez okno i poczuła się wyjątkowo dobrze, spokojnie i bezpiecznie. -Jak super, że jest i kocha właśnie MNIE- znowu się uśmiechnęła.

Nie przeszło Jej nawet przez żadną, drugą ani trzecią myśl, że może to być tylko chwilowe zauroczenie. Nie wiedziała nawet czy cokolwiek postanowiła świadomie w tej kwestii, wiedziała jedynie, że jest Jej aktualnie miło i jest ot tak sobie szczęśliwa. Nie czuła żadnej potrzeby udowadniania nikomu tego szczęścia i argumentowania go na jakiekolwiek sposoby. Zresztą była egoistką. POCZUŁA to po prostu w sobie, w swojej duszy i głowie nawet też. A co sobie będzie żałować, poczuła to całą popieprzoną sobą. Poczuła i zobaczyła wiosnę w środku zimy i wyfruwające spod śniegu motyle. Nikomu tego nie odda ani nie pozwoli sobie odebrać. Może się za to podzielić.

Czy nie prościej by nam się wszystkim żyło gdyby Rozum też jednak czasem pomyślał?– zapytało Serce. Ale nikt mu nie odpowiedział, bo ani ona ani Rozum nie chcieli wdawać się w taką dyskusję i byli nastawieni wyjątkowo pokojowo, pobłażliwie i serdecznie. Serce bowiem zawsze wykazywało tendencję zaczepną i prowadziło swoją politykę. – Czy ty nie możesz cieszyć się tak zwyczajnie i normalnie z tego, co czujesz?- teraz zapytała Ona. Bim bam zabiło wesoło i uznała to za wystarczającą odpowiedź.

Mimo śnieżnych chmur na horyzoncie czuła lekkość i wyjątkową znośność bytu. Była już dużą dziewczynką i wiedziała, że wszystko jest zmienne, tym bardziej pogoda. Mimo to od otworzenia rano oczu każda czynność, dnia któregoś tam stycznia, sprawiała Jej po prostu zwyczajną przyjemność. Chciałaby na zawsze zatrzymać te uczucia przy sobie ale zdawała sobie sprawę, że na siłę niczego nie idzie zrobić i tylko luz działał na korzyść poprawy Jej myślenia. Luz, który jeżeli dawała sobie dawała też innym i całemu bliskiemu otoczeniu. I wszyscy mogli złapać głęboki oddech bezcennej fali życia samego w sobie. Bez pytań i bez odpowiedzi. Czuła też, że równowaga, której z reguły nienawidziła jest Jej potrzebna tak jak Miłość do normalnego funkcjonowania i wiedziała, że nie może tej szczodrości nadużywać. Że niczego w życiu nie mogło być za mało ani też za dużo. I im mocniej kogoś czy coś chce się zatrzymać przy sobie to tym bardziej się to wymyka i ucieka. I złapanie TEGO w niektórych okolicznościach przyrody graniczy z cudem.

Ale TERAZ pamiętała, że był JEJ dzień, dzień dobroci dla samej siebie. Dzień, który się nad Nią zlitował i który był jednym z najpiękniejszych w Jej życiu bo czuła wolność wszelaką i na różne sposoby każdą komórką swego istnienia. Wolność w swojej duszy, wolność od emocji, wolność od stanu posiadania, wolność od swojego popaprania, wolność od WSZYSTKIEGO.

Lubiła ten stan o smaku czekolady. Mlecznej. I pomyślała, że skoro nic nie trwa wiecznie to nie pozostało Jej nic innego jak się nim dobrze nasycić i wryć w niepokorną pamięć kolejne dobre i budujące uczucia… Tak, żeby zawsze mogła wydobyć je z zakamarków bezkresnej pamięci i przypomnieć sobie w razie potrzeby, że szczęście i dobro są na wyciągnięcie ręki. Zawsze.

Chociaż pamięć bywała wyjątkowo krótka i ulotna. Zwłaszcza tego, co pozytywne. -Ciekawe dlaczego?- przeszło Jej przez głowę ale bez żadnej kontynuacji tematu. Przynajmniej na razie.

Fru fru fruną sobie zupełnie banalnie przed siebie i za siebie dobre chwile (jak motyle) i nie wiadomo kiedy odfruwają za daleko… Postanowiła więc poszukać sposobu na jakieś przywiązanie ich do siebie i trzymanie na krótszej jednak smyczy…

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. w trakcie czytania tak mi nagle zaczął Maanam grać w głowie: “szczęśliwe chwile to motyle, miłość wieczna tęsknota”

    1. BeaHerba says:

      a pomyśleć, że miłość jest cały czas w nas i dookoła 🙂 wystarczy korzystać z jej mocy i nie szukać gdzieś daleko …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *