Nie wiem doprawdy czy lepszy/gorszy jest FACET przeziębiony czy facet na zakupach? Są na pewno tacy, którzy lubią nabywać sobie ciuchy z rozkoszą i bez marudzenia. Są może i tacy, którzy cierpliwie czekają pod damską przymierzalnią i NAWET ochoczo doradzają.
Oczywiście nie od początku tak się pożycie zakupowe damsko-męskie zapowiada i często może wydawać się, że “mój jest/będzie inny”. Ach ta nadzieja, piękna sprawa 🙂 Bo w amoku zakochania wstępnego i początkowego to wszędzie chętnie leci, cierpliwość anielską niemal wykazuje, chwali, doradza, jest delikatnie szczery i sam ciuchy czasem znosi “bo akurat po drodze fajną bluzkę widziałem”. Tudzież bieliznę 😀 A po latach kilku już może nawet, w cięższych przypadkach od wspólnego zamieszkania, w skrajnych od miesięcy paru gdy upewnienia się, że zwierzyna złapana, zaczyna się to wszystko jawić nieco inaczej 😉
Początki są niewinne i na pytanie: – jak w tym wyglądam? pada odpowiedź: – świetnie kochanie. Uwaga, tę będziemy często słyszeć. Dopóki na skórze własnej nie sprawdzimy oblekając się na próbę w paskudztwo jakieś: “świetnie skarbie! To coo, wychodzimy?”
Po czym idąc dalej w las tym ciemniej. Otóż okazuje się, że we wszystkim wyglądamy wyjątkowo cudnie, a trzymanie babskiej torebki nie sprawia już takiej frajdy jak na początku, o nie. Lekkie ożywienie następuje jedynie podczas przymiarek staników i koszulek ale i tu gdy jest za dużo towaru do zmierzenia to we wszystkim jest WOW. Po jakimś czasie zaczynamy łapać, że coś jest jednak nie halo i nagle widzimy minę delikwenta, która zbyt rozkosznie nie wygląda. A przynajmniej nie tak, jak się nam do tej pory wydawało bo w ferworze, przejęte łapaniem sztukasów, na wieszakach wzrok skupiamy. Może też nastąpić przeciwieństwo sytuacji owej na : – Eee tam, słabe, nie ciekawe, kiepskie i kolor też nie ładny.
Rozmiaru co bystrzejszy nie komentuje i doświadczeniem nauczony o detale NIE pyta.
Za to zrobi wszystko żeby tylko opuścić przybytek zakupowej rozkoszy 😉 Znudzenie i irytacja dają więc znać o sobie prędzej czy później i bezwzględnie wyprowadzają nas – w końcu – z iluzji szczęścia i okazywanego ciepła. Zaczyna lekkim chłodem zawiewać, a w końcu i mrozem przypiździ. Cóż poradzić, że kobiety rządne są zakupowego towarzystwa, przynajmniej raz na czas jakiś. A że z koleżanką najczęściej też matką nie jest łatwo się umówić, kolega gej (najlepszy doradca) nie obecny, pozostaje facet, którego to na stanie aktualnie posiadamy.
Ja zaczęłam biegać w pojedynkę ale tu dopadło mnie obciążenie w postaci : – kup mi też coś fajnego, proszęęę. Nic mi nie kupujesz, tylko sobie i dziecku. A JAAA??? Co ze mną? Przecież wiesz, że nie mam kiedy.
Ha, wymówka świetna. I tak władowana w odczucia litości, że biedaczek w pracy na wyżyw nasz zarabia zaczęłam, z tej całej miłości oczywiście, znosić również męskie ciuchy. Ale facet jest bestyją podstępną i oczywiście do gestów miłych szybciutko się przyzwyczaja. Więc już nawet spodni zażądał w pakiecie, chociaż weź tu kobieto utraf w rozmiar. Koszule, koszulki, bluzy, swetry i ewentualnie spodenki mam obaczjone. Jak do siebie przykładam wiem ile mają być za duże, ale SPODNIE? Toż to już przesadą lekką trąca.
Wyciągam więc potwora do galerii i już niemalże od trzaśnięcia samochodowymi drzwiami żałować zaczynam. Bo od razu głodny i pić mu się chce. Ewentualnie jak pożywu szybciej w niego napcham to głodnieje “dopiero” tuż u celu. O nieee… Młody się przyłącza “mamooo ja chcę lodaaa, soku, do kulek…”. Czyli dwa samczyki do opanowania. Jeszcze nerwy są na wodzy ale po oznajmieniu, że świetnie wyglądam w paździochowatej bluzce nie wyrabiam! Na dodatek dziecko tylko do matki odsyłane, on już kupił, po godzinie wszystko ma, a jakże. Pach pach co przymierzy to pasuje i bierze, płaci. A ja? hello! Też coś chcę! Ale już znudzony po korytarzu pląsa, na koniec chociaż szczerość mu się uaktywniła ale to pewnie dlatego, że chce przyspieszyć me decyzje. Jeszcze dziecko, może czapa jakaś fajna? Nie, udaje, że nie słyszy, leci dalej. -Później kupisz – oznajmia. – Jeszcze będą 😛
Więc w ostatniej chwili cofam się po kurtkę, którą pierwszą upatrzyłam, a jak, kobieta pełnym ryjem. Nie wiem czemu dużo takich niezdecydowanych babek i liczą, że znajdą jeszcze coś lepszego. A później i tak wracają po pierwsze jednostki co w gust wpadły i rozmiarem dobre były. Trzęsąc się, czy jeszcze wisi …? Więc i ja do tych “zdecydowanych” się zaliczam, chociaż pracuję nad sobą nieustannie 🙂 I czasami (nawet) mi wychodzi.
Za chwilę znowu oboje płynów żądają bo się bardzo nalatali i wysuszyli podniebienia. A w kulminacyjnym momencie gdzie do kasy się nastałam i już już prawie prawie moja kolej: “mamusiuuu siusiu mi się BARDZO chce. Nie wytrzymam, zaczyynam sikaaać”. Rzucam wszystko i lecę pędzę do łazienki bo mężusia oczywiście ani śladu… Przepadł. Dziecko biega i ucieka, nudzi się, a jak, po południu to już nawet nie śmiem z nim do warzywniaka wchodzić bo demolka i rozpierdol w pakiecie może dopaść każdego kogo spotka na swej drodze, a co dopiero włóczenie się po galerii. Duża odwaga ale można by pomyśleć, że we dwójkę łatwiej będzie. Aha…
I się nerwy pojawiają, i krzyki, i straszenie, że ludzi tłum, może ktoś cię uprowadzić i masz się przy rodzicach trzymać. Skutkuje, owszem, ta niechlubna i palcami wytykana metoda, ale na całe 60 sekund. Noo może 120. I tyle go widziano. Dopiero jak dostaje dziecię gofra i przejazdy na autkach zapewnione to się nieco uspokaja. Za to duży… OMG. Ten już w stronę parkingu sunie, kluczykami wymachuje i największą oręż wytacza: -ja do pracy jutro idę, chyba mam jeszcze prawo dziś odpocząć???
Kurcze, no, chyba to nie żaden cud, że facet też się MUSI ubrać? I UMIE sam coś sobie kupić? Nawet gustem wspaniałym się wykazuje i tylko takiego nieszczęśnika zgrywa. Kieeeedyś to było zupełnie inaczej, zanim tak nie zwygodniał i go sama osobiście nie rozpuściłam. Teraz nawet kasa większa nie pomaga bo oszczędny ponad normę. Wąż typowy. Chiński. Z drugiej strony KTOŚ w domu musi być mądrzejszy i jak zwykle nie jestem to JA 😉
Więc chciałam sweter a kupiłam spódnicę dzidzia piernik, w myszy miki ale oprzeć się jej jakoś nie zdołałam 😀 Nie wiem jeszcze co na górę do niej wdzieję, ale co tam. Synek zachwycony, mało, że myszy to od razu pod spódnicą siedział bo uwielbia jak je noszę 🙂 A że bluzek do niej brak to przynajmniej pretekst jest do kolejnych zakupów 🙂 Tym razem SAMA, bez dodatków.
Ps. Tak naprawdę uwielbiam kupować ciuchy moim chłopakom 😉 Dużemu chyba zawsze coś tam przynosiłam i choć czasem kręcił nosem to później z radością nosił przepraszając bardzo ładnie. Sprzedawałam przez lat kilka ciuchy męskie firmy Próchnik (przed zamianą) i zajebiste były – fakt faktyczny 😉 Przyznaję też bez bicia, że mężczyźni są o niebo lepsi do współpracy, zdecydowani i zawsze hurtem kupowali co dobrą premię zapewniało 😀 Tak więc przepadam za ubieraniem facetów i zboczenie mi zostało 🙂 Nie sądziłam tylko, że z czasem wyhoduję na własnym łonie AŻ taką żmiję 😛
myślę że najgorsza kombinacja to – facet na zakupach który jest przeziębiony i do tego głodny… 😉
ooo ja takiego nie miałabym sumienia targać po galeriach 😉