herbatyzm

a miało być tak pięknie

No i czasami jak na opak to na opak. Wszystko i po kolei na całej linii. Bo na południu kraju na co dzień żyjąc czułam wyraźnie w polu, w oddali ale jednak wiosnę. Wkręciło mnie się do baniaka, że nadchodzi i już.

I miało być tak pięknie… Za to lasy ciemne im bardziej na północ tym mocniej lodem skute i nawet czasem odważnie śniegiem pokryte. Powietrze mroźne, jakaś dycha na minusie, zupełnie inna bajka. Zima kompletna. Wiosny ni hu hu. Plusy są. W oknie dachowym wchodząc do łazienki drogę księżyc prawie w pełni mi oświetla więc światło żarówki zupełnie zbędne. Widać pięknie niebo, przesuwające się chmury i może to banalne ale ma jakieś takie działanie uspokajające. Księżyc zawsze te swoje fazy przechodzi identycznie… Po prostu JEST i notorycznie robi na mnie wrażenie. Jego blasku nie zakłócają żadne światła miasta, całkiem inne widoki. Po prostu SĄ widoki 🙂 Wszystko w ogóle jest takie mięsiste (że pozwolę sobie użyć takiegoż słowa) mocne, rześkie, wiejskie i to nad jeziorne powietrze… kurcze zupełnie inaczej do płuc wchodzi. Tu się po prostu oddycha.

Choć do sielanki dalej ciut nieco niż bliżej. I dla jakiejś cholernie niesprawiedliwej równowagi kot nasz wiejski tylko końcem ogona domowy ma uszkodzoną łapkę. Chodzi o 3-ech. Zrobił sobie coś z opuszkiem (puszkiem) ale ogólnie nie idzie go zatrzymać w domu. Za nic. Woda utleniona i zobaczymy co dalej. Miałam odpocząć i odsapnąć od zwierzy też cha cha cha… Fuck fuck fuck. A tu następny w kolejce. Na mnie czeka czy co…? Krówki bez klatki i tak w życiu nie da się zabrać gołymi rękoma do weta. Z kolei jeździ taki nawet spoko lekarz czasem też przez naszą wieś i mogę go poprosić żeby u nas stanął ale nie mam pewności czy akurat pan kotek będzie. Tresowany nie jest i przymusić go do czekania nie ma szans. Żarciem też się nic nie wskóra bo napchany przez zimę frykasami i tłusty nawet jeszcze bardzo. Więc ręce opadają, słabo mi chyba i zaraz padnę 😉

Jest też moja suka, prawie już zupełnie ślepa, pojechała z nami na wycieczkę. Teren sobie obczaja ładnie, do misek trafia, za babcią i rosołem też bezbłędnie idzie ale zmieniła miejsce legowiska. I z salonu przeniosła się do nas czyli aktualnie synka i mojej sypialni. Koło łóżka. Bo ciszej pewnie i bezpieczniej. I ok, ogólnie bym się nie czepiała gdyby nie chrapanie. Niby delikatne i od czasu do czasu ale jednak. Może dziecia nie obudzi o np. takiej 7 lub o jeszcze bardziej rannej porze 😉  Może… Zima to zima i nawet koguty pieją od 9-tej.

Tak sobie po cichaczu też myślałam, że uda mi się jakiś detoks wdrożyć cielesny i powstrzymać od grzechu przecie – czyli od obeżarstwa*. Ale ja naiwna jestem. Mogę śmiać się do rozpuku 🙂 Do mamy po czasie dłuższym przyjechała i odchudzać się chciała. Boszhe, ja chyba naprawdę z kosmosu na tę ziemię spadłam. Jednak w tej dziedzinie nic do końca straconego jeszcze nie jest i jakiś sport na ten przykład wdrożyć mogę. Bieganie… Ciągnie mnie ostatnio w tę stronę ale na razie tylko w duszy. Zimno tak, że na samą myśl o wyjściu z domu wszystkiego mnie się odechciewa (czyli bez większych zmian). Ale możliwość jest jakby co. Always.

*słownictwo celowo zmienione 😉

Tymczasem w praktyce znajoma przywiozła zdrowotne, kateringowe jedzenie żebyśmy sobie spróbowali. Pudełeczka 😉 I tak najlepsze okazały się desery, dość delikatne bo z sorbetami np. z mango, truskawek, ananasów lub owoce leśne i inne różnorakie konfiguracje z pysznymi jakby kremami ale luciutkimi, tartą czekoladą mmm no super zrobione, fikuśne i apetyczne. I normalnie ludzie po 1-ym pudełeczku po obiedzie konsumują, a my… po 4 na łeb i na dzień… Jak tu schudnąć? Jak ten nabiał rzucić? Na szczęście kończą się więc może zasznuruję buzię i tak jak mnie silna wola opuściła tak wróci jakimś cudownym sposobem.

Las i tak ma działanie na mą osóbkę terapeutyczne nawet. Mimo, że problemy te same czuję jakieś takie ukojenie. Może to wrażenie zaszycia się w dość dużym odosobnieniu (w porównaniu do Wrocławia) i poczucie oddalenia od codziennej rzeczywistości. Jednak jestem wieśniakiem. Chociaż później mimo wszystko brakuje mi betonu. Kobieta naprawdę zmienną bywa 🙂 Mimo wszystko gdybym wybór miała i dzieciatą nie była wolałabym mieszkać na wsi i sobie wyskoki tylko robić do cywilizacji. Nawet bym kilka kur na jajka hodowała. Bez koguta i potencjalnych zarodków. Niedawno przez przypadek dowiedziałam się o takiej możliwości od sąsiadki mamy. Mówi, że nie ma koguta bo kury głupieją i się paskudnie zachowują 😀 A tak radośnie i spokojnie jajka niosą.

Poza tym wychodzę przed dom, przechadzam się po wiosce, czy to w dzień czy w ciemności i od razu przypomina mi się mój kochany pies, że nie tak dawno zawsze razem na spacery, wyprawy, nocne przechadzki po ulicy głównej i jedynej asfaltowej w szlafroku czasem tylko zupełnie zwyczajnym, między śpiącymi domkami albo takimi co ożywają wiosną i miastowi się zjeżdżają lub już zupełnie kwitnącymi łąkami, kąpielami spontanicznymi i często bez stroju urządzanymi… Moja przyjaciółka zawsze przy mnie, niezmordowana i pełna energii. Dzięki niej zawsze miałam chęć większą i motywację wzmożoną do wyjścia, popatrzenia w to niebo, częściej obcowałam z przyrodą i przede wszystkim – z NIĄ. Wesołą na maksa i poprawiającą nastrój. Chciałbym już nie czuć tego smutku… A jest na maksa nostalgicznie. Wspomnienia. Czasami to wszystko co nam zostaje… A teraz nie widzi i ledwo chodzi. Jak nie wzruszać się, no JAK? Jak pogodzić się z tym wszystkim? Tylko czas pomoże to prawda, choć to wyjątkowo okrutny lekarz. Chyba najokrutniejszy ze wszystkich. Zaciera przeżyte chwile nawet jak bardzo chcemy ten proces powstrzymać. Coś zostaje, coś umyka. Staje się jakimś innym światem. Czasem później nie wiadomo czy w ogóle taki istniał czy śnił się może?

Ale to tylko moje serce i moja głowa 🙂 Nie koniecznie prawidłowa ich budowa 🙂

A miało być tak pięknie… I jest/będzie tylko może w inny sposób.

Chciałabym (łatwiej) godzić się z tym czego nie mogę zmienić i zmieniać to, co zmienić mogę, a także odróżniać jedno od drugiego.

I choć to nie moja teoria pasuje do mojej osobowości. PEACE

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. LukasHert says:

    Twoja Suka jest ślepa jak pień, a nie prawie ślepa… 😉

    1. BeaHerba says:

      a bo przy Tobie pewnie oślepła do końca 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *