herbatyzm matka beatka

babskie pierdoły

Damska torebka jest zjawiskiem żyjącym odrębnie zupełnie obok nas, a jednocześnie zsynchronizowanym i wyjątkowo zaprzyjaźnionym z właścicielką. Pewnie każda kobieta nie wyobraża sobie bez niej życia i nawet chłopczyce je posiadają. Bardzo wspaniały wynalazek zresztą – wyjątkowo przydatny. Faceci nam ich zazdroszczą i próbują męskie modele przepychać 🙂

Utrafić jednak taką w sam raz to nie lada wyczyn jest gdyż często kupuje się albo za dużą albo za małą. Najlepiej więc mieć kilka ale osobiście nie lubię przepakowywania. Gdyż owa torebeczka najpierw jest zadomawiana z założeniem kompletnego minimalizmu i na początku nawet tak to właśnie wygląda. Następuje segregacja rzeczy ważnych i mniej ważnych, a także tych, co już przydatne są zupełnie do niczego. Ale ale jak – to DO NICZEGO? Wszak łyżeczka może się przecież jeszcze okazać wyjątkowo pomocna, błyszczyk od roku nie używany, hmmm też może jeszcze zastosowanie swoje znaleźć, skarpetki do mierzenia butów w sklepie – nooo przecież wiadomo, że nagle niespodzianie mogą okazać się niezbędne (kiedyś jak nam odpadł tłumik w aucie właśnie one okazały się niezastąpione do jego przymocowania) a notes? a tabletki przeciwbólowe? resoraki synka w razie jakby gdzieś w kolejce trzeba czekać było? apaszka – ta już mniej potrzebna ale twierdzi, że zameldowana 😉 i wiele innych znalezionych przy zamianie właśnie. A mi się zawsze wydaje, że nic takiego w niej nie mam. Ciężka przy tym i czasem jak mój facet chwyci to się dziwi co tam takiego noszę? Sama nie wiem, przecież niedawno ją sprzątałam 😉 Poza tym porządku nie lubi bo od razu wszystko ginie i w bałaganie lepiej się odnaleźć można. Nawet w nocy po omacku. No ale przy dziecku rzeczywiście jeszcze więcej funkcji życiowych nabiera. Picie i prowiant dodatkowo obciążają torebkowe uszy więc musi być naprawdę odporna i dobra gatunkowo, a co za tym idzie nie najtańsza. Chociaż czasem można trafić w dobrej cenie.  I tu MUSZĘ to napisać – kocham jednak TK Max -a bo tam wyrywam ostatnimi czasy istne cuda – wybitnie do mnie pasujące.

20160724_181351

Uwielbiam kupować torby właśnie i nawet jak nie planuję (i po coś zupełnie innego idę) to z reguły trafię na taką, która tylko ze mną chce ze sklepu wyjść i prosi bardzo żeby ją ze sobą zabrać, bo jej źle, nie chce zostać i nowego domu pragnie. Patrzy przy tym jakoś tak błagalnie, smutkiem zaciąga jak się oddalam i w pamięć zapada. Później pędzę do regałów na poszukiwania : czy JEST jeszcze? bo to często pojedyncze sztuki są i dobrze przecenione 😉 Za tysiaka to wiadomo, że istne złoto by się nabyło, a jak budżet, budżecik czasem dość ograniczony to łowcą okazji człowiek się staje 😀  Ale mimo, że ich kilka wisi do jednej, dwóch się przyzwyczajam i nie zmieniam. Tamte później nieużywane odłogiem leżą, kwitną i miejsce zabierają. Dlatego nauczyłam się, a może jeszcze uczę (na dobrej drodze w każdym bądź razie jestem), nie kupować NIC pochopnie, przeprowadzam analizę szczegółową czy naprawdę coś mi jest potrzebne i dopiero wtedy płacę. Powaga, nastawiam się, że kupię TYLKO to co potrzebuję (lista dłuuga więc i zakres mych możliwości spory ale ustalam priorytety). Nauczona doświadczeniem nie chcę kasy marnować na rzeczy, których nie używam. Kiedyś taka nie byłam, ale odkąd pojawił się synek wszystko przeliczam co jemu za to bym kupiła. A na początku wpadłam w taki wir zakupów dla dziecka, że o sobie kompletnie zapomniałam. I dopiero od niedawna w sumie wyrwać się postanowiłam z tego amoku i sobie też dogadzać. Kobieta wszak dużo rzeczy NIEZBĘDNYCH do miejskiej egzystencji potrzebuje (o ile żyje w cywilizacji i z ludźmi styczność jakąś ma). Rzeczywiście bytując czasem dłużej na wsi nie potrzeba np. aż tyle się malować bo dla kogo? Sarnom i dzikom nic nie przeszkadza. A dla siebie też czasem kosmetyków szkoda haha.

Chociaż osobiście bez make up -u czuję się nieraz bardziej naga niż bez ciuchów. I o ile zwolennikiem wielkich tapet nie jestem, o tyle lubię chować się za tą maską i kombinować. Tak, makijaż przybiera pewien rodzaj maski i ukrywamy za nim swoją może nawet wrażliwość? Mi dodaje jakiejś takiej pewności siebie bo nawet patrząc w lustro lepiej się czuję, a to podwyższa moją samoocenę. Poza tym mam wrażenie, że ludzie też inaczej mnie traktują, a na pewno poważniej. Często bowiem za gówniarę totalną mą osóbkę odbierają co owszem jest niekiedy miłe, ale czasem po prostu wkurwiające. Latem owszem, mogę saute biegać, ale w pozostałe pory roku NIGDY. Co najwyżej rano i wieczorem z psem. W domu też nie mam ciśnienia żeby się malować chyba, że na potrzeby poprawy własnego samopoczucia. Działa. Albo jestem niewyspana czy zmęczona i bardziej przypominam zombi niż kobietę 😉 Wcale się nie dziwię, że faceci co poniektórzy też z podkładu i pudru korzystają bo to elementy niezastąpione do korekty twarzy. Oczywiści NIC nie zastąpi dobrej diety i pielęgnacji.  A co do facetów to osobiście wolę tych trochę odrapanych i szorstkich, a nie takich wycackanych. Ale oczywiście to rzecz gustu. Ogólnie zauważam, że w miejskiej naturze samiec żyjący, przeciętny i standardowy, unika wszelkiego rodzaju pielęgnacji, zwłaszcza buzi,  jak ognia i mimo, że kupi sobie te żele oczyszczające, kremy na twarz i oczy itp. to ich później nie używa. Jedynie po goleniu (jak już dojdzie do tego procederu). I nawet drogie zabawki nie pomogą psując się później na półce.

My – kobiety – najtańsze zatem nie jesteśmy w utrzymaniu bo potrzebujemy dużo specyfików, a czym starsze – tym coraz więcej (dobrze, że chociaż ciągle na diecie to pod tym względem ekonomiczne 😉 ) Nawet gdyby nie kupować tylko z natury korzystać – nie ma nic za darmo chyba, że latem tyle ziół wyzbieramy, że mogłybyśmy zielarski otworzyć haha. Ale to chyba na emerytalny czas i z polską emeryturą, to rzeczywiście, dary lasu mogą okazać się wybitnie pomocne 😉

Wracając do uprzedniego wątku …  Bo o włosy trzeba dbać, paznokcie, walka z cellulitem też może być kosztochłonna (a czasowo to już w ogóle), cera kosmetyczkę chętnie bardzo by czasem zobaczyła, a stopy? też by chciały … woskowanie? lepszy laser ale drogi i nie ekologiczny chyba ? Co do lakierów do paznokci – podobno związki w nich zawarte bardzo szkodliwe są i niezwykle nam nie służą – szybko wnikając do organizmu, a potrafią rozregulować nawet gospodarkę hormonalną kobiety. Ooo a u nas to jest na bogato, wiadomo, nie tam jeden testosteron, estrogeny, progesterony i inne dziwadła muszą sobie dobrze hulać. Podobnież wygląda sprawa z podpaskami. I mnie to laski przekonuje, że zawarte w nich chemiczne związki mogą przyspieszać czy nasilać różne kobiece dolegliwości. W pewnym wieku wszystko już się bierze pod uwagę bo o przyszłość chodzi, a toksyny latami nagromadzone prędzej czy później się odezwą. Oczywiście każdy organizm jest inny ale gdzieś tam ujście z syfu chemicznego jakie nam cywilizacja funduje znaleźć musi. Jest to tylko kwestią czasu.

Nie robię reklamy ale chętnie polecę krem do twarzy Vichy Liftactiv, uratował moją alergiczną skórę i fajnie działa też na zmarszczki. Osobiście jestem zachwycona. Noo cudów nie ma, to nie botox ale jest wspaniały.  A na wypełniacze może jeszcze przyjdzie czas 😉

Chcę Wam jeszcze przedstawić zajebistą pomadkę błyszczyk Loreal. O ile już od dawna do tej marki się zraziłam i nie używam nic praktycznie (testują na zwierzętach), o tyle uważam, że ten kosmetyk śmiało mógłby konkurować np. z błyszczykami – pomadkami Lancome (korzystałam, kasy kupę wydawałam 😉 ). Mam kolor 401, trzyma się na ustach bardzo długo, nie wysusza, nie waży, a ta fuksja –  babeczki, tak działa na facetów, że sama jestem tym faktem MEGA zaskoczona. Nie wiedziałam, że ten kolor aż tak dobrze widzą  ha ha 🙂 Magnetycznie ich przyciąga, uśmiechają się do mnie nawet na ulicy. I wystarczy jak się nim TYLKO wymaluję i mogę nie być upaćkana niczym więcej (prócz podkładu i pudru oczywiście). Uwielbiam takie akcenty 🙂 W necie najtaniej 😉

blyszczy

A tak w ogóle to odwraca uwagę od problemów żeby o nich NIE myśleć … Ale pije zioła i … myśli … A myślenie często szkodzi i pożytku żadnego nie niesie … Przechodzi na dietę bez cukru, nabiału i pszenicy. Walczy. Poddaje się i podnosi. Próby afirmacji podejmuje. Żołądek skurczony jeść nie chce więc tylko taka jest korzyść z tego pieprzonego stresu … Zresztą już dawno odkryta …  Wypatruje szczęśliwych znaków i cieszy, że ma rodzinę YO

 

BeaHerba

Bea Herba to ziołowa beata herbata słuchająca siebie, swoich odczuć i snów, czasem słaba, czasem czarna i mocna, bywa też kompletnie zielona i delikatna biała, niekiedy słodka i aromatyczna. Jak życie...

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Daniel says:

    Wczoraj wrzuciłem torebkę Moniki na wagę – 5.1 kg. No a później płaczecie dziewczyny na ból gnatów.

    1. BeaHerba says:

      ooo ciężka 🙂 moje aż tyle chyba nie ważą, chociaż kto wie … ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *