bajki czarodziejki

mózg na urlopie

ROZUMU BRAK

Czasami bardzo ale to bardzo chciała się oszukać, że nic nie czuje i nie przeżywa. Tak mocno chciała nie czuć za dużo i nie czuć czasem w ogóle, że paradoksalnie czuła aż fizyczny ból wszystkich tkanek, z kośćmi włącznie. Przeszywający na wskroś. marzyło Jej się uciec ale wiedziała, że od samej siebie ucieczki nie ma.

-Wszystkiemu winne to Serce- pomyślała rozgoryczona. A świadomość, że wie co jest przyczyną Jej cierpienia nie pomagała. Szkodziła może nawet. Nie mogła wyswobodzić się z granic swojego czucia choć bardzo się starała i już wiele prób podejmowała w tym kierunku. Głupie to może ale zazdrościła czasem tym mniej czującym i zbytnio nie przejmującym się jednostkom. Czarno-białym postaciom swojego szarego filmu podzielonych emocji, którzy czują na zawołanie i kochają tyle ile trzeba. Oczywiście w ich osobistym mniemaniu.

-Tak, chciałabym być czarno-biała, dość mam tych barwnych skrzydeł, które nie latają wcale albo za daleko- pomyślała coś znowu. Zastanawiała się jak ONI to robią, że ich serca wartościują i stopniują Miłość?

Że swoje zwierzę ktoś twierdzi, że kocha ale cudzemu już nie pomoże? Że swoje dziecko będzie chronił, a nad cierpiącym, cudzym się nie pochyli? Czy zastanawiają się jakoś nad tym czy przychodzi im to samo? Zgoda na życie jednego ale odbieranie prawa do niego komuś innemu… -Człowiek sam w sobie to puszek jednak marny wyjątkowo. I ja też – dodała w myślach.

I dlaczego Ona TAK NIE UMIAŁA??? Czy naprawdę Jej zdrowy rozsądek zdrowy NIGDY nie był? Tak, a może już urodziła się z przerośniętą pojemnością Serca ale zaniżoną Mózgu? I dlatego ma taki problem z logicznym myśleniem? Ni jak nie umie sobie pewnych rzeczy wytłumaczyć chociaż usilnie dąży do tego i próbuje co jakiś czas sama się naprawić. Np. coś wie ale uczucia i tak nią targają i Serce pieprzy swój monolog w kółko i w kółko. Ciągle tylko ono ono i ono. SERCE to SERCE tamto, SERCE SERCE i znowu SERCE. Miała go serdecznie dość zwłaszcza w trudnych chwilach np. pożegnań i niepewności jak później żyć, jak egzystować, jak podnieść się z łóżka swojego smutku i łóżka w ogóle.

PRZYWIĄZANIE

-Czy buddyzm nie zaleca nie przywiązywania się do niczego?- przypomniała sobie. Czyż nie łatwiej się wtedy żyje kiedy nie czuje się przesadnego związku z niczym i nikim? Przede wszystkim “nikim” bo jednak postaci ludzkie ale też zwierzęce pojawiające się na Jej drodze kosztowały Ją najwięcej emocji. Ale! ale przecież nie Ją! ona nie żyła dla materii samej w sobie. Chciała się pocieszyć chociaż wiedziała, że pieprzy bzdury, bo o ile na materii nigdy Jej przesadnie nie zależało o tyle na Miłości jednak tak. I to dla niej zrobiła by wszystko.

Czy na pewno?– tym pytaniem Serce kompletnie zbiło Ją z tropu bo rzeczywiście, może nie była ze sobą do końca szczera i może jednak nie zawsze walczyła do końca. Tym bardziej poczuła się na dnie. Ona przecież istniała dla uczuć i emocji, była uczuciem i emocją jedną wielką. I nie chciała przypominać sobie teraz, akurat TERAZ tego, że kiedyś się poddała i odpuściła. -Zamknij się!- warknęła. Walczyła bowiem jak lew żeby o pewnych rzeczach po prostu zapomnieć, wymazać najlepiej z pamięci zwłaszcza, że i tak spotkała lekarza duszy, który Ją uzdrowił. A przynajmniej porządnie zaleczył.

NIESPODZIANKA

Przez ułamek sekundy nagle w kąciku oka zobaczyła zbliżający się do okna podlatujący statek kosmiczny. Sytuacja była o tyle dziwna, że nie zrobiło to na niej najmniejszego wrażenia. Może dlatego, że nie jedno już widziała i swoje o nieistniejącym dla czarno-białych ludzi świecie wiedziała. Zawahała się bo spodek kusił przygodą i zachęcał kolorami żeby wsiąść do niego i oddalić się na inną planetę, o czym przecież tyle razy, a nawet przed chwilą, marzyła. Wypieprzyć w kosmos i zwiać od tego ziemskiego i niskich lotów świata. –Uwaga uwaga– zagrzmiał głos przypominający lekarza Jej duszy- marzenia czasami się spełniają-ogłosił.

I gdy już, już była bliska uczynienia kroku w tamtą stronę nagle usłyszała: –Nie jesteś sama ale być może jesteś gorszą egoistką niż myślałem– zaopiniowało Serce.

-Gorszą niż sama sądziłam- pomyślała zawstydzona i odzyskała nagle, niespodziewanie trzeźwość myślenia. Przypomniała sobie, że ma dla kogo iść dalej i żyć. Tylko tyle. A może aż tyle? Ale nie chciała się dalej nad tym zastanawiać. Nie teraz. Teraz jakakolwiek nie była słaba okazała się silniejsza niż sądziła.

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

9 komentarzy

  1. Mariola says:

    Odważne opowiadanie ale tak naprawdę też czasami zastanawiam się po co tak mnie tyle rzeczy rusza… Dziękuję 🙂

  2. Fajny post. Też czasami czekam na taki statek kosmiczny, który mnie gdzieś zabierze. I też chyba bym się nie zdziwiła na jego widok 🙂

    1. BeaHerba says:

      Super 🙂 Pytanie czy by się jednak wsiadło do niego i odleciało haha Ja na trochę na pewno 😉

  3. Czasami nachodzą mnie takie głębokie przemyślenia na różne tematy, totalnie wtedy odpływam 🙂
    (piękne zdjęcia, Twojego autorstwa?)

    1. BeaHerba says:

      Dziękuję 🙂 chociaż zdjęcia do tego tekstu nie są niestety mojego autorstwa ale ogólnie na blogu sporo jest 🙂 Fajnie tak sobie trochę odpłynąć 😉

  4. Też mam czasem takie chwile zwątpienia. Czasem chciałabym czuć mniej i zazdroszczę tym, którzy nie czują. Albo nie chcą wiedzieć różnych rzeczy. Łatwiej jest mieć wszystko gdzieś. Tylko to trzeba umieć 🙂

    1. BeaHerba says:

      Własnie, ja uczę się stale więcej rzeczy olewać i się tak nie przejmować ale różnie mi wychodzi 🙂 dziękuje za komentarz, fajnie wiedzieć, że jest nas więcej 🙂

  5. Chyba każdy ma takie chwile, kiedy chciałby uciec od wszystkiego. Ciekawe opowiadanie 😉

    1. BeaHerba says:

      dzięki 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *