facet matka beatka

cieńka czerwona linia, że hej

Czasami zamiast rwać sobie włosy z głowy lepiej wziąć telefon w rękę i zadzwonić do przyjaciółki. Najlepiej też matki i posiadającej na stanie dodatkowo faceta.

I tak okazać się może, że nie tylko my mamy problemy z dzieckiem, mężem, wychowaniem, sobą, kuchnią, dietą, czasem i innymi. Że wyrzuty sumienia, które nas niekiedy dopadają i poczucie winy to znany towarzysz każdej chyba kobiety która matką się stała. Na pewno są wyjątki regułę potwierdzające i na bank idzie się przywary wyjątkowo idiotycznej pozbyć. Póki co trzeba sobie jednak jakoś radzić na tym poligonie życia. I jak ma się jakąś wtopę to nie brnąć dalej lecz szybko próbować odwrócić sytuację. Zwłaszcza jak człowiek przemęczony i oczywiście tu mogą podnieść larum obrońcy “prawdziwego” życia zawodowego kobiety co to opuszcza mury domu celem udania się pozyskania środków finansowych. Fajnie jak dzieckiem na ten czas zajmie się babcia, zabierze do siebie, z przedszkola czy szkoły do domu swojego lub naszego zaprowadzi, a tam czeka już obiad z reguły 2-daniowy bo i zupa być musi, cierpliwością anielską się wykazuje, frykasy podtyka albo przynajmniej nażywi w spokoju i pomoże rodzicom. Jeżeli nie ma takowej w pobliżu z jednej albo z drugiej strony ani pomocnego i ofiarnego rodzeństwa, dyspozycyjności wszelakiej czy innych cudownych środków zabezpieczających to chyba jednak trzeba wynająć opiekunkę. Przy nienormowanej pracy na ten przykład gdzie człowiek na swoim jest i tylko uwagę na hajsu zarabianiu ma skupiać nie jest się w stanie zaplanować wszystkiego od do. I jak się takiej zapłaci to jest ok. Ale jak kobieta dziecko i dom ogarnia to nagle jest ta gorsza co nic nie robi “tylko w domu siedzi”. To tak dla przypomnienia o co kaman. Bo ostatnio znowu ataki.

Więc zmęczenie materiału następuje podstępnie, kolce jadowe wbija delikatnie i nie wiadomo kiedy bateria jest na wyczerpaniu. I jak wysiadamy fizycznie to i tak uważam, że to pikuś w porównaniu do rozładowania psychicznego. Objawia się rozdrażnieniem, później cierpliwości nagle ubywa, wypala się lub jak mydlana bańka pęka (co kto woli) i bum nie ma. Wszystko wkurwia, męczy, a tysięczne “proszę” w stronę dziecka wysyłane z nóg własnych zwala i gębę paraliżuje. A pociecha jak pociecha, przekorna wyjątkowo i im rodzica nastrój gorszy i może nawet się próbować starać, dziecię wyczuje i reaguje. 100 procent odzwierciedla samych nas osobiście.

I ileż to razy tej prawdzie w te ślepia spoglądać trzeba? Ileż tych błędów napopełniać? Nie zliczoną chyba ilość razy. Bo mimo wiedzy, doświadczenia, a nawet w swego rodzaju zaprawienia w boju zapomina się cholera wszystkie te zasady i porady i na furii czasem zupełnie odlecieć można*. Cieńka czerwona linia, której lepiej NIE przekroczyć choćby jednym paluszkiem malutkim. A jeżeli mleko się rozlało to szybko reagować. Zmienić bieg zdarzeń. I dać jak najwięcej czułości dzieciaczkowi co to jest niczemu winne. Bo to nasze frustracje się na nich najwięcej odbijają. Zmęczenie, brak czasu dla siebie, problemy wszelakiej maści i treści, różne różniste sytuacje i emocje, które dorosły też musi jakoś odreagować. I to żadne wytłumaczenia ale wybaczać też chyba jednak sobie trzeba. Dlatego łatwiej jak się pogada z kimś, kto również sytuację świetnie z autopsji zna i rozumie. I przypomni nam, że nie jesteśmy zdani sami na siebie, że ogólnie każdemu zdarzają się słabsze dni i co lepsze to mamy do tego prawo. Oczywiście lepiej być zawsze spokojnym i opanowanym no ale nie każdy tak potrafi i ma zaletę z góry daną. Zwłaszcza jak się żyje z kimś w związku to doprawdy nie wiem jak się czasem nie pokłócić. Na ten przykład moi rodzice nigdy się nie kłócili za to później nagle i z zaskoku się po prostu rozwiedli. Bęc. Tak więc to też nie jest metoda żadna żeby sztuczny spokój zachowywać, a emocje dusić w sobie. Jak takie później wybuchną to dopiero może się zrobić rozpierducha 🙂

Lepszy telefon do psiapsiółki i tak na przykład po kontakcie z nią otrzeźwimy się i przymnimy sobie, że :
1. nie ma idealnych rodziców
2. nie ma idealnych dzieci
3. nie ma idealnego faceta
4. nie ma idealnej sytuacji zawodowej/rodzinnej/innej

poza oczywiście specyficznymi przypadkami nie omylnych i wszystko wiedzących na temat każden jeden 😉

Tak więc po prostu nie ma co się katować przesadnie ani może w ogóle tylko jak się wpadnie w spiralę gniewu i przemęczenia to jak iskry lecą pluć na nie ile wlezie i ile śliny w gębie. I o ile łatwo jest prosić dzieciaka o coś w dobrym nastroju będąc nawet jak nas olewa, o tyle przy spadku witalności i po setnym “proszę” można ugryźć się w tyłek i nerwy choćby stalowe były w końcu puszczą. I jak zdarta płyta jestem ale ten spokój ducha NAJważniejszy jednak jest. Lepiej o tym nie zapominać. I szukać sposobów na ułatwianie sobie życia. Może też oddcinać się od nastrojów np. partnera i nie dawać wciągać się w żadne zaczepki czy sytuacje zaniżające nasze samopoczucie. Żeby tylko to takie proste było jak wkurwić w sekundki ułamku potrafi 😉  Mam sposób jeden jedyny skuteczny i niezawodny na zregenerowanie się, pakuję manatki i spadam do matki 😀 YO

Oczywiście w necie pełno mam idealnych, wypoczętych, wymalowanych, tryskających szczęściem i seksem. Wieczorami zaspokajających swoich mężczyzn, w pełnym makijażu i ochoczo sytuacje romantyczne aranżujących. A w życiu codziennym przeciętnej baby nie pozującej na nikogo, a próbującej jedynie czasem przetrwać w stanie względnego pokoju i spokoju daleko do takiej sielanki. Bo staranie się też energię czerpie i pobiera. I może lepiej zignorować te wyrzuty sumienia co to tylko nas od środka zżerają, sytuacja się od tego wcale nie polepsza, a wręcz przeciwnie i po prostu odpocząć. Przynajmniej spróbować. I nawet jak się znienawidzi wszystko na chwilę to też są przecież ludzkie uczucia, które nie skreślają nas jako człowieka, kobiety ani matki. Może nawet czasami trzeba właśnie znienawidzić żeby jeszcze mocniej pokochać? Moja filozofia nico pokrętna jest ale jak każdy szukam sposobów na zapewnienie mojemu synkowi szczęśliwego dorastania w maksymalnym komforcie psychicznym. Banalne powiedzenie: szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko jest cholernie prawdziwe. Dzieci czują wszystko i ich się nie da oszukać. Co najwyżej możemy być zaślepieni swoim egoizmem i tego nie dostrzegać. Ale ich zachowanie nie bierze się z niczego i warto zawsze mieć to na uwadze. Że jak nasze emocje ulegną poprawie to dziecka też. I jak chcesz zmienić kogoś lub coś to zacznij od siebie. I mimo, że mnie czasem wkurza ta teoria bardzo, chciałabym się nie zgodzić czy zaprzeczyć to jest to jedyna słuszna droga, którą należy podążać. Sygnał gdzie i co należy zmienić. W sobie.  A upadków pewnie będzie jeszcze sporo tylko grunt się umieć otrząsnąć i podnieść. Noce krótkie na pożycie jakiekolwiek więc ja osobiście po synka urodzeniu nauczyłam się przesypiać 8 godzin w 5 😀 Taki odpoczynek.

a tak w ogóle to oststnio intensywnie omowałam i omowałam i nawet trochę pomagało i mię powstrzymało na momencik. Niestety bomba opóźniony zapłon i tak miała, na szczęście atomowa nie była…

OMMMMMMM OMMMMMMM OMMMMMMM plus mudry wieczorem w pozycji horyzontalnej 😉

*słownictwo nieco podkoloryzowane i przerysowane, bardziej odzwierciedlające stan ducha niźli rzeczywistość

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *