herbatyzm

dzień świra trwa

Czasami trzeba się wyrwać ze swojej rzeczywistości do innej swojej rzeczywistości i opuścić nocą domowe pielesze. Można zasiedzieć się w tej własnej pieczarze bez ograniczeń, z tv, książką, jedzeniem lub jego brakiem ale ciepłym łóżkiem i własnym kątem.

A łóżko wciąga zawsze tak samo mocno,

czy to jesień czy lato i okazuje się, że znaczenia większego pora roku nie ma, a posiadacze dziecka tym bardziej rozumieją owy stan. Będąc wolnym od obowiązków rodzicielskich również docenia się własne bety ale z racji sypiania w porach biologicznie do tego przystosowanych można czynić to do woli.

W związku z tym wyskakuje się na powierzchnię chętnie, nieco można nawet się przynudzić, a i tak weekend jawi się jako cud jakiś pełen atrakcyj wszelakich.

🙂

Wszystko płynie, panta rhei i rzeczywiście nie jesteśmy tacy sami jak kiedyś.

To co miało smak nagle go traci, żeby na wartości zyskało coś innego.

Ponieważ często dobieramy się w pary na zasadzie podobnych przeciwieństw (bo pozornie jesteśmy różni ale jakby tak się przyjrzeć parom bliżej to jednak dużo je łączy, np. wartości jakie wyznają itp. dlatego wcale się nie rozstają, chociaż niektórzy będą narzekać) i w naszym przypadku jedno jest większym borsukiem domowym od drugiego. Naturalnie to Herbata nie lubi za często nosa z domu wynurzać, a partner to artysta muzyk, ciągnie go do ludzi i tworzenia dla kogoś. W związku z tym gra czasem te imprezy i zmusza mnie do towarzystwa. Noo dobra, aż tak nie zmusza ale presyję niekiedy wywiera. Że na wszystkie chadzać nie muszę ale na niektóre obowiązkowo. Czasami wygrywa bowiem… wspomniane łóżko, maseczka na twarzy, cisza i tv 🙂 I rezygnuję w ostatniej chwili 😉

przed wyjściem na imprezę  😉

Tym razem jednak wywinąć się nie mogłam i nawet aż takich oporów nie stawiałam. Opiekunka zamówiona była z miesięcznym wyprzedzeniem więc make-up chętnie zrobiłam i pozbawiona przez post kilku kilo również

chętnie się ubrałam, nieco inaczej niż na zakupy i prozę życia wiejącą.

Miałam dylematy (herbaty) pić, czy nie pić alkoholu kroplę i uzależniłam podjęcie decyzji od koleżanki, którą to namówiłam na wpadnięcie do klubu. Chyba już się starzejemy haha bo przeważył sok jabłkowy – w moim przypadku i cola – w jej. O innych używkach nieco bardziej rozrywkowych nawet nie myślę, tak mi się nie chce kaca później leczyć i zwały przechodzić. Więc zielono-białe barwy pożegnane baj baj i została ta cała trzeźwość. Co to się wszystko widzi takie, jakim jest naprawdę. Okazuje się też, że wcale nie trzeba być dziabniętym żeby się dobrze bawić i przy dobrej muzie tyłek sam się kręci. Więc muszę przyznać, że wybawiłam się, wytańczyłam inaczej mówiąc i całkiem dobrze mnie to zrobiło. Uwielbiam taniec, odreagowuję się przy nim doskonale i cieszę się, że zrezygnowałam z alko. Bo jednak ciało po poście oczyszczone (z duchem różnie w upierdliwościach dnia codziennego) i szkoda by było proces ten zakłócić. Tym bardziej, że w nagrodę (za głodówki) zjadłam sobie chiński makaron sojowy z warzywami na ostro od naszego ulubionego Chińczyka i polizałam czekoladę.

Więc nico grzechem i tak zawiało.

Małym, drobnym i świadomym ale jednak. A co po drinku człowiek zrobić może lepiej się nie zastanawiać.

mężuś w akcji 😉

Tak więc korciło ale decyzję słuszną podjęłam. Tym bardziej, że

opiekunka,

no właśnie… Już wcześniej spotkałam ją pod naszym warzywniakiem i orzekła, że zapomniała o urodzinach swojego brata, na które to przed przyjściem do nas koniecznie leciała. Okej, nie sądziłam jednak, o naiwności, że to jubileusz zakrapiany. I mimo, że tyle czasu do przodu wiedziała ewidentnie przyszła na lekkim rauszu (zaznaczam- lekkim to znaczy po jednym drinku i nie była pijana!). Młody spał, więc spoko ale ja już miałam zgryz bo jednak poczułam się trochę nie fajnie. Cóż począć w takiej sytuacji?

Życie ciągle nas doświadcza i w przypadku dziecka nadal i wciąż stąpamy po nieznanym gruncie.

Praktyki brak. Miała ze sobą lapa i zaryzykowałam, bo wszystko było już umówione, 22.30, ja zrobiona, wymalowana, ubrana, mąż napalony,  że mu towarzyszę, oprawę mieć gwiazda musi, a bez kobiety u boku to nieco pusto, więc mówimy dobra, ryzyk fizyk – jedziemy.

Zamówiona była od 22.30 do 3.00. Spóźniliśmy się 30 minut, pani oburzona, że mamy jej dopłacić. Ale ale nie o to chodziło, bo

wchodzimy do mieszkania, a w pokoju małego świeci się światło,

a on w najlepsze w salonie, w nasze kołdry zawinięty, siedzi uśmiechnięty od ucha do ucha i gryzie paluszki.

Co się okazało:

niedługo przed naszym przybyciem spadł z łóżka i się wystraszył. Raz w życiu się skulnął i nigdy takie sytuacje miejsca nie miały ale tym razem musiało się coś takiego stać, żebyśmy przekonali się co to znaczy “dziabnięta” opiekunka. Jakie ryzyko ponosimy zostawiając dziecko pod opieką kogoś tak nieodpowiedzialnego.* I że trzeba mówić wprost o swoich obawach czy niepokojach, a nie milczeć, że jakoś to będzie. Szczęściem nic się nie stało, a że wiedział gdzie idziemy i czekał na panią to… postanowił z nią pogadać. Pani baaardzo nie w smak to było i zażądała dopłaty. K**** mać, nie dość że po drinku to oburzona, że chwilę z dzieckiem siedzieć musiała. Jak dobrze, że my w ogóle i ogólnie jesteśmy alkoholowymi abstynentariuszami bo gdyby dziecko rozwaliło sobie dajmy na to głowę, ona pod wpływem i my to nawet nie chcę myśleć. Ale zakładać jako matka muszę i brać różne scenariusze pod uwagę trzeba.

*nieodpowiedzialnego, że w ogóle wypiła cokolwiek wiedząc, że do nas idzie… A mnie to się maaarzyyy taki ktoś do opieki – młody, płeć bez znaczenia, na poziomie, lubiący dzieci, z poczuciem humoru, kto pogada, dziecko potraktuje jak człowieka i jeszcze miło spędzi czas, bo gdyby tak posłuchać dobrze tych maluchów co mają do powiedzenia to można się i ubawić i czegoś nauczyć przy okazji też…

Herbata nadal w domu 😉

Także

znaki człowiek dostaje i najlepiej jak słucha tej swojej intuicji,

a nie podszeptów szatana co to na manowce zwieść chce. I alkohol to paskudztwo, zło wszelakie, nie ma co go tykać. Dobrze, że mój facet totalnie niepijący to zawsze on stałby na straży porządku. Mnie jednak czasem kroci do bardziej niestosownego zachowania 😉

W tej całej sytuacji są plusy bo:

A) wyszło szydło z wora, że się babsko (sorry) do opieki nie nadaje i pieniądze chce (chyba) za siedzenie. Młody mówił, że praktycznie nic z nim nie rozmawiała (a on bardzo komunikatywny jest) i włączyła telewizor. No tak, miał w końcu spać, a nie plany spokoju krzyżować… Poza tym może kacyk już dopadał i humorek minął. Bo wcześniej dopisywał

B) ucieszyliśmy się jak go takiego wesołego i cieplutkiego zobaczyliśmy 🙂 serio 🙂

Ona poszła, a my jeszcze herbatka, jakieś jedzenie, śmiechy, chichy, zarąbista noc nam się zrobiła i koło 4.30 wszyscy poszliśmy spać 🙂 Plus jest jeszcze taki, że mogliśmy spokojnie odespać i całą ekipą łącznie z kotem wstaliśmy po 11-stej 🙂

Konkluzyja

knuje mnie się w ten deseń, że czujnym trzeba zawsze być. Do tego zastanawiam się dlaczego te małolaty większe i mniejsze tak samo wyglądają i zlewają się w jedną calość? I ciśnie mnie się na usta, że za moich czasów (buhaha) jednak klubowe imprezy bardziej kolorowe byli. A tu moda na czerń i trampki, na dodatek jakieś worki na plecach i tu już mój rozum nie ogarnia. Bo iść na bibę z wypchanym balastem gdzie człowiek bluzę tylko zabierał i mini torebkę lub inną nerką się oplatał coby wolność na parkiecie czuć, doprawdy nie wiem po co się obciążać? Na aftery się chodziło bez dodatkowych ubrań, bo może teraz się przebierają? Wodę tam dźwigają coby się po dragach napić czy co? Tłukli się o siebie i o mnie przy okazji też więc poszłam się bawić za didżejkę, tam gdzie w zasadzie moje miejsce od początku było i od zawsze jest 🙂 spokój, nikt nie tryka i na scenie fikać można 🙂

i coś z tego domostwa wyjść nie może 😉 zbiera się zbiera jak sójka za morze 🙂

A dzień świra trwa nadal bo oprócz ciszy w bloku, w niedzielę jeno, to od poniedziałku dnia września czwartego przyszedł jakiś skur**** i od 7.15 ciął pod blokiem żywopłoty. Pomijam śmieciarę, ta konieczność stanowi no ale czy ci żywopłociarze naprawdę muszą robić to na raty? Poszargał godzinę kiedy jeszcze snu moment był i… skończył mada faka… poszedł sobie… No weź człowieku nie przeklinaj i bądź spokojny 😉 Z której strony by nie spojrzeć to dupa zawsze z tyłu, wybacz Mamo 🙂 ♥ aj low ju ♥

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

13 komentarzy

  1. Czy ja dobrze rozumiem, że zostawiliście dziecko z nietrzeźwą opiekunką?

    1. BeaHerba says:

      opiekunka nie była nietrzeźwa, jest napisane wyraźnie… ale wystarczy być po drinku żeby były problemy… poza tym domyślam się, że nikt błędów nie popełnia i wszyscy są tacy święci… nikt nie ma sytuacji zaskakujących i w ogóle nikt alkoholu nie pije, nie pali, a już na pewno nie przy dzieciach, ehhh… a opiekunki same idealne się wszystkim trafiają… Poza tym to nasza sąsiadka, pani w średnim wieku, którą dobrze znamy i zawsze była w porządku.

  2. I mój mąż artysta i na koncerty swoje ciągnie 🙂 Przy czym córa już większa i często w takich sytuacjach nam towarzyszy 🙂

    1. BeaHerba says:

      To Super 🙂 my za często nie wychodzimy, a ja to już w ogóle sporadycznie 🙂 Ale nie można też utknąć za długo w domu i czasem trzeba wyskoczyć dla higieny psychicznej 🙂 Niestety nie mamy babci, która zostałaby z dzieckiem… a babcie są najlepsze.

  3. Anna Kot says:

    zgadzam się, że łóżko zawsze wciąga tak samo mocno! 🙂

  4. Niezła opiekunka się Wam trafiła…a tak serio to bezczelna baba, że wołała jeszcze dopłatę wrr… z daleka od takich ludzi! No ale przynajmniej impreza się udała i dziecko całe 😉 Pozdrawiam 🙂

    1. BeaHerba says:

      Człowiek uczy się na błędach. Do tego to sąsiadka, którą znamy i która już u nas bywała więc zaskoczenie podwójnie niemiłe… Jak się nie ma na miejscu babci to cóż… nie jest lekko o kogoś fajnego i godnego zaufania do opieki nad dzieckiem. Ale impreza się udała, to prawda 🙂

  5. Hmm….piękna i intrygująca kobieta:) ciekawie piszesz…takie przyjemne poczytanie…w łóżku z kubkiem herbaty…na przykład…

    1. BeaHerba says:

      och, dziękuję bardzo 🙂 bardzo mi miło i wspaniale Cię gościć na herbatce 🙂

  6. Ciekawa historia. Z tego postu najbardziej chyba jednak zostanie mi to zdanie “To co miało smak nagle go traci, żeby na wartości zyskało coś innego.” Bardzo trafne. Ja czasem się nie mogę z tym pogodzić. Innym razem mam jakieś wspomnienia związane z miejscami ale kiedy do nich wracam, okazuje się, że “co w tym takiego było?”. Zmieniamy się, tylko oby na lepsze 🙂

    1. BeaHerba says:

      Zmieniamy się i to jest piękne 🙂 Chociaż ja czasem też mam sentyment i słabość do przeszłości 🙂 Jednak jak już się pójdzie dalej nagle okazuje się, że wszystko jest takie, jakie ma być 🙂 Pozdrawiam 🙂

  7. Karolina says:

    Ostatnimi czasy przy dwójce rzadko gdzies wychodzimy. Jednak nie pozwalam na to by ktoś popełniał błędy ucząc się na moich dzieciach. ?

    1. BeaHerba says:

      Ale na swoich własnych błędach niestety się uczymy… Tym bardziej przy pierwszym dziecku i stawiani w zupełnie nowe sytuacje życiowe, które takie czy inne spotykają każdego, a oceniać kogoś bardzo łatwo 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *